sobota, 26 lipca 2014

#22 "Testy"

Angelika

-Dobra ogarnijcie tą dupę! Trzeba coś zaśpiewać!- krzyczała Karolina.
-Ja uważam, że powinnyśmy zaśpiewać piosenkę Eweliny- powiedziała Natalia.
-Ja też- poparłam ją.
-A ja nie! Ona jest chujowa...- zaczęła Aśka.

Za jakie qwa grzechy jesteśmy z nią w grupie?! Za jakie się pytam!? Nie cierpię gdy trzeba być miłym dla kogoś komu tak na prawdę ma się ochotę dać w pysk...

-Chujowa to jesteś ty- odezwała się Konstancja!
-Jestem lepsza od was wszystkich razem wziętych!- pisnęła Aśka.
-Nie sądzę...- mruknęłam.
-Dobra myślę, że na dzisiaj wystarczy już tego- odprała Karolina.- Nie dogadamy się. Maybe jutro coś nam się uda.
-To ja wychodzę, papaa- nasza wielka diva wstała.
-No, no spierdalaj- pomachała jej Natalia ze sztucznym uśmiechem.

Zebrałyśmy wszystkie rzeczy i wyszłyśmy. Przed szkołą czekał na mnie Filip. Podeszłam do niego i pocałowałam na przywitanie.

-To jak, kolacja dzisiaj?- zapytał.
-Nie wiem czy mam ochotę...
-Wczoraj mówiłaś, że to dobry pomysł...
-Kobieta może zmienić zdanie w każdej chwili, z każdego powodu lub bez powodu!
-No tak, zapomniałem- zaśmiał się i otworzył mi drzwi do auta.- To co robimy dzisiaj?
-Nie wiem, ja planuję naukę do testów.
-A racja testy, zapomniałem! Fuck!



Konstancja

Znakiem zapytania jest moja przyszłość, a dokładnie jutrzejsze testy. Nie chce mi się juz uczyć, poza tym i tak teraz nic nie wkuję. Przebrałam się i wyszłam z domu. Szłam w kierunku kawiarni, w kórej byłam umówiona z Kacprem.

-Kawa czy sex?
-Zdecydowanie kawa- odparłam do Kacpra, którego spotkałam po drodze.
-Jesteś pewna? Tak w stu procentach?- pytał.
-No to raczej, że jestem pewna ty idioto! Mam chłopaka!
-Co przezywasz?! On nie musiałby o tym wiedzieć...
-Daj sobie spokój i tak ci się nie uda- odparłam pewna siebie.
-Walcze jeśli mi zależy, a kiedyś mi się uda i mnie pokochasz, a ja będę srał ze szczęścia- zaśmiał się i otworzył mi drzwi do kawiarni.
-Bez żadnych planów na przyszłość proszę...
-Kobiety potrzebują ciągłych zapewnień, nawet gdy coś jest pewne.
-Oho specjalista się znalazł- mruknęłam.

Sekundę po tym jak znaleźliśmy się w środku, poczułam, że mam ochotę na dobrą kawę.

-Zamów kawę, a ja zajmę stolik.
-A, a, a kochanie umówiliśmy się, że stawiamy sobie nawzajem!
-Cóż na większości planet to chłopak stawia dziewczynie- zaczęłam.
-Ale ja nie jestem twoim chłopem! Poza tym nie jesteśmy na randce, więc nie muszę za ciebie płacić!
-To chyba przesada.
-Opowiedz mi o tym...Jakie są twoje odczucia?

Podeszłam do lady nie zwracając uwagi na mojego towarzysza. Zamówiłam sobie kawę, zapłaciłam i odeszłam do stolika. Chłopak stał nieruchomo, a na jego ustach błąkał się ten sam nieznośny uśmieszek. Miałam ochotę sprzedać mu takiego gonga, który starłby ten głupi uśmieszek...Po kilku minutach, dosiadł się do mnie.

-Tu jest zajęte- powiedziałam.
-To strata czasu i tak mnie stąd nie wygonisz- uśmiechnął się i napił kawy.

Starałam się ukryć zainteresowanie i irytacje, które mimowolnie pojawiały się na mojej twarzy.

-A wiesz to bo...?
-Bo znam cię, jesteś słaba.
-Właśnie popełniłeś największy błąd swojego życia! Wypluj to!

Chłopak posłusznie wypluł kawę na stolik.

-Nie kawę imbecylu! To była przenośnia, masz mnie przeprosić!
-A no to przepraszam- zaśmiał się i zaczął ścierać stolik.
-Jezu, jesteś obrzydliwy!
-A tobie się to podoba, wręcz cię to kręci- dodał.
-Nie możesz w ten sposób mówic, bo tak na serio nie wiesz co lubię.
-Znamy się jakieś 1o lat. Tak często cię widuję i spotykam. Uwierz ja dużo wiem.
-Co?!- emocje zaczynały we mnie kipić.

Nie wiedząc jak dać im upust, rzuciłam w niego solniczką. Chłopak złapał ją w locie.

-Tak jest- potwierdził Kacper.- Widzę, że masz z tym problem.
-No no coś ty...nie mam żadnego...
-Może się zaprzyjaźnimy?- zapytał ze śmiechem.
-Wolałabym wziąć kąpiel z tosterem.
-Wiedziałem, że powiesz coś w tym stylu. Nie martw się ja też nie miałem zamiaru, po prostu cię sprawdzałem.
-Dobra, w porządku. Za dwa dni zawody.
-Tak wiem, ale co za problem. Nasza sztafeta i tak wygra!
-Pamiętasz? Jak w podstawówce obiecaliśmy sobie wszyscy, że kiedyś będziemy najlepsi?- zapytałam uśmiechając się na to wspomnienie.
-Mieliśmy przetrwać wszystko...I udało się!




Marcin

Sala taneczna. Natalia odbijająca się w każdym lustrze. O masakra.Dziewczyna włączyła muzykę. Zamykam oczy, wyglądała jakby świetnie znała ten utwór. Tańczy, a każdy jej ruch jest idealnie zatańczony. Kiedy utwór się kończy, tłum- ja szaleje. Zaczyna bić brawo i skandować jej imię. Nie mogę przestać na nia patrzyć.

-Jestem pod wrażeniem! Totalnie mnie zamurowałaś!
-Ehe, uważaj bo uwierzę. Już nie raz widziałeś jak tańczę...
-Ale nie tak! To było niesamowite, miałaś tyle energi w sobie, wow!
-Mniejsza, co tu robisz?
-Czekam na ciebie, idziemy uczyć się do egzaminów.
-Jakich egzaminów qwa?!
-Są jutro ty głuptasku, musimy się pouczyć.
-Fuck! Zapomniałam! Ale czekaj hahahaha ty i nauka?- śmiała się.
-No co robię to dla ciebie- odparłem.- Musimy spędzać razem czas.
-Nie musimy!
-Musimy! Zbieraj się.
-Grozisz mi?
-Tak, a co boisz się?- zapytałem.
-Jakoś nie bardzo...
-Kurde, to musimy coś z tym zrobić...
-To już twój problem- wzruszyła ramionami.
-Już wiem. Będziemy się uczyc i uczyc!
-Jej, jej, jej!- włączyła radio.

Przęłączyła na RMF MAX, oczywiście nie obyło się bez mojego marudzenia "nie zmieniaj mi tu nic". Widać było, że miała to w dupie. Leciało akurat K2 ft. Buka - 1 moment 

-Jezu, to tu leci, o mój Boże!- mówiłam sama do siebie.
-Też to lubię i zdziwko też mam. Kurde, patrz jak do siebie pasujemy!- zaśmiałem się.
-No jak kreskki i kkółka....


Marcin zz niewiadomych mi przyczyn niespodziewanie przyspieszył. Jechaliśmy szybko.

-Eeee może zwolinisz?- poprosiła.
 -Nie E.
 -Może jednak?
-Nie E.
 -Ty frajarze zatrzymaj to auto bo jedziemy we chuj wszybko, czaisz ?!

Zaśmiałem się pod nosem.

-Nie mogę, ponieważ nie chcesz się ze mną uczyć.
-No i ?
-Dojedziemy, wprowadze cie do domu, pouczymy się i wystko będzie okeej.
-Wprowadzisz mnie?
-No siłą, bo nie sądzę abyś sama była chętna- zaśmiałem się.
-Macin dobijasz mnie.
-Nie moja wina, że nie chcesz przyjąć do wiadomości tego, że potrzebujemy siebie nawzajem- ciągnąłem.- Mamy wybór. Możemy pomóc sobie albo zrobić coś przykrego.
-Skącz opowiadać te farmazony.
-A żebyś wiedziała, że skończyłem! Właśnie dojechaliśmy.

Wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi Natalii.

-Wysiądziesz sama, czy mam cię wyciągnąć?- zapytałem i wyciągnąłem do niej ręce.
-Zabieraj łapy psycholu!
-Natalia...
-Nie dotykaj mnie. Zostaw mnie w spokoju.
-Natalia!
-Marcin chyba się nie zrozumieliśmy ostatnio, więc po prostu wykrzyczę ci to w mordę ZOSTAW MNIE W SPOKOJU.

No to było mocne...W ogóle skąd ona ma tyle siły. Minęła mnie i sama udała się w kierunku drzwi mojego domu. Jest dobrze, nie zostawiła mnie jeszcze.

-Natalia czekaj ja też idę, przecież to mój dom- zawołałem i udałem się za nią.

Weszliśmy do środka, dziewczyna udała się do salonu. Walnęła się na kanape, czuła się jak u siebie w domu.

-Chcesz coś do picia or jedzenia?- zapytałem udając dobrego gospodarza.
-Nie dzięki. Dawaj te książki...Im szybciej zaczniemy tym szybciej stąd wyjdę.



*   *   *

PARTY HARD. Uczymy się już od jakiejś godziny. Koniec świata.

-Ej Nati....
-NIE MÓW DO MNIE NATI!!!
-Nie lubisz tego?- zapytałem ciekwy.
-Jest mi to obojętne, ale tak do mnie nie mów!
-Dlaczego?
-Dobra, weź mnie zostaw...
-Skoro już szczerze gadamy to...- zacząłem.
-To jesteś jebanym oszustem i wbij to sobie do głowy.
-Dzięki, to wiele dla mnie znaczy.
-Taka prawda, było mówić, że lubisz lecieć na kilka frontów...Ale teraz już mnie to jebie.
-Ja, przepraszam za tamto. To nie tak, zależy mi na tobie- mówiąc to patrzyłem jej prosto w oczy.
-Dobry dowcip Marcinku- zaśmiała się.
-Mówiłem to na poważnie.
-Za późno, bo ja już nic nie czuję. Miałeś szansę, ale teraz myślę, że jesteś zwykłym chujem.
-Nie, nie, nie ! To nie może tak być! Kurwa, nie! Rozumiesz !?

Dziewczyna wstała. Nasza nauka właśnie dobiegła chyba końca. Ubrałą się i ruszyła w kierunku drzwi.

-Nigdy nie życzyłam ci źle i wciąż życzę ci dobrze- powiedziała.- Proszę...Zostaw mnie wreszcie. Idź w swoją stronę i trzymaj się ode mnie z daleka. I uwierz wyjdzie nam to na dobre.
-Poczekaj! Ja tak nie umiem! I tak dalej będę starał się o twoje przebaczenie- powiedziałem stanowczo.
-Nauczysz się tego...Ja i tak nic nie zauważę.

I wyszła. Zostawiła mnie samego z wojną w myślach. No to ładnie.



Mikołaj

Pierdole te wszystkie testy. Ci ludzie nie mają już chyba nic do roboty...Nie nauczyłeś się, chodź napiszemy test. Szedłem przez korytarz i zobaczyłem Angelike z Filipem. Staram się już miec  na nich wyjebane, przyzwyczaiłem się do ich widoku. Ale i tak dalej jestem zazdrosny, bo chyba mi na niej zależy, ale ona kocha jego nie mnie. Jej wybór. W ogóle ta cała zazdrośc jest chujowa.

-Mikołaj, hej!

Od razu poznałem ten piskliwy głos. Aśka, masakra.

-Siema.
-Gdzie idziesz?- zapytała.
-Tam gdzie cię nie ma, skarbie.
-Wiesz co...po tym wszystkim co przeszliśmy myślałam, że zostaniemy przyjaciółmi. To takie moje malutkie marzenie...
-Marzenia się nie spełniają.

I stoję tak i czekam na jej reakcję. Wiem, że to było chamskie, ale cóż poradzic. Po chwili zobaczyłem przyglądającą się Angelika. A dokładniej patrzyła na nas. Hmmm ciekawe...

-Ale wiesz co, możemy dzisiaj się spotkac. Jakiś wypad do restauracji, relax przed jutrzejszymi testami. Co ty na to?- zapytałem.

Miałem już plan.

-Ty tak na poważnie?- zapytała z nadzieją.
-Yep, serio, serio.
-Jestem za, przyjedziesz po mnie?
-Tak, a może weźmiemy jeszcze kogoś ze sobą.

I wtedy wiedziałam już, że z Aśką nie ma tak łatwo. Ona uśmiechnęła się w bardzo dziwny sposób, który nie oznaczał nic dobrego.

-Spokojnie, ja załatwię nam odpowiednie towarzystwo- powiedziała.



*   *   *

-Powiesz mi w końcu kogo zaprosiłaś?- męczyłem Aśkę.

Właśnie wchodziliśmy do jakiegoś lokalu, także wybranego przez nią.

-Oj zobaczysz, to niespodzianka!

Usiedliśmy przy stoliku.

-Mikołaj to co mi zrobiłeś zabolało.
-Oj. Mnie też często coś boli, poza tym wszystko się kiedyś kończy- na mojej twarzy pojawił się niewinny uśmiech.
-Nie, ty po prostu lubisz bawic się cudzymi uczuciami. I nie wiem jak ty to robisz, bo ja bym tak nie mogła.
-Ha, odezwała się ta lepsza co wcale nie robisz wszystkim na złośc.
-Bo nie robię.
-Robisz.
-Nie E.
-Tak.
-Nie E.
-Tak.
-Musimy skończyc, bo niespodziewanka dla ciebie właśnie przyszła- powiedziała i uśmiechnęła się złośliwie.

3,2,1 w drzwiach zobaczyłem Filipa i Angelikę. Nie mogłem znieśc tego jak ona kurwa na niego patrzyła. 

-Tutaj!- zawołała ich Aśka.

3,2,1 Angelika zobaczyła mnie, była tak zdziwiona, że martwiłem się czy z nią wszystko ok.

-Mikołaj? Co ty tu robisz?- zapytała.
-Siema Angelika, to samo co ty- odpowiedziałem.
-Eee, że przyszedłeś tu na kolecję, tak?
-Przyszedłem, nom.
-I my mamy jeśc ją tak wszyscy razem?- dziwiła się.
-Mi to w niczym nie przeszkadza, siadajcie!- cieszyła się Aśka i popatrzyła na mnie z satysfakcją w oczach.

Jeszcze qwa nie wygrałaś ty szmatwo jebana! 

-To po prostu beznadziejny przypadek, ale teraz na to nic nie poradzimy.
-Właśnie siadajmy- powiedział Filip po czym odsunął krzesło Angelice.

Jebany gentelman. On mnie wkurwia.

-Wiec jak tam wam się układa w związku?- zapytała Aśka i wiedziałem, że robi mi to na złośc.
-No właśnie opowiadajcie!- poparłem.

Angelika patrzyła w stół i nie miała zamiaru się odezwac, więc został tylko Filip.

-A u was jak?- zapytał.
-Odpowiadasz pytaniem na pytanie.
-Po co pytacie jak i tak się nie lubimy.
-Racja, więc chyba nie chcę wiedzieć- rozmyśliłem się.
-Jesteśmy szczęśliwi i oby tak dalej- odparł chłopak i sięgnął po menu.
-No to gratulacje- uśmiechnąłem się sztucznie.
-Co zamawiamy?- zapytał Angeliki.
-A wy co? Polecacie coś?
-My już złożyliśmy zamówienie- odparła Aśka.
-Złożyliśmy?- zapytałem zdziwiony.

Wow, niezła jest. Nawet nie wiem kiedy ona to zrobiła. Ogarnęło mnie dziwne uczucie.



Karolina

Kolacja z rodzicami poszeła jakby nigdy nic. Potem ruszyłam do siebie na górę. Nagle dostałam sms'a.

Od: Nieznany

Nie wystrasz się, ale w twoim pokoju jest chłopak.

Ten sms zatrzymał mnie na korytarzu przed drzwiami do pokoju. Nie znałam numeru. A może to dziewczyny się wygłupiają? Ale w tej chwili to nie było śmieszne. Ostrożnie otworzyłam drzwi. Jeśli ktoś naprawdę byłby w środku, to po co uprzedzałby mnie, zanim wejdę? Zamknęłam drzwi i włączyłam drzwi.

-Tobie faktycznie brak instynktu samozachowawczego- usłyszałam znajomy głos.
-Paweł o Jezuuu! Debilu zmieniłeś numer?- zapytałam.
-Nie, chciałem cię przestraszyć skarbie.
-No to ja zawsze będę damą w potrzebie, a ty będziesz mnie ratował, ok?
-Ciebie zawsze- zachichotał i objął mnie w tali.

Przysunął do swojej piersi.

-Brakowało mi dziś ciebie- powiedziałam kiedy mieliśmy się pocałować.
-Wiesz, brak czasu i te zajebane testy...
-No jutro część dalsza- mruknęłam.

Nasze usta pasowały do siebie. Wtuliłam się mocniej w błaganiu o więcej. Jego ciało tak bardzo różniło się od mojego. Był twardy tam gdzie ja miękka. Dawało mi to poczucie bezpieczeństwai niepokój.



__________________________________________________

Wybaczcie mi, wiem że są błędy ale nie chce mi się ich poprawiać x DDDD Rozdziału długo nie było, ale to wszystko bo są wakacje i mam też inne rzeczy do roboty. Postaram się dodawać regularnie. Proszę o pozostawienie po sb śladu.

Natalia ;)

PS: Jeżeli nie zostawiłam komentarzu pod waszymi blogami, to znaczy że wgl nie przeczytałam z braku czasu. Teraz to nadrabiam ! :)