Konstancja
Patrzyłam przez okno jak samolot kołował nad lotniskiem. Szykował się do lądowania. Polsko, witaj z powrotem. Minęło pięć lat odkąd wyleciałam do USA, a teraz pora wrócić na stare śmieci. Akuratnie dobrze się składa, bo za tydzień Ewelina i Adam biorą ślub, a ja miałam być świadkiem Eweli! Czy przyjaciele wiedzieli o moim powrocie? Owszem, ciągle utrzymywaliśmy kontakt. Przerwałam swoje rozmyślania i ruszyłam aby odnaleźć swój bagaż. Ciekawe kto przyjechał po mnie na lotnisko? Przeczesałam wzrokiem tłum i znalazłam chłopaka. Przystojny blondyn, ubrany w jeansy, koszulę, drogie buty i marynarkę. Michał. Czy to są jakieś żarty?
-Gotowa?- zapytał patrząc intensywnie na mnie.
-Daj mi sekundę. Nigdzie nie odchodź. Idę po bagaż, a ty stój tutaj. Właśnie w tym miejscu- powiedziałam i dosłownie ruszyłam biegiem, po moją walizkę.
Bałam się, że chłopak zniknie. A to nie było by fajne...Chwyciłam bagaż i szybko wróciłam.
-Dzięki Bogu nadal tu jesteś!- westchnęłam.
-Tak, mam cię zawieść do domu. Ewelina mnie o to poprosiła- powiedział i wziął ode mnie bagaż.
-Jesteś zły?- zapytałam, ponieważ nie podobał mi się ton jego odpowiedzi.
-Nie, nie jestem zły- wzruszył ramionami.
-No to co ci jest?- zapytałam zdziwiona.
-Jak ty byś się czuła gdybyś miała odebrać z lotniska swoją byłą dziewczynę? Która w dodatku zniknęła na pięć cholernych lat! Dodaj do tego, że oboje będziemy świadkami na ślubie...
-Dlaczego my?
-Bo wszyscy inni są już małżeństwami?!
Otworzył mi drzwi do samochodu. W dalszym ciągu było to bmw, tyle że nowsze i bardziej wypasione.
-Ale jak to?- wydukałam.
O tym mi nie wspomnieli!
-Nie było cię aż pięć lat...
-Co przegapiłam?
-Wiele. Najpierw Karolina i Paweł. Wzięli ślub. W sumie szybko poszło. Karolina jest dietetykiem, a Paweł został wspólnikiem Mikołaja w jego firmie, którą dostał po ojcu.
-O to fajnie- uśmiechnęłam się.- A co z Mikołajem i Angeliką?
-Są rodzicami dwóch dziewczynek Uli i Zuzy. To bliźniaczki, czekaj aż tylko je poznasz. Są świetne! A Angelika tak jak chciała została prawnikiem.
-Bliźniaczki mówisz, to w domu na pewno nie jest nudno- zaśmiałam się.
-A co z Natalią, a z Marcinem?
-Są razem. Wzięli ślub jakieś dwa lata temu. Mają syna Oliwiera.
-Ładne imię.
-Czekaj aż usłyszysz jak to było z Oliwierem...Ja i Marcin zostaliśmy architektami i mamy wspólną firmę. Nie chwaląc się wygraliśmy przetarg i nasz projekt, szpitalu w Pradze wygrał.
-Jejku to świetnie!
-Poczekaj...Potem przyjęliśmy propozycje z Egiptu. Budowaliśmy tam hotel, więc cały czas kursowaliśmy z Polski do Egiptu. Zbliżał się termin porodu, więc wysłałem Marcina do Polski, a sam zostałem z Egipcie. Przyjmował on wszystkie zlecenia w Polsce, żeby być z Natalią. W październiku pojechał do Torunia w celach służbowych. Jak wracał miał wypadek, ale nic mu się nie stało. Tylko złamał obojczyk i rozciął łuk brwiowy. Jak Natalia się o tym dowiedziała to aż z wrażenia poród jej się zaczął i takim sposobem Oliwier przyszedł na świat wcześniej.
-O matko...ale wszystko jest okej?
-Na początku nie było. Natalia była taka zła na Marcina. O Boże jakbyś ją widziała....Miała trudny poród i potem powiedziała, że następnym razem porządnie się zastanowi zanim da mu się dotknąć.
Zaśmiałam się, ponieważ już widziałam jej minę. Po chwili chłopak zatrzymał się przed moim domem. Wyłączył silnik i czekał aż wysiądę. Miło.
-To do zobaczenia na ślubie tak?- zapytałam.
-Nie.
-Jak to nie?
-Musimy iść razem do krawcowej, bo Ewelina chce żebyśmy mieli podobne stroje. Wiesz muszą mi krawat dopasować do twojej sukienki.
* * *
Wstałam tak około 12. Ubrałam się, zjadłam obiado-śnadanie i okazało się, że muszę iść do tej krawcowej. Wyszłam z domu i udałam się w kierunku centrum. Po jakiś 20 minutach byłam na miejscu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Dzień dobry!
-Dzień dobry. Pani Konstancja tak?- zapytała jakaś kobieta.
-Tak.
-Zapraszam za parawan. Za chwileczkę przyniosę pani sukienkę.
Posłuchałam kobiety i ruszyłam za parawan. Zaczęłam się rozbierać, no bo przecież muszę przymierzyć sukienkę. Kiedy stałam już w bieliźnie usłyszałam dźwięk dzwonków. Oznaczała to, że ktoś wszedł do środka. Michał?
-Dzień dobry panie Michale.
-Dzień dobry- odpowiedział.- Angelika prosiła jeszcze żebym odebrał sukienki dla dziewczynek.
Wyjrzałam za parawan i zobaczyłam jak kobieta podaje mu dwie sukieneczki. Były takie słodkie. Chłopak przyjął je, po czym usiadł w fotelu. Schowałam się z powrotem ze parawan i czekałam aż w końcu dostanę tą sukienkę.
-To pani sukienka. Proszę przymierzyć i dokonamy poprawek.
Zaczęłam ubierać piękną sukienkę. Przyglądnęłam się sobie w lustrze.Wyglądałam dobrze.
-I jak tam? Trzeba coś poprawić?
-Nie trzeba. Wszystko jest w porządku- uśmiechnęłam się do kobiety, która odbijała się w lustrze.
-Dobrze, to proszę ją zdjąć i może ją pani już zabrać ze sobą.
Szybko się ubrałam w swoje ciuchy i wyszłam zza parawanu. Michał nadal siedział na fotelu i robił coś w telefonie.
-Proszę to pana krawat- kobieta podała mu krawat w kolorze mojej sukienki.
Michał podniósł wzrok znad telefonu, wstał i wziął krawat.
-Dziękuję, wczoraj zrobiłem przelew- powiedział.
-Tak wiemy.
-No to dziękujemy i do widzenia- pożegnał się i wyszedł nie zaszczycając mnie spojrzeniem.
-Do widzenia- powiedziałam i wybiegłam za nim.
Nie uciekł daleko, bo czekał na mnie oparty o ścianę.
-Podrzucić cię gdzieś?- zapytał.
-A ty gdzie się wybierasz?- odbiłam pytanie.
-Muszę podrzucić Angeli te sukienki. Jak chcesz to możesz jechać ze mną albo podwiozę cię do domu.
-Jadę z tobą.
Po kilku minutach jazdy w ciszy byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i za Michałem ruszyłam w stronę pokaźnego domu. Chłopak zadzwonił dzwonkiem. Drzwi otworzyła nam mała dziewczynka. Była to pewnie jedna z bliźniaczek. Miała jakieś 5 lat?
-Wujek Michał!- rzuciła się na niego.
-Cześć Zuza- wziął ją na ręce i wszedł do domu.
-Zuza ile razy ci mówiłam żebyś nie otwierała sama drzwi?- usłyszałam znajomy głos.
Przede mną stanęła Angelika. Popatrzyła na mnie z uśmiechem i wzięła mnie w objęcia.
-Jak dobrze cię widzieć!
-Ciebie też- odwzajemniłam uścisk.
-Wejdź do środka- zaprosiła mnie.
Weszłam do środka i ściągnęłam kurtkę. Poszłam za Angeliką w stronę kuchni i zastałam w niej Michała, którego z każdej strony obstawiała mała dziewczynka.
-Dzień dobry!- powiedziała jedna z nich.
-Zuza a ty co? Języka ci w gębie brakło?- pogroziła Angelika małej palcem.
-Dzień dobry pani, której na oczy nigdy nie widziałam- odparła mała.
-Zuza!- upomniała ją.- To jest wasza ciocia Konstancja.
-No to co! Wujek Michał przywiózł nam takie odjazdowe sukienki...
-Uważaj na słownictwo młoda panno.
-Ehh wujek chodź się z nami pobawić- małe ciągnęły Michała, więc spełnił ich życzenie i gdzieś z nimi zniknął.
Ja za to wygodnie rozsiadłam się przy stole i popijałam zrobioną herbatę.
-Jak tam życie? Jak tam w Ameryce było?- zapytała mnie Angelika.
-W porządku, ale tęskniłam za wami...
-Na ile przyleciałaś?- zapytała.
-Na stałe- odpowiedziałam.
-Michał wie?- zapytała.
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami.- Z resztą co za różnica, na pewno kogoś już ma, więc...
-Nie ma. Nie miał po tobie nikogo. A przez ostatnie dwa lata stał się strasznym pracoholikiem- uśmiechnęła się smutno.
Musiałam przyznać, że ulżyło mi. Świadomość, że nikogo nie miał przez ten czas była pocieszająca, bo ja też nikogo nie miałam...
-Słyszałam, że zostałaś prawnikiem- odezwałam się po chwili.
-Tak, mam swoją kancelarię. A jak tam twoja kariera? Kardiolog?
-Właściwie to zostałam kardiochirurgiem...Na razie jeszcze nie miałam okazji poszukać sobie pracy, ale po ślubie na pewno to zrobię.
-Pogadaj z Adama, bo wiesz on został ordynatorem na chirurgii.
-Rany to poważna funkcja...
-Tak, tak. Ewelina czasami się złości, bo nie ma go często w domu, no ale to taki zawód.
Mikołaj
Budzę się. Dlaczego? Ponieważ nasze pięcioletnie córki gotują nam super pobudkę.
-Wstawać! Wstawać! Tato! Mamo!- Zuza skacze po nas i krzyczy w najlepsze.
-Zuza ile razy powtarzaliśmy ci żebyś przestała po nas skakać?- mruczy Angelika.
-No właśnie Zuzka- dodaje Ula.
-Dziewczynki czemu budzicie nas tak wcześnie?- pytam, otwierając jedno oko.
-Bo dzisiaj ślub!
Uśmiecham się do nich i wstaję.
-Chodźcie najpierw śniadanie.
-Dobry pomysł zrób śniadanie, a ja jeszcze sobie pośpię- Angelika przykrywa się kołdrą.
-Dziewczynki pomóżcie mi obudzić mamusię, a ja pójdę zrobić nam śniadanie.
Schodzę na dół do kuchni i śmieję się pod nosem, z krzyków, które dobiegają z naszej sypialni. Na śniadanie będzie jajecznica. Mniam. Po chwili wszyscy siedzimy przy stole i zajadamy się ysznym śnadańkiem.
-Mamo kiedy się wszyscy ubierzemy?- pyta Zuza.
-Za chwilkę Zuzanko, już na prawdę niedługo.
Po zjedzonym śniadaniu, kolejnym zadaniem jest przygotowanie się do wesela. Zakładam na siebie garnitur, a potem pomagam włożyć dziewczynkom ich sukienki.
-Mamo, ale powiedz czy my z tymi bukietami będziemy też wyglądać jak panny młode?- dziewczynki wchodzą do łazienki.
Idę za nimi, tylko że ja przystają w przejściu i opieram się o framugę. Patrzę na moją piękną żonę. Angelika malowała usta, więc nie odpowiedziała Zuzie.
-Nie będziemy- odzywa się Ula.- Nasze sukienki są niebieskie, a pani młoda ma zawsze białą.
-A mamo ty byś chciała być panną młodą?- pyta Zuza.
-Ja już byłam panną młodą wszego tatusia- Angelika odwraca się do dziewczynek i pokazuje im złotą obrączkę na swoim palcu.- Widzicie tatuś ma taką samą.
-Czy to znaczy, że się kochacie?- tym razem pytanie zadaje Ula.
-To znaczy, że się bardzo mocno kochamy, a dowodem na to jesteście wy- odpowiadam i przytulam je wszystkie.
-Tato! Zniszczysz nam fryzury!
-Dobrze, dobrze- podnoszę ręce w geście pojednania.- Angelika, już czas...Dziewczynki, chodźcie założę wam kurtki, a mama skończy się malować.
-Poczekaj tato! Nigdzie nie idę bez makijażu!- tupie Zuza swoim lakierkiem w podłogę.
-Bez makijażu?- pyta Angelika.- Zuziu chyba nie myślisz, że pomaluję ci tą piękną buźkę. Jesteś taka ładna, że nie potrzebujesz upiększania.
-Ale mamo, ty też jesteś ładna, a się pomalowałaś!
Popatrzyłem z uśmiechem na moje trzy kobitki. Jak to dobrze, że je mam.
-Mamoo chociaż ustaaaa błyszczykiiiem. Należy mi się! Jestem starsza od Ulki!- mówiąc to Zuza zrobiła tak dorosłą minę, że pomalowanie błyszczykiem należało jej się bez dwóch zdań.
Nie mówiąc nic więcej, Angelika wyjęła z koszyka błyszczyk i pomalowała Zuzie usta. Po tej czynności Zuza uważnie przyglądała się swojemu odbiciu. Oj Boże co ja z nimi mam.
Michał
Stałem tuż obok otwartych drzwi kościoła. Na plecach czułem chłód kościoła, który sprawił, że nie padłem z wrażenia na widok Konstancji. Nie mogłem oderwać wzroku od niej. Szła z Angeliką i dziewczynkami. Obie przykucnęły żeby poprawić dziewczynkom kokardki we włosach. Przestałem obserwować dziewczyny, bo nadjechała limuzyna z państwem młodym. Z limuzyny wysiadł Adam i wśród gromkich braw otworzył drzwi Ewelinie. Ewelina wyglądała tak, że jej nie poznałem. Wow.
-Obrączki zaniosłeś?- usłyszałem szept kumpla przy uchu.
-Tak- kiwnąłem głową.
-Wujek!!!- krzyknęła Zuza szarpiąc rękę Uli i mój mankiet koszuli.
-Cześć dziewczynki- odpowiedziałem.
Przykucnąłem prze dziewczynkach i zaniemówiłem Obie wyglądały jak księżniczki.
-Ale ty wujek fajnie wyglądasz!- wypaliła Zuza.
Nagle przed moimi oczami pojawiły się zgrabne nogi. Powędrowałem do góry. Zaniepokojony wzrok Konstancji onieśmielił mnie do tego stopnia, że nie miałem siły się podnieść.
-Widzisz wujek jak wszystkie odlotowo wyglądamy! Pasujemy wszyscy do siebie. Mama nawet pobłyszczykowała mi usta, a Ulce nie! A ciocia Konstancja to wszystko ma w kolorze sukienki, nawet majtki i stanik, tylko buty nie!
-Zuza- Ula zasłoniła jej buzie ręką.
-No co! Sama słyszałam jak wczoraj rozmawiała o tym z mamą!
Z trudem wstałem i przełknąłem nerwowo ślinę. Spojrzałem w przerażone oczy Konstancji i zrozumiałem, że jej bielizna jest ostatnią rzeczą o której powinienem teraz myśleć.
-Daj mi swój dowód i karteczkę, to pobiegnę do zakrystii i zaniosę- powiedziałem.
Z maleńkiej kopertówki dziewczyna wyjęła to o co prosił. Podała mi, a ja dotknąłem jej dłoń w przelocie.
-O!!! Jest wujek Marcin!!!- Zuza zwróciła na siebie uwagę.
-Poczekaj tu, za minutę będę z powrotem- odwróciłem się i natknąłem się na Marcina.
-Cześć Kostka- przywitał się Marcin.- Daj ja zaniosę- wyrwał mi z ręki dokumenty.- My z Natalią i tak nie wchodzimy jeszcze do kościoła, bo musimy uśpić Oliwiera. A jak ty pobiegniesz to się spóźnicie.
-Dziewczynki posłuchajcie mnie- odezwała się Konstancja.- Właśnie teraz zaczyna się wasze wielkie zadanie. Wujek Michał i ja- spotkaliśmy się spojrzeniem.- Wejdziemy do kościoła. A wy wejdziecie troszkę później. Mama powie wam kiedy. Najpierw usłyszycie pięknie grające organy. Ciocia Ewelina i wujek Adam będą szli przed wami, a wy kilka kroków za nimi.
-Kilka to znaczy ile?- zapytała Ula.
-Umówmy się, że pięć kroków. Pamiętajcie musicie iść równo. A kiedy msza się skończy to czekajcie na mój znak. Weźmiecie wtedy koszyczki z płatkami róż i jak będziemy wychodzić będziecie sypać kwiatuszki przed parą młodą.
-To co możemy już iść?- zapytała Zuza.
-Tak idźcie do rodziców- odpowiedziała im Konstancja.
Odprowadziłem dziewczynki wzrokiem, a potem skupiłem go na Konstancji.
-Pięknie wyglądasz- powiedziałem.
-Dziękuję ty też. Powinniśmy już iść...
Weszliśmy do kościoła.
* * *
Był już wieczór. Przyjęcie weselne trwało w najlepsze, a ja byłem już troszeczkę wstawiony.
-Zatańczymy?- zapytałem Konstancję.
-Jasne- odpowiedziała i podała mi rękę.
Tańczyliśmy i tańczyliśmy aż postanowiłem dowiedzieć się czegoś.
-Na ile wróciłaś?- zapytałem.
-Na stałe- odpowiedziała patrząc mi w oczy.
-Zastanawiałem się, wiesz długo się zastanawiałem dlaczego wyjechałaś?
-Bo chciałam zacząć od początku...
-Kłamstwo.
-Ja chyba lepiej wiem dlaczego wyjechałam! Nie sądzisz?
-To kłamstwo. Wyjechałaś bo mnie nigdy nie kochałaś.
-Nie prawda. Kochałam cię.
-Dlatego siedziałaś w Ameryce 6lat nie odzywając się do mnie?!
-Ale wróciłam! Przykro mi z tego powodu, że...
-Rozumiem, że nie chciałaś mnie skrzywdzić.
-Nie chciałam i chcę to naprawić. Zależy mi na tobie Michał.
-Nie mogę z tobą być. Nie mogę być z kimś kto mnie nie kocha. Przykro mi, nie mogę.
Dziewczyna zostawiła mnie na środku parkietu i pobiegła.
-Michał- ktoś mnie zawołał.
-Natalia, co tutaj robisz?- zapytałem.
-Ukrywam się przed Marcinem. Tak mnie obtańcował, że nogi mi odpadają! I przez przypadek widziałam to co zaszło między tobą i Konstancją.
-Nie kocha mnie- wzruszyłem ramionami.- Nie widzę perspektywy bycia z kimś, kto mnie nie kocha.
-Konstancja bywa czasem irytująca, ale się z nią przyjaźnię i zapewniam cię, że cię kocha!
Zrozumiałem słowa Natalii i ruszyłem na poszukiwania Konstancji.
Konstancja
-Konstancja!
-Michał czego chcesz?
-Chciałbym zapomnieć o wszystkim- usiadł obok mnie.
-Ja też chciałabym zapomnieć o tym, że cię poznałam, że wyjechałam.
-Jeśli tego chcesz...
-Nie chcę tak żyć, nie chcę się tak czuć.Ale nie mogę. Nie mogę zapomnieć co do ciebie czuję.
Po chwili poczułam jego wargi na swoich. Wróciłam 6 lat wstecz i poczułam miłość którą razem dzieliliśmy. Jak się kochaliśmy. Jak Michał był dla mnie najważniejszy. Teraz wiem, że dobrze, że wróciłam.
_________________________________________________________________
Rozdział niesprawdzany. Przepraszam za błędy.
Nie mogę uwierzyć, że to ostatnia notatka jaką tu piszę....
Chciałabym wam wszystkim podziękować, za czytanie. Jesteście wspaniali!
Mam do was ostatnie dwie prośby:
1) skomentujcie rozdział jeśli czytaliście to, mogą komentować nawet ci którzy wcześniej nie komentowali :))
2) zobaczcie moje inne opowiadania, polecam FEEL THE MAGIC
DZIĘKUJĘ I KOCHAM, NATALIA ♥
To już koniec.No normalnie chcę mi się płakać.Dziewczynki są prze słodkie. Fajnie że wszystkim się życie ułożyło. Kurde moja ostatnia opinia na tym blogu.Kocham pisz dalej bo to twój wielki talent - Ruda pa
OdpowiedzUsuńKURWA NO NIE.
OdpowiedzUsuńNO PO PROSTU KURWA NO NIE.
BOŻE CZY TY TO WIDZISZ?!
Bomba. To nie no po prostu tak się w to wczułam, że o mało co się nie popłakałam. / Żart. Skakałam po krześle jak głupia xDD
Sama chciałam popoprawiać Ci błędy no ale co zrobisz jeżeli... ERROR. ERROR. HASŁO NIEPRAWIDŁOWE.
O ja cie ♥ Tak super to zrobiłaś. Nie mogę przeboleć, że to koniec.
PS tekst z bielizną - haha bomba. Dobre dziewczynki xD
No ale masz szczęście, że piszesz też inne blogi, więc jak na razie ci wybaczam.
Ahaha przypomniało mi się jak siedziałam obok ciebie, a ty pisałaś Epilog (o czym skapnęłam się dopiero za drugim razem> i jak chciałam popatrzyć na zegarek na laptopie to to przede mną chowałaś :')
No dobra. Koniec super- tak jak i całe opowiadanie.
Kocham teraz. Zawsze. Lofki ♥
~PP♥
Koniec...? Koniec.. Tak to koniec a ja muszę się z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuńAle to takie trudne!!!!!
Każdy znalazł swoją drugą połówkę, i jest git ;DD
Dziewczyno podbiłaś moje serce tym opowiadaniem, wiedz o tym ;***
Jak to napisała szanowna Pani Piekła masz szczęście że masz inne blogi ^^
Teraz się biorę za Feel the magic *v*
Wszystko co tu pisałaś jest zajebiste ;***
Buziaczki loffkiiii itp. ;** <3
HELENA MAM ZAWAŁ! ;-;
OdpowiedzUsuńTak często to piszę, że to chyba zostanie moim mottem :D
Ale wracając do tematu:
-przeczytałam do jednym tchem i mówię to nie tylko o epilogu :) bo wszystko, a dosłownie WSZYSTKO czytało się mega przyjemnie (nie ukrywam, że wszystkie rozdziały przeczytałam po parę razy ^^
-nie urywam, że jest bardzo przygnębiona, że to już koniec ;-; KONIEC...
-Konstancja była, jest i będzie zawsze super ♥
-jestem ciekawa, Twoich nowych opowiadań :*
Wszystko PERFECTO <3
No i mam nadzieję, że stworzysz jeszcze trylion takich opowiadań :p
Pozderki c:
I kc :*
Nie ;( Aż sie łezka w oku zakręciła jak sie to wszystko skończyło. Niby heppy end ale jakoś tak smutno ;( Żyłam się z tym opowiadaniem :*
OdpowiedzUsuńAngelika i Mikołaj jako rodzice ? Cudnie sie sprawdzają ! Jestem zdecydowanie za ! Ogólnie reszta też do siebie psuje:*Marcin i Natalia i jej niezapomniany pród :D
To opowiadanie było znakomite !!!!
Jesteś świetna !!!!
Świetnie napisane zakończenie :D
OdpowiedzUsuń