-Jak tam u ciebie, lepiej już?- zapytałam Natalię, w drodze do szkoły.
-Pytasz się mnie czy jest mi lepiej. Nie wiem czy odpowiedzieć, czy zignorować to pytanie.
-Odpowiedz mi szczerze, bo pytam serio.
-Człowieku, mój cały świat runął w gruzach!!!
-Hmm czyli zależy ci na nim?- drążyłam temat.
-Już nie.
-To dobrze, bo zaraz będziemy ich mijać.
Szłyśmy w stronę klasy. Z oddali zobaczyłam gromadę idących chłopaków. Od razu dało się poznać, że to koszykarze. Chłopcy byli bardzo wysocy, ale co gorsza do tej klasy chodzi Mikołaj i Marcin. Mamy problem! Zbliżyłyśmy się do siebie, patrzyłyśmy przed siebie, udając że ich nie widzimy.
3,2,1 minęłyśmy ich.
-Ufff, ale ulga- mruknęłam.
-W końcu powiedziałaś coś miłego.
-To nie było miłe!
-Bo nie miało być miłe, powiedziałam ci prawdę- wzruszyłam ramionami.
Dotarłyśmy pod klasę, gdzie na Andzie czekał jest super, idealny chłopak- Filip. Rzygam, rzygam tęczą. Lubię, gdy ludzie są szczęśliwi, ale w tej chwili mi to przeszkadza. Nawet bardzo, nie poprawka okropnie! Najgorsze jest to, że część mnie ciągle ma nadzieje...Ale no problem, nadzieję zawsze można zabić i ja już się o to postaram.
-Chodź ze mną do Filipa- zaproponowała.
-Wolałabym sobie wbić widelec w oko niż siedzieć z wami- odparłam obrzydzona.
-Natalia! No chodź, przecież nie będziesz tu siedzieć sama.
-Kanapka z serem.
-Co kanapka z serem?- zapytała zdziwiona Angelika.
-Yhgggg nie wołajcie mnie, nawet tu nie podchodźcie, bo zwymiotuję wam na buty. A wątpię w to, że Filip lubi chodzić w obrzyganych butach, nie? A kanapka z serem, po to żebyś wiedziała co zjadłam na śniadanie, bo jak to wrócę na pewno nie będzie wyglądać tak samo jak wcześniej.
-Filip nie lubi i bardzo by nie chciał...-odpowiedział na moje pytanie.
-No to pacanie stój tam gdzie stoisz, rób sobie z Angeliką co chcesz tylko nie zbliżajcie się do mnie!
* * *
Po wyczerpującym dniu w szkole, jedyne o czym marzyłam po przyjściu do domu, to walnąć się na moje łóżko. To było najlepsze co mogłam zrobić, bo ostatnio mój humor bardzo szwankuje.
Motor, motor nawet spoko motor. Szkoda tylko, że za nimi nie przepadam. Są okej i tyle. Nigdy na niego na pewno nie wsiądę. Idę drogą, widzę wypadek. Motocyklista, leży na ziemi i krwawi. Podbiegam, ściągam mu kask.
Aaaa! Te sny są zbyt realne...Motocyklistą był Marcin. Przekręciłam się na plecy i patrzyłam w sufit. Został on ostatnio moim ziomem, bo da się z nim dogadać. Wolałabym jednak żeby ten sen się nigdy nie spełnił. Mimo tego, że tak mnie zranił...
-Nataliaa! Aaaaa weź go ode mnie, weź go!- krzyczała Ania, która wpadła do mojego pokoju.
-Kogo?- zapytałam biorąc ją na kolana.
-Rafała, on opowiada mi taki kawał, który nie chce się skończyć! Ja nie chcem!
-O Natalia wstałaś co za zaskoczenie...Opowiedzieć ci kawał- zapytał Rafał.
-No dawaj cwaniaku!
-Nie, nie wiesz co robisz Natalia no!- szarpała mnie siostra.
-Easy, easy mała damy sobie radę. Dawaj ten kawał!- powiedziałam.
-Ok, zaczynam.
Był sobie Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu. No i ten Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu pomyślał sobie:
-Muszę sobie znaleźć żonę. Najlepiej poszukać na zamku.- No i Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu pojechał w stronę zamku. Ale po drodze przejeżdża przez wioskę i zatrzymują go wieśniacy:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to pewnie do zamku jedziesz?
-No tak
-To jedź tam.- powiedzieli wieśniacy. No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu pojechał w stronę zamku. No ale przed wjazdem do zamku, przed bramą zatrzymują go strażnicy i pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to przejeżdżaj.- No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wjechał. Zostawił konia w stajni i udał się w stronę sali tronowej. No ale przed salą tronową znów Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu (teraz bez konia) zatrzymali strażnicy, którzy spytali:
-Muszę sobie znaleźć żonę. Najlepiej poszukać na zamku.- No i Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu pojechał w stronę zamku. Ale po drodze przejeżdża przez wioskę i zatrzymują go wieśniacy:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to pewnie do zamku jedziesz?
-No tak
-To jedź tam.- powiedzieli wieśniacy. No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu pojechał w stronę zamku. No ale przed wjazdem do zamku, przed bramą zatrzymują go strażnicy i pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to przejeżdżaj.- No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wjechał. Zostawił konia w stajni i udał się w stronę sali tronowej. No ale przed salą tronową znów Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu (teraz bez konia) zatrzymali strażnicy, którzy spytali:
-Rafał, skończ, my już nie chcemy!!!
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to wchodź!-
No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wchodzi do sali i pada u stóp króla. No ale że ten stary i ślepy to nie widzi że to Czarno-czerwony Rycerz i pyta:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-No i czego chcesz?!-
-No chciałbym prosić o rękę twojej córki-
-Aaaa, no spoko. Ale widzisz, u nas jest taka zasada: kto chce córkę króla za żonę musi zabić smoka.-
Na to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu mówi:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to wchodź!-
No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wchodzi do sali i pada u stóp króla. No ale że ten stary i ślepy to nie widzi że to Czarno-czerwony Rycerz i pyta:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-No i czego chcesz?!-
-No chciałbym prosić o rękę twojej córki-
-Aaaa, no spoko. Ale widzisz, u nas jest taka zasada: kto chce córkę króla za żonę musi zabić smoka.-
Na to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu mówi:
-Rafał zaraz zamknę ci jadakę, skończ już!!!- krzyczałam.
-Spoko.- No i poszedł. Wyszedł z sali tronowej, wziął konia i wyjechał tenCzarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu z zamku. No ale po drodze znów przejeżdża przez wioskę, a że wieśniaki głupie i go nie poznają, to pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Aaaa, to tyyy! Pewnie do smoka jedziesz? To w tamtą stronę-
No i Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu ruszył w stronę groty smoka. Jedzie, jedzie, aż dojeżdża. Ale tam stoją strażnicy, którzy pilnują, aby nikt tam nie wchodził do środka. No i jak go zobaczyli to zaraz zapytali:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Pewnie chcesz smoka pokonać co?-
-No raczej!- odpowiada Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu i wchodzi do środka. Tam leży smok, wielki, brzydki i zły. Zaraz jak Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wchodzi do środka smok się budzi i zdziwiony pyta:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ha! I pewnie chcesz mnie zabić?-
-A jakże!- odpowiada Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu i rusza do walki. Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu ze smokiem walczą i walczą, aż w końcu smok pada martwy. No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu ucina głowę smoka, pakuje do kieszeni i wychodzi. Wsiada na konia i jedzie do zamku. No ale znów po drodze trafia do wioski. No a że Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu cały był umazany krwią smoka więc go wieśniacy nie poznali i pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Aaa, to znów ty! No to jedź. Powodzenia.-
No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu jedzie, dojeżdża do bram zamku. No ale że strażnicy głupi, to pytają znów:
-Spoko.- No i poszedł. Wyszedł z sali tronowej, wziął konia i wyjechał tenCzarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu z zamku. No ale po drodze znów przejeżdża przez wioskę, a że wieśniaki głupie i go nie poznają, to pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Aaaa, to tyyy! Pewnie do smoka jedziesz? To w tamtą stronę-
No i Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu ruszył w stronę groty smoka. Jedzie, jedzie, aż dojeżdża. Ale tam stoją strażnicy, którzy pilnują, aby nikt tam nie wchodził do środka. No i jak go zobaczyli to zaraz zapytali:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Pewnie chcesz smoka pokonać co?-
-No raczej!- odpowiada Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu i wchodzi do środka. Tam leży smok, wielki, brzydki i zły. Zaraz jak Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wchodzi do środka smok się budzi i zdziwiony pyta:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ha! I pewnie chcesz mnie zabić?-
-A jakże!- odpowiada Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu i rusza do walki. Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu ze smokiem walczą i walczą, aż w końcu smok pada martwy. No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu ucina głowę smoka, pakuje do kieszeni i wychodzi. Wsiada na konia i jedzie do zamku. No ale znów po drodze trafia do wioski. No a że Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu cały był umazany krwią smoka więc go wieśniacy nie poznali i pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Aaa, to znów ty! No to jedź. Powodzenia.-
No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu jedzie, dojeżdża do bram zamku. No ale że strażnicy głupi, to pytają znów:
-KONIEC. KONIEC, CHCEMY KONIEC!!!
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to wjeżdżaj.- Tak też Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu zrobił. Zostawił konia i idzie w stronę sali tronowej. No ale że się zmieniła warta przed drzwiami to się strażnicy pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-No to wchodź, król już czeka.
No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wchodzi. No ale że król stary i ma sklerozę to się pyta:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-No to co, pokonałeś smoka?-
-No pewnie- powiedział Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu i wyjął głowę smoka.
-To spoko, ale wiesz, ja właściwie to nie mam córki.
Walnęłam sobie ręką w czoło. Jaki głupi kawał. O masakra!
-Nigdy więcej nie opowiadaj kawałów Rafał!- powiedziałam stanowczym głosem.
-Ale ja chciałem wam opowiedzieć jeszcze jeden. Mam taki fajny o twarogu!
-Zamknij się! Zamkniej się ty idioto!- krzyczała Ania.
-Okej, to wam opowiem!
-Nie opowiadaj ty idioto! Zamknij się, zamknij się ty wielki idioto!- darła się mała, a ja stałam zdziwiona skąd ona zna w ogóle takie słowa.
-Zawsze będę was kochać- wyznał Rafał.- Uwielbiam jak się na mnie wnerwiacie. Kocham was!
-Rafał to był najmilsza rzecz jaką powiedziałeś, ale założe się, że za chwile powiesz, że żartowałeś...
-Dokładnie, nara frajerki!- zaśmiał się i wyszedł.
Tylko zabić tego małego gnoja. Ma tylko 13lat, a już taki cwany.
Marcin
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-A to wjeżdżaj.- Tak też Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu zrobił. Zostawił konia i idzie w stronę sali tronowej. No ale że się zmieniła warta przed drzwiami to się strażnicy pytają:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-No to wchodź, król już czeka.
No to Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu wchodzi. No ale że król stary i ma sklerozę to się pyta:
-Stój! Kto jesteś?!
-Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-Ach Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu??
-Tak, Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu.
-No to co, pokonałeś smoka?-
-No pewnie- powiedział Jestem Czarno-czerwony Rycerz na czarno-czerwonym koniu i wyjął głowę smoka.
-To spoko, ale wiesz, ja właściwie to nie mam córki.
Walnęłam sobie ręką w czoło. Jaki głupi kawał. O masakra!
-Nigdy więcej nie opowiadaj kawałów Rafał!- powiedziałam stanowczym głosem.
-Ale ja chciałem wam opowiedzieć jeszcze jeden. Mam taki fajny o twarogu!
-Zamknij się! Zamkniej się ty idioto!- krzyczała Ania.
-Okej, to wam opowiem!
-Nie opowiadaj ty idioto! Zamknij się, zamknij się ty wielki idioto!- darła się mała, a ja stałam zdziwiona skąd ona zna w ogóle takie słowa.
-Zawsze będę was kochać- wyznał Rafał.- Uwielbiam jak się na mnie wnerwiacie. Kocham was!
-Rafał to był najmilsza rzecz jaką powiedziałeś, ale założe się, że za chwile powiesz, że żartowałeś...
-Dokładnie, nara frajerki!- zaśmiał się i wyszedł.
Tylko zabić tego małego gnoja. Ma tylko 13lat, a już taki cwany.
Marcin
Trzeba ogarnąć dupę i ponieść konsekwencje tego co zrobiłem. Muszę ją odzyskać, bo jest dla mnie ważna! Pojechałem do kwiaciarni i kupiłem największy, najdroższy bukiet jaki był. Cel podróży ----> DOM NATALII. To nie będzie łatwe zadanie. Zaparkowałem, wysiadłem i zapukałem do drzwi.
-A pan to?- zapytał młody chłopak, który otworzył mi drzwi.
-Pan? Wyglądam tak staro? Marcin, jest twoja siostra?- zapytałem.
-Mam dwie, o którą chodzi?
-Pedofilem nie jestem, więc zawołaj tą starszą.
-Natalia jakich kochaś do ciebie!- zawołał i poszedł zostawiając otwarte drzwi.
Po kilku secundach zeszła Natalia. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji i przypuszczam, że to moja wina... Chociaż nie jej mina wyglądała jakby wyobrażała sobie moją głowę nabitą na długi kij.
-Czego chcesz?- zapytała.
-Tylko ciebie- odparłem pewny siebie.
-Tak właśnie ostatnio to pokazałeś...Więc jeżeli nie masz nic do powiedzenia, nie żebym cię wyganiała, ale wypierdalaj.
-Proszę, to dla ciebie- podałem jej bukiet czerwonych róż.
Dziewczyna ziewnęła, wzięła bukiet róż ode mnie. Poszła z nim do kluchni wróciła z kochem na śmieci w ręce, w którym znajdował się mój bukiet.
-Tyle dla mnie znaczysz- uśmiechnęła się ponuro.
Zaśmiałem się, ona jest zdecydowanie tą jedyną! Ta dziewczyna mnie zaskakuje! Jesteśmy tak różni, ale bardzo podobni.
-Nie jestem w stanie zrozumieć co cię tak bawi. Właśnie dałam ci do zrozumienia, że dla mnie jesteś zerem. Dotarło to do ciebie?
-Przestań. Zachowujesz się tak niegrzecznie- zaśmiałem się.
-Od teraz tylko takie zachowanie jest odpowiednie w stosunku do ciebie. A jeżeli za chwile nie chcesz stracić zębów to spierdalaj z mojego domu gnoju!
Przerwała na chwile, by zobaczyć czy jej słowa do mnie dotarły. Otóż dotarły, ale w dalszym ciągu stałem oparty o futryne uśmiechając się ja głupi do sera. Wnerwiona dziewczyna udała się do siebie do pokoju. Postanowiłem na dzisiaj dać spokój z przeprosinami, ale jutro będzie część druga. Odzyskam ją!
Konstancja
-Zobaczysz, zrelaxujesz się i zapomnisz o wszystkim!- namawiałam Natalie.
-Jak basen ma mi pomóc zapomieć o tym imbecylu?
-Normalnie, popływamy tak żebyś ledwo zipiała, ale ledwo zipienie równa się nie myslenie. Pasi ci?
-No nie wiem...
-Nie pierdol i chodź!
-Dobra to za pół godziny pod basenem.
-A pan to?- zapytał młody chłopak, który otworzył mi drzwi.
-Pan? Wyglądam tak staro? Marcin, jest twoja siostra?- zapytałem.
-Mam dwie, o którą chodzi?
-Pedofilem nie jestem, więc zawołaj tą starszą.
-Natalia jakich kochaś do ciebie!- zawołał i poszedł zostawiając otwarte drzwi.
Po kilku secundach zeszła Natalia. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji i przypuszczam, że to moja wina... Chociaż nie jej mina wyglądała jakby wyobrażała sobie moją głowę nabitą na długi kij.
-Czego chcesz?- zapytała.
-Tylko ciebie- odparłem pewny siebie.
-Tak właśnie ostatnio to pokazałeś...Więc jeżeli nie masz nic do powiedzenia, nie żebym cię wyganiała, ale wypierdalaj.
-Proszę, to dla ciebie- podałem jej bukiet czerwonych róż.
Dziewczyna ziewnęła, wzięła bukiet róż ode mnie. Poszła z nim do kluchni wróciła z kochem na śmieci w ręce, w którym znajdował się mój bukiet.
-Tyle dla mnie znaczysz- uśmiechnęła się ponuro.
Zaśmiałem się, ona jest zdecydowanie tą jedyną! Ta dziewczyna mnie zaskakuje! Jesteśmy tak różni, ale bardzo podobni.
-Nie jestem w stanie zrozumieć co cię tak bawi. Właśnie dałam ci do zrozumienia, że dla mnie jesteś zerem. Dotarło to do ciebie?
-Przestań. Zachowujesz się tak niegrzecznie- zaśmiałem się.
-Od teraz tylko takie zachowanie jest odpowiednie w stosunku do ciebie. A jeżeli za chwile nie chcesz stracić zębów to spierdalaj z mojego domu gnoju!
Przerwała na chwile, by zobaczyć czy jej słowa do mnie dotarły. Otóż dotarły, ale w dalszym ciągu stałem oparty o futryne uśmiechając się ja głupi do sera. Wnerwiona dziewczyna udała się do siebie do pokoju. Postanowiłem na dzisiaj dać spokój z przeprosinami, ale jutro będzie część druga. Odzyskam ją!
Konstancja
-Zobaczysz, zrelaxujesz się i zapomnisz o wszystkim!- namawiałam Natalie.
-Jak basen ma mi pomóc zapomieć o tym imbecylu?
-Normalnie, popływamy tak żebyś ledwo zipiała, ale ledwo zipienie równa się nie myslenie. Pasi ci?
-No nie wiem...
-Nie pierdol i chodź!
-Dobra to za pół godziny pod basenem.
* * *
Pływałyśmy w tą i z powrotem. Tyle, że ja robiłam to dużo szybciej od Natalii. Bywa.
-No proszę, a na trenigu tak nie zasuwasz- usłyszałam znajomy głos.
-Kaper, powiedziałabym, że miło cię widzieć, ale musiałabym skłamać- odparłam.
Nade mną stał Kacper Lodarski- kolega z klasy.
-Kacper?- zdziwiła się Natalia.- Co ty tutaj robisz?
-O Natalia, hej.- wskazał na swoją koszulkę.
W gimnazjum zdawaliśmy na ratownika, nic dziwnego, że zastałysmy go na basenie. Chłopak podarował nam jeden ze swoich usmiechów.
-To debilu co ty tutaj robisz?! Ludziu pilnuj, a nie!- warknęłam, bo nie przepadam, za jego towarzystwem, wystarczy mi te 9h dziennie.
-Easy, easy bro. Norbert jest, a ty się obijasz. Do pływania, a nie!
-Kij ci w oko! O Boże jak jest Norbert to pewnie wyrwał już połowę basenu- zaśmiałam się.
Chłopacy z mojej klasy mają porypane gry. Opowiedziałabym, ale szkoda o nich wspominać. Zaśmiałam się, bo w mojej wyobraźni pojawił się obraz Norberta, który wyrywał kolejne laski. Natalia tylko obserwowała nas i śmiała.
-Założę się, że czasu i tak nie poprawiłaś!
-Coś ty powiedział!? Masz jakiś problem? Bo ja nawet teraz mogę to zrobić!
-Bujaj się mała, bo i tak nie dasz rady- zaczął.
I to były te słowa, które dają mega siłe. Tego mi było trzeba.
-Mózg ci stanął w poprzek? Zdążyłabym przepłynąć, wyskoczyć i napić się herbaty zanim byś mnie dogonił frajerze!
-No chyba nie...
-Chyba tak! Może to sprawdzimy?- zaproponowałam.
-Już, moment. Norbert!- zagwizdał.- Pilnuj, bo muszę coś udowodnić!
Chłopak ściągnął strój ratownika i wskoczył do wody.
-Aaa zimna!- zaczął skakać.
-Ja wyjdę i będę sędziować- powiedziała Natalia.
-No już, wiadomo, że powiesz że ona wygrała. Jesteście przyjaciółkami, halo!? Gwoździu chodź tutaj!
-Jak zapłacisz!- zawołał z drugiego końca basenu.
-Japa! Nie przekrzykiwać się idioci! Chodź tutaj albo gonga dostaniesz!
-Z kobitkami biję się tylko na gołe klaty- powiedział Norbert, który właśnie podszedł.
-Stary sprawa wygląda tak, pilnujesz ludzi, a jak będziemy kończyć to patrzysz czy Natalia nie oszukuje. To tyle!
-Cały basen na mojej głowie, hmmm w sumie ostatnio i tak stałem się człowiekiem pracy, luz- wzruszył ramionami.
- Dobra no to przygotowani? Okeeeej... Na miejsca..... Piiiiiiiiiiiiip - zagwizdała Natalia.
- Hahahaha frajer już mnie wyprzedził. Niech się zmęczy, a ja go później dogonię - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu.
Pływaliśmy sobie tak już ze 2 i pół minuty. Dobra, nawrót. Równe 200 metrów. No to skarbie zaczynamy zabawę. Przyspieszyłam i już po 50 metrach zrównałam się z nim. Hoho, ktoś tu się chyba zmęczył - znów się zaśmiałam w duchu. - Boże, dlaczego on nie odpuszcza... kiedyś nie był taki dobry. Płynęliśmy 14 basen, czyli jeszcze tylko 2! Te ostatnie, teraz liczy się tylko żeby płynąć jeszcze szybciej niż na początku. Nim się obejrzałam finiszowaliśmy.
3,2,1 ściana.
-Kto wygrał?- zapytaliśmy równo.
-Konstancja!- pisnęła Natalia.
-Wygrał Kacper- powiedział Norbert.
-Konstancja!
-Kacper!
-Konstancja!
-Kacper!
My odpoczywaliśmy i patrzyliśmy jak ta dwójka się kłóci.
-Remis?- zapytała w końcu Natalia.
-Dobra, remis!- zgodził się Gwoździu.
-Idioci- zkwitował Kacper.
-Dokładnie, co wy w ogóle robiliście skoro nie wiecie kto był pierwszy?
-Japson! To nie wasz interes, jak to był zakład to po prostu idźcie na kawę i po sprawie. Ja zawijam, cza ludzi pilnować- powiedział Norbert.- Pa Natson!
-Yo, to ja już idę do szatni, a wy tu sobie pouzgadniajcie...- zaczęła Natalia.
Zmroziłam ją wzrokiem. Jaka szmatwa, przecież dobrze wiedziała, że nie lubię przebywac w jego towarzystwie!
-Ale chamówaaa- powiedziałam pod nosem.
-No chyba ty- odpowiedział Kacper wychodząc z wody.
-Liż mi pięty frajerze, to ja byłam pierwsza!
-Chyba w snach, to kiedy stawiasz tą kawę kochanie?
-Kochanie? Kopnąć cię z łokcia?! I ja nic nie stawiam, bo to ja wygrałam!
-Hmm ciekawie się zapowiada, wiesz ile już dałaś mi tych gróźb? I żadnej nie spełniłaś, za słaba jesteś- zaśmiał się.
Ja jestem słaba? Rozumiem, że to było wyzwanie. Typek stał i wycierał się ręcznikiem. Podeszłam, ziewnęłam. Pchnęłam go jedną ręką. Gość wpadł do basenu razem z ręcznikiem.
-Hej! Nie ma skakania do wody!- krzyknął Norbert ze stanowiska ratownika.
Co mnie zdziwiło, bo przy nim stała i gadała Natalia. Uuuu no nieźle.
-Żadnych skoków jasne! Zrozumieliśmy!- odkrzyknęłam i wleciałam do wody.
Pewnien mądry człowiek chwycił mnie za Kostki i byłam w wodzie.
-I co się szczerzysz?- naskoczyłam na niego.- Ja przynajmniej nie wpadłam z ręcznikiem.
-Fuck! Zabiję cię!- powiedział, kiedy zauważył, że mam rację.
-Nie ty jeden- zaśmiałam się i wyszłam z basenu.
-Hej, czekaj! Co z tą kawą?- zapytał.
-Może być jutro i stawiamy sobie nawzajem skoro był remis- odpowiedziałam i poszłam po Natalię.
Mikołaj
-Spóźniłeś się!- powiedziałem do Filipa kiedy wszedł.
-Wiem, musiałem pożegnać się z Angeliką- wzruszył ramionami.
Wiedziałem o tym, ale i tak byłem zły. Nie ja byłem wkurwiony! Dlaczego ona jest taka łatwa? Dlaczego mu się dała? Dlaczego się zgodziła? Czy ona musi być taka pusta.
-Chuj mnie to obchodzi co robiłeś! Dzisiaj my prezentujemy piosenkę!- odparłem.
-A dziewczyny kiedy?- zapytał Michał.
-Chuj mnie to obchodzi. My dzisiaj a ten cwel się spóźnia!
-Uważaj na słowa cieniasie!
-Ja jestem cieniasem!? No błagam! To ty jesteś tancerzykiem, jeszcze brakuje ci legginsów i Jezioro Łabędzie.
-No, no spierdalaj.
Mam ochotę mu zajebać, ale trzeba nam go, bo musimy tą piosenkę zaśpiewać. Wnerwia, mnie bo chodzi z Angeliką, a ja zaczynałem już do niej startować. Prawie była moja, fuck! Mogłem od razu do łóżka ją cisnąć. Przygotowaliśmy sprzęt i akuratnie do klasy zaczęli schodzić się ludzie.
-No dobrze, chłopcy zaprezentują nam swoją piosenkę, a dziewczyny za tydzień! No to dajcie czadu!- powiedział nauczyciel.
-May our hearts be full like our drinks tonight- zaczęłem śpiewać.
May we sing and dance till we lose our minds
We are only young if we seize the night
Tonight we own the night
Tonight we own the night
Chłopak ściągnął strój ratownika i wskoczył do wody.
-Aaa zimna!- zaczął skakać.
-Ja wyjdę i będę sędziować- powiedziała Natalia.
-No już, wiadomo, że powiesz że ona wygrała. Jesteście przyjaciółkami, halo!? Gwoździu chodź tutaj!
-Jak zapłacisz!- zawołał z drugiego końca basenu.
-Japa! Nie przekrzykiwać się idioci! Chodź tutaj albo gonga dostaniesz!
-Z kobitkami biję się tylko na gołe klaty- powiedział Norbert, który właśnie podszedł.
-Stary sprawa wygląda tak, pilnujesz ludzi, a jak będziemy kończyć to patrzysz czy Natalia nie oszukuje. To tyle!
-Cały basen na mojej głowie, hmmm w sumie ostatnio i tak stałem się człowiekiem pracy, luz- wzruszył ramionami.
- Dobra no to przygotowani? Okeeeej... Na miejsca..... Piiiiiiiiiiiiip - zagwizdała Natalia.
- Hahahaha frajer już mnie wyprzedził. Niech się zmęczy, a ja go później dogonię - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu.
Pływaliśmy sobie tak już ze 2 i pół minuty. Dobra, nawrót. Równe 200 metrów. No to skarbie zaczynamy zabawę. Przyspieszyłam i już po 50 metrach zrównałam się z nim. Hoho, ktoś tu się chyba zmęczył - znów się zaśmiałam w duchu. - Boże, dlaczego on nie odpuszcza... kiedyś nie był taki dobry. Płynęliśmy 14 basen, czyli jeszcze tylko 2! Te ostatnie, teraz liczy się tylko żeby płynąć jeszcze szybciej niż na początku. Nim się obejrzałam finiszowaliśmy.
3,2,1 ściana.
-Kto wygrał?- zapytaliśmy równo.
-Konstancja!- pisnęła Natalia.
-Wygrał Kacper- powiedział Norbert.
-Konstancja!
-Kacper!
-Konstancja!
-Kacper!
My odpoczywaliśmy i patrzyliśmy jak ta dwójka się kłóci.
-Remis?- zapytała w końcu Natalia.
-Dobra, remis!- zgodził się Gwoździu.
-Idioci- zkwitował Kacper.
-Dokładnie, co wy w ogóle robiliście skoro nie wiecie kto był pierwszy?
-Japson! To nie wasz interes, jak to był zakład to po prostu idźcie na kawę i po sprawie. Ja zawijam, cza ludzi pilnować- powiedział Norbert.- Pa Natson!
-Yo, to ja już idę do szatni, a wy tu sobie pouzgadniajcie...- zaczęła Natalia.
Zmroziłam ją wzrokiem. Jaka szmatwa, przecież dobrze wiedziała, że nie lubię przebywac w jego towarzystwie!
-Ale chamówaaa- powiedziałam pod nosem.
-No chyba ty- odpowiedział Kacper wychodząc z wody.
-Liż mi pięty frajerze, to ja byłam pierwsza!
-Chyba w snach, to kiedy stawiasz tą kawę kochanie?
-Kochanie? Kopnąć cię z łokcia?! I ja nic nie stawiam, bo to ja wygrałam!
-Hmm ciekawie się zapowiada, wiesz ile już dałaś mi tych gróźb? I żadnej nie spełniłaś, za słaba jesteś- zaśmiał się.
Ja jestem słaba? Rozumiem, że to było wyzwanie. Typek stał i wycierał się ręcznikiem. Podeszłam, ziewnęłam. Pchnęłam go jedną ręką. Gość wpadł do basenu razem z ręcznikiem.
-Hej! Nie ma skakania do wody!- krzyknął Norbert ze stanowiska ratownika.
Co mnie zdziwiło, bo przy nim stała i gadała Natalia. Uuuu no nieźle.
-Żadnych skoków jasne! Zrozumieliśmy!- odkrzyknęłam i wleciałam do wody.
Pewnien mądry człowiek chwycił mnie za Kostki i byłam w wodzie.
-I co się szczerzysz?- naskoczyłam na niego.- Ja przynajmniej nie wpadłam z ręcznikiem.
-Fuck! Zabiję cię!- powiedział, kiedy zauważył, że mam rację.
-Nie ty jeden- zaśmiałam się i wyszłam z basenu.
-Hej, czekaj! Co z tą kawą?- zapytał.
-Może być jutro i stawiamy sobie nawzajem skoro był remis- odpowiedziałam i poszłam po Natalię.
Mikołaj
-Spóźniłeś się!- powiedziałem do Filipa kiedy wszedł.
-Wiem, musiałem pożegnać się z Angeliką- wzruszył ramionami.
Wiedziałem o tym, ale i tak byłem zły. Nie ja byłem wkurwiony! Dlaczego ona jest taka łatwa? Dlaczego mu się dała? Dlaczego się zgodziła? Czy ona musi być taka pusta.
-Chuj mnie to obchodzi co robiłeś! Dzisiaj my prezentujemy piosenkę!- odparłem.
-A dziewczyny kiedy?- zapytał Michał.
-Chuj mnie to obchodzi. My dzisiaj a ten cwel się spóźnia!
-Uważaj na słowa cieniasie!
-Ja jestem cieniasem!? No błagam! To ty jesteś tancerzykiem, jeszcze brakuje ci legginsów i Jezioro Łabędzie.
-No, no spierdalaj.
Mam ochotę mu zajebać, ale trzeba nam go, bo musimy tą piosenkę zaśpiewać. Wnerwia, mnie bo chodzi z Angeliką, a ja zaczynałem już do niej startować. Prawie była moja, fuck! Mogłem od razu do łóżka ją cisnąć. Przygotowaliśmy sprzęt i akuratnie do klasy zaczęli schodzić się ludzie.
-No dobrze, chłopcy zaprezentują nam swoją piosenkę, a dziewczyny za tydzień! No to dajcie czadu!- powiedział nauczyciel.
-May our hearts be full like our drinks tonight- zaczęłem śpiewać.
May we sing and dance till we lose our minds
We are only young if we seize the night
Tonight we own the night
Tonight we own the night
-La la la la la- potem Michał, który nie chciał się dużo udzielać w tym projekcie.
La la la la la
La la la la la la
La la la la la
La la la la la
La la la la la la
La la la la la
La la la la la la
La la la la la
La la la la la
La la la la la la
Written on my tombstone, I want it to say
-This man was a legend, a legend of his time- kolej Filipa.
When he was at a party, the party never died
-Hey, everybody's got a dream so what do you say- no i Marcin, który wymyslił piosenkę.
Are we making history?
Refrenik- wszyscy razem.
May our hearts be full like our drinks tonight
May we sing and dance till we lose our minds
We are only young if we seize the night
Tonight we own the night
Tonight we own the night
La la la la la
La la la la la
La la la la la la
La la la la la
La la la la la
La la la la la la
Dokończyliśmy piosenkę.
-Super, chłopaki! Świetnie!- bił brawo nauczyciel.
-Yeah, gratulacje należą się Marcinowi, który wymyślił piosenkę.
-Sam ją wymysliłeś?
-Ja, eee- Marcin złapał się za kark.- Tak sam, sam.
-Gratulacje! Piosenka jest świetna! Na prawdę! Dziewczyny, teraz macie wysoką poprzeczkę musicie ich pobić.
__________________________________________________________________
Kacper Lodarski- kolega z klasy Konstancji. Ratownik, lubi grać w kosza.
-This man was a legend, a legend of his time- kolej Filipa.
When he was at a party, the party never died
-Hey, everybody's got a dream so what do you say- no i Marcin, który wymyslił piosenkę.
Are we making history?
Refrenik- wszyscy razem.
May our hearts be full like our drinks tonight
May we sing and dance till we lose our minds
We are only young if we seize the night
Tonight we own the night
Tonight we own the night
La la la la la
La la la la la
La la la la la la
La la la la la
La la la la la
La la la la la la
Dokończyliśmy piosenkę.
-Super, chłopaki! Świetnie!- bił brawo nauczyciel.
-Yeah, gratulacje należą się Marcinowi, który wymyślił piosenkę.
-Sam ją wymysliłeś?
-Ja, eee- Marcin złapał się za kark.- Tak sam, sam.
-Gratulacje! Piosenka jest świetna! Na prawdę! Dziewczyny, teraz macie wysoką poprzeczkę musicie ich pobić.
__________________________________________________________________
Kacper Lodarski- kolega z klasy Konstancji. Ratownik, lubi grać w kosza.
Przepraszam za błędy, które na pewno są, ponieważ zrąbał mi się laptop. Długo zeszło z tym rozdziałem, ponieważ wena nie dopisywała, ale tak czasami bywa. Dziękiuję za każdy pozostawiony komentarz!
Natalia ;)