czwartek, 19 lutego 2015

#29 "You are loved"

CZYTAMY NOTKĘ NA KOŃCU!!!


Konstancja

Chodzenie do szkoły było bezsensowne. Zaraz koniec roku szkolnego, więc prawie nic się nie dzieje.

-Konstancja możemy porozmawiać?- krzyknął wściekle Michał.

No tak. To olewanie go przez kilka dni było mądrym posunięciem. Zaczęłam rozglądać się dookoła szukając wyjścia z tej sytuacji. Czemu nikogo nie ma wtedy kiedy jest potrzebny?!

-Chcę tylko porozmawiać- westchnął.
-Nie Michał. Nie mogę na ciebie patrzeć!- wrzasnęłam.- Jesteś taki jak cię opisują! Pusty chłopak, nie przejmujący się uczuciami innych!
-Wcale tak nie jest- pokręcił głową.
-Owszem jest! Zakochałam się w tobie! A teraz cię nienawidzę. Nie chcę cię widzieć ani słyszeć!

To uderzyło w Michała. Był zszokowany. Ruszyłam w stronę klasy.

-Konstancja! Zaczekaj!- krzyknął za mną, ale już mnie to nie interesowało.


*   *   *

Wróciłam do domu. Ostatnio chodziłam zła jak osa. 

-Obiad?- zapytała mama z kuchni.
-Tak poproszę- westchnęłam i opadłam na krzesło przy stole.
-Co ci? Jakieś kłopoty z chłopakiem?
-Ja nie mam chłopaka mamo.
-Jak to? A tamten chłopiec, który kiedyś przez przypadek został na noc?
-Było minęło- wzruszyłam ramionami.- Dzwoniła ciocia z NY?
-Tak, zaproszenie na wakacje masz nadal aktualne- mama podała mi zupę krem z cukinii, mniam.
-Mami a mogłabym polecieć tam wcześniej?- zapytałam.
-Co ma znaczyć to wcześniej? Kiedy to niby ma być? 
-Teraz?
-Dlaczego? A co ze szkołą? Nie Konstancja, nie ma mowy!
-Oceny mam dobre. Poza tym i tak już nie mam co do roboty. Odpoczęłabym sobie od tego wszystkiego...

Mama popatrzyła na mnie z podniesionymi brwiami. Przez jej twarz przelatywało tysiące emocji. 

-Jeżeli tata się zgodzi to możesz jechać- odpowiedziała w końcu.


*   *   *

Stałam w bramce sprawdzania paszportów. Z wszystkimi się już pożegnałam. Pora na nowy start. 

-Konstancja!- krzyknął ktoś, a ja poznałam ten głos.- Konstancja!

Teraz to już wszyscy ludzie patrzyli się na nas. W moim kierunku zmierzał Michał. Nie wiem jak on to zrobił, ale dwóch strażników przepuściło go przez bramkę. Bez żadnego problemu. 

-Konstancja!

No teraz to już musiałam się zatrzymać. Popatrzyłam w jego stronę. Podszedł do mnie ze swoim łobuzerskim uśmiechem jaki miał w zwyczaju. 

-Kostka- przytulił mnie, a ja uświadomiłam sobie jak bardzo mi go brakowało. 

Nie chciałam płakać, ale łzy same cisnęły mi się do oczu. 

-Ryczysz jakby to było nasze pożegnanie- mruknął niezadowolony.
-Skąd wiesz, że wrócę?- zapytałam.
-Wiem to. Ty nie potrafisz usiedzieć w jednym miejscu.
-Co takiego?- nie miałam pojęcia o czym mówi.

"Samolot do USA-NY" rozległo się w głośnikach. Było to przypomnienie, że musimy się rozstać. Czas nas naglił. Bardzo chciałabym tu zostać, ale... 

-Michał muszę już iść- powiedziałam i odsunęłam się.
-A jednak?- zdziwił się lekko.
-A co myślałeś, że jak wpadniesz na lotnisko i zrobisz scenę jak z taniego romansidła to ci wybaczę i zostanę?- zaśmiałam się ironicznie.- Żegnaj.

Nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować ja szłam już w stronę samolotu. Wszystko kiedyś się kończy. Po prostu stało się. Zostawiam całe moje przeszłe życie w Polsce. NY witaj! Zajęłam miejsce w samolocie i już po chwili wystartowaliśmy i leciałam w stronę lepszego życia. Będę tęsknic. Zostawiłam tu wszystko co kochałam. Jeszcze kiedyś tu wrócę. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam w okienko. Wszystko było takie malutkie.




Natalia

Zasypiałam już, gdy nagle w dużym pokoju dzwoni mój telefon. Uporczywie. Wstaję z łóżka i idę do drzwi, do pokoju, do telefonu.

-Tak?- mówię.
-Natalia?

Głos w słuchawce należy do Konstancji.

-Doleciałam!- niemal słyszę jej uśmiech w słuchawce.

Gdzie? Po chwili strzelam sobie w czoło. No tak USA.

-I jak tam jest?- pytam ciekawa.
-Dobrze, jestem u siebie w pokoju. Ciocia mi urządziła! Ful wypas stara! Mówię ci!
-Nieważne. Poznałaś kogoś?
-Nie jeszcze nie, ale zamierzam to zmienić. Myślę, że trochę tu zostanę...
-Co ma znaczyć trochę?!
-No wiesz...Może rok, albo dłużej....Ciocia już mi pozwoliła. Chcę odpocząć od tego wszystkiego.

Nie odpowiadam. Nie słucham jej, odkładam słuchawkę. Gdybym nie odebrała telefonu, Konstancja nie zepsułaby mi humoru. Wiem, że powinnam się cieszyć razem z nią, ale jej telefon mnie zdenerwował. Na rok albo dłużej? Eh.
Biorę długi gorący prysznic i ubieram się. Szum wody dobrze mi zrobił. Spłukał ze mnie te złe myśli. Kierunek dom Marcina. W drodze rozglądam się czujnie, czy nikt mnie nie śledzi. Nie przepadam za wieczornymi spacerami a zwłaszcza gdy odbywam je samodzielnie. Szybko trafiam do domu Marcina, ale drzwi domu otwiera mi ktoś inny. Jest to starszy mężczyzna około 40 lat.

-Dobry wieczór czy jest Marcin?- pytam grzecznie.
-Dobry wieczór. Marcin- krzyczy głośno- Na pewno zaraz przyjdzie- mówi z uśmiechem i wpuszcza mnie do środka.

Nie wiem jaki jest jego ojciec więc siedzę cicho.

-Jesteś jego koleżanką?- pyta.
-To moja dziewczyna. Natalia poznaj mojego tatę Mariusza- odpowiada Marcin, który właśnie podszedł.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że masz dziewczynę?
-Bo nie było okazji- odpowiada Marcin.- Chodź- kiwa na mnie głową.
-Miło było pana poznać- uśmiecham się i idę za Marcinem.

Wchodzimy do pokoju, a Marcin już po chwili obejmuje mnie w talii. Dobrze jest czuć jego bliskość. Marcin patrzy na mnie, kiwa głową i pyta:

-Chcesz pogadać?
-Yhym- mruczę patrząc na Marcina.

Kładziemy się na jego łóżku. Patrzę intensywnie w sufit jakby co najmniej coś mnie w nim interesowało.

-Opowiadaj. O co chodzi?
-Wiesz...Dzwoniła do mnie Konstancja i poinformowała, że zamierza tam zostać na dłużej.
-Tęsknisz za nią?
-Tak, ale nie o to chodzi.
-A o co?

Nie odpowiadam, więc powtarza pytanie. Cichutko. Głaszcze mnie po policzku.

-Natalia, o co?
-Najpierw zostawiła mnie Angelika, a teraz Konstancja! Będzie mi jej brakować, już jej nie będzie....

Czuję jak łzy wzbierają we mnie, a ja nic nie mogę na to poradzić. Marcin przyciąga mnie do siebie. Ukrywam twarz w jego ramieniu. Wdycham jego zapach.

-Nie martw się- odpowiada szeptem.- Angelika wróciła, to Konstancja też kiedyś będzie musiała.
-Ale mi pocieszenie! Dzięki Marcin!
-No co? Masz jeszcze inne przyjaciółki, a główną atrakcją jestem ja! Wiesz jeszcze trochę czasu, a będę musiał ci kupić pierścionek, bo Ania mnie zabije...

Nie odpowiadam. Przyciąga mnie do siebie i głaszcze po włosach. Westchnęłam z udręką. Powinnam wracać do domu. Nie mówiłam mamie, że zamierzam nocować poza domem.

-Muszę iść- podniosłam się.
-Natalia....- Marcin użył swojego specjalnego tonu.
-Marcin...

Przyciągnął mnie do siebie i złączył usta w pocałunku.

-Stęskniłem się za twoimi ustami.
-Eeeee- zaczerwieniłam się.
-Jestem zmęczony idziemy spać?

Skinęłam nieśmiało głową, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.

-Brudne myśli przy sobie pacanie!
-Idę na dół po picie, a ty poszukaj sobie piżamy. Chyba że wolisz spać nago- zaśmiał się i wyszedł.

Zajrzałam do pierwszej szuflady. Znalazłam w niej bieliznę. Zamknęłam ją szybko, ponieważ nie specjalnie interesowała mnie jej zawartość. Zajrzałam do kolejnej i wyciągnęłam z niej obszerny podkoszulek. Szybko się przebrałam, napisałam sms rodzicom, że śpię u Angeliki i czekałam na Marcina.

-Ładnie wyglądasz- powiedział wchodząc i podał mi szklankę z sokiem.
-Ja chcę po prawej stronie, bo inaczej nie zasnę!
-A co dostanę w zamian?- zapytał rozbierając się.

Przygryzłam wzrok, kiedy mój wzrok padł na jego umięśnioną klatkę piersiową. Czułam się zakłopotana tą sytuacją. Marcin wywrócił oczami nie słysząc odpowiedzi i ułożył się po lewej stronie.

-Dziękuję!- posłałam mu uśmiech.
-Kochanie- kąciki jego ust wygięły się ku górze- Wcale nie robię tego bezinteresownie. Sam odbiorę to co mi się należy...
-Marcin- bąknęłam.

Popatrzyłam na niego i nabrałam ochoty żeby go pocałować. Tak zrobiłam.

-Za co to?- zdziwił się.
-To nie mogę cię pocałować?

Nie odpowiedział tylko wtulił się we mnie prawie mnie przygniatając. Był jak okrywający mnie koc.

-Dusisz mnie- zaśmiałam się.
-Trudno.
-Marcin!
-Chciałbym się z tobą kochać- powiedział, a ja momentalnie zesztywniałam.- Pragnę cię i chcę być dla ciebie dobry.
-Boję się- wyszeptałam.
-Nie skrzywdzę cię.
-Ja...Jeszcze nie...
-Nie mówię, że mamy robić to teraz. Mamy czas- trącił mnie nosem.
-Możemy zgasić lampkę?- zapytałam zmieniając temat.

Wyciągnął rękę i nie zmieniając pozycji, zgasił lampkę.

-Dobranoc- mruknął i pocałował mnie w policzek.
-Dobranoc- uśmiechnęłam się.



Karolina

Koniec roku. Koniec tego gówna. Początek wakacji. Przeżyję jeszcze ten durny apel i żegnajcie.
Siedzieliśmy klasami na apelu, oznaczało to że miejsce koło mnie zajmowała Ewelina. Czytając z jej wyrazu twarzy, wiedziałam że myśli o tym co ja.
Przed nami na samym przodzie siedziała Dorota, odwalona jak stróż w Boże Ciało, no ale wszystko w normie...
Złapałam kontakt wzrokowy z Pawłem, który siedział ze swoją klasą. Uśmiechnęłam się i znalazłam Natalię, która zacięcie dyskutowała o czymś z Angeliką. Standard.
Potem Filip prawie śpiący.
Adam po przepisaniu obecnie zajmował miejsce pośród bio-chem'u. Jak on dawał tam radę?
Na koniec znalazłam Marcina, który grał na telefonie w jakąś gierkę. Ten to zawsze z czymś dojebie. Mikołaj uważnie obserwował Angelikę, która nadal zacięcie dyskutowała z Natalią.
A Michał? Przebiegłam wzrokiem całą salę gimnastyczną. Znalazłam jego klasę, a w końcu i jego. Siedział wpatrzony z pustym wzrokiem w okno. Oh co ta Konstancja z nim zrobiła. Ostatnio przypominał ducha. Był nieobecny, a odzywał się tylko jeśli musiał.

-Świadectwo z paskiem w klasie 2c otrzymuje Konstancja Królewicz i Kacper Lodarski!

Głos dyrektora przywołał mnie do pionu. Zauważyłam, że Michał tak samo wrócił na ziemię. Uważnie obserwował scenę, na którą właśnie wchodził Kacper. A co ze świadectwem Konstancji?

-W klasie 2d wzorowi byli Angelika Krawczyk i Natalia Zielińska. Zapraszam!

Zaśmiałam się pod nosem, widząc jak Marcin przerywa grę i głośno klaszcze swojej dziewczynie. Mikołaj podążył w jego ślady, bo z Natalią była Angelika. Ja też klaskałam i Ewelina, Adam, Paweł, a za nami w końcu cała sala.
Apel trwający prawie dwie godziny w końcu się skończył, a ja wyleciałam z sali i czekałam na resztę przed szkołą.

-Kto do kurwy nędzy robi dwu godzinny apel?!- mruknęła Ewelina.
-Masz rację, pojebało typa...
-Spakowane jesteście już?- zapytał Paweł, który wyszedł właśnie ze szkoły.
-Jeszcze nie, ale wieczorem będę!
-To zrobimy tak- powiedział Adam.- Paweł czekaj na mnie i Ewelinę u Karoliny. My przyjedziemy i potem w drogę.

Zapowiadają się super wakacje. Wróciłam do domu. Świadectwo położyłam w salonie. Jak rodzice wrócą to pewnie będą chcieli zobaczyć, jak ich córcia z wszystkiego wyszła na 4. Byłam z siebie dumna!
Otworzyłam szafę, przytargałam walizkę i zaczęłam po kolei wciskać do niej rzeczy. W chorwacji raczej jest ciepło, więc wszystkie krótkie spodenki muszą jechać ze mną! Do tego podkoszulki, topy. Hmmm a gdzie ja mam klapki? Do tego coś cieplejszego do auta, bo w nocy będziemy jechać. Rany! Już nie mogę się doczekać!




Angelika

-Dzisiaj jest impreza u Aśki z okazji zakończenia szkoły- powiedziała Natalia.
-Wiemy i Angelika idzie ze mną- odpowiedział jej Mikołaj.

Co?

-Idę?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Muszę już spadać do chłopaków, będę na ciebie czekać o 19 przed twoim domem- powiedział i poszedł.
-Idziesz z Mikołajem na imprezę do Aśki?- zmarszczyła brwi Natalia.
-Właśnie się o tym dowiedziałam i tak wiem to nie jest dobry pomysł- westchnęłam.
-Nie to dobry pomysł! Niech ta prukwa w końcu się od niego odwali!- zaśmiała się Natalia.- Dobra ja już spadam, spotkamy się na miejscu! Pa.

Eh. No i wakacje. Wakacje bez planów. Odlot...Ruszyłam w kierunku domu. Za zakrętem czekał na mnie Mikołaj. Podeszłam do niego i ruszyliśmy w kierunku naszych domów.

-Więc...idę z tobą na imprezę?- szepnęłam.
-Miałem ci powiedzieć o niej, ale Natalia mnie wyprzedziła.
-Nawet mnie nie spytałeś o zgodę.
-No bo Natalia...
-Nigdzie nie idę.
-Gdybym zapytał, zgodziłabyś się?
-Nie- powiedziałam stanowczo.
-Właśnie- oburzył się.- Dlatego pójdziesz.
-Nie pójdę.
-Mam cię tam zanieść?- zaśmiał się.
-Nie zrobisz tego.
-A chcesz się przekonać?
-Nie.
-No to chodź ze mną. Będę z tobą przez całą imprezę.
-Mikołaj...wiesz, że mnie nie zaliczysz tak jak tamtej dziewczyny kiedy się spotkaliśmy pierwszy raz w Pandemonium?
-Po pierwsze pierwszy raz spotkaliśmy się po urodzeniu. Przypominam, że znamy się od urodzenia. Po drugie nikt nie mówił o zaliczaniu- puścił mi oczko.
-Tak?
-Tak.
-Cóż dzięki, że mnie poinformowałeś...
-No to będę czekał na ciebie o 19, do zobaczenia!



*   *   *

Dlaczego idę z nim na tą imprezę? Serce wali mi jak młotem. Jeszcze raz więc. Dlaczego idę? Wciąż nie mam na to odpowiedzi. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Spojrzałam na chłopaka, który lustrował mnie od góry na dół.

-Cholera! Gdzie podziała się grzeczna Angelika?- zaśmiał się.
-Nie idę- warknęłam.
-Przecież już wyszłaś z domu! A ten strój nie może się zmarnować! 
-To był zły pomysł- fuknęłam.
-Chodź- chłopak złapał mnie za rękę.
-Idziemy na piechotę?
-Tak. Ona mieszka niedaleko. Poza tym chce się czegoś napić...
-Rodzice pozwolili ci iśc na imprezę?- zapytałam.

Chłopak wybuchł takim śmiechem jakby co najmniej na serio pytał ich o zgodę.

-Nie martw się, powiedziałem, że będę z tobą i mnie przypilnujesz.
-A więc dlatego zabierasz mnie ze sobą! Wydało się!
-Oj, a twoi?
-Moich nie ma- wzruszyłam ramionami.

Po chwili byliśmy już na miejscu. Faktycznie mieszkała niedaleko! Chłopak otworzył mi drzwi. Gentleman. ruszyliśmy do środka domu w którym dudniała muzyka. 

-Daj rękę, bo się zgubisz- krzyknął.

Zmarszczyłam brwi, ale złapałam go za ramię i zaczęliśmy przeciskać się przez tłum. Po chwili staliśmy w kuchni.

-Napij się- powiedział podając mi kubek.
-Nie chcę- pokręciłam głową.
-Masz- podsunął mi kubek pod nos.
-Jedno- zagryzłam wargę,
-Okej- uśmiechnął się.

Wzięłam kubek i wypiłam łyk piwa. Potem ruszyliśmy szukać Marcina i Natalii. Pomijam już to, że ktoś uszczypnął mnie w tyłek, a ja w tym tłumie nie byłam w stanie zgadnąć kto to zrobił. Nagle Mikołaj się zatrzymał, a ja wpadłam w niego z gracją hipopotama. Podtrzymał mnie i z powrotem stanęłam prosto. Spojrzałam przed siebie, żeby zobaczyć kto nas zatrzymał.

-Aśka- powiedziałam.
-Angelika co ty tu robisz?- zapytała.
-Przyszła ze mną- Mikołaj przyciągnął mnie do siebie.- A co?
-Nie była zaproszona.
-Ale ja byłem, a poza tym sprosiłaś tu prawie całą szkołę, więc nic się nie stanie- odparł Mikołaj.
-A właśnie, że się stanie! Nie chcę jej tu!
-Cóż w takim wypadku...- odezwałam się, ale ktoś mi przerwał.
-W takim wypadku wychodzimy- zaśmiał się Mikołaj.
-Ona tak, ty nie- psiknęła Aśka.
-Ona tak, ja za nią, bo może nie widzisz, ale jesteśmy zakochani. Tak się kochamy, że o matko jak ona wyjdzie to mi serce pęknie. Kumasz to?- zapytał ją ze śmiechem.

A może jesteś tępym chujem? Co za idiota.

-Nie kumam! Od kiedy? Wy? Razem?- pytała.
-Od urodzenia- odpowiedziałam- Dotarło do ciebie? Czy mamy ci to przeliterować?

Nie podobało mi się to, ale co tam. Raz się żyje nie? YOLO.

-No nie dotarło! To ja jestem w tobie zakochana Mikołaj! Co ty w niej widzisz!? Ona jest do dupy!
-Oh spierdalaj już- mruknęłam.- Nie mamy na ciebie czasu kochana.
-Nie mów do mnie kochana!- krzyknęła.- Poza tym nie z tobą rozmawiam! Mikołaj!
-Wiesz co Aśka my nigdy nie byliśmy razem. Nigdy też się nie kochaliśmy. Więc o co ci chodzi? Angelika jest dla mnie ważna od bardzo dawna, więc daj nam już spokój. Proszę.
-Chuj z tym! Czemu niby ona jest ode mnie lepsza?!
-Bo ją kocham, a teraz już wystarczy! Daj nam przejść!

Przeszliśmy obok. Oczywiście usłyszałam tą ogromną ilość wyzwisk, które Aśka kierowała na moją osobą. Szczerze mówiąc to trochę mi jej żal...No, ale mówi się trudno. Pomachałam jej jeszcze i ruszyłam na Mikołajem.

-O tu jesteście! Co tak długo?- dopadła mnie Natalia.
-Mała sprzeczka z Aśką- odpowiedziałam.
-Ona jest beznadzieją idiotką. Nie słuchaj jej- zaśmiała się.
-A gdzie dziewczyny?- zapytałam.
-W Chorwacji, pewnie właśnie wyjeżdżają...
-Serio? Czemu ja nic o tym nie wiem?
-To nie wszystko. Konstancja zostaje na dłużej w USA....
-Co ma znaczyć dłużej?- zmarszczyłam brwi.
-Kilka lat. Rozumiesz? Prawie się popłakałam przez nią!
-Miejmy nadzieję, że kiedyś wszyscy będziemy mogli normalnie o tym pogadać.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i poszłyśmy tańczyć.




*   *   *

Wracaliśmy do domu. Byliśmy w dobrym stanie. Po chwili Mikołaj mnie pocałował. Otworzyłam zszokowana oczy, ale po chwili zamknęłam je i odwzajemniłam pocałunek. Stanęłam na palcach i złapałam w dłonie policzki Mikołaja, pogłębiając pocałunek. Nie obchodziło mnie, że na polu jest zimno. Ręce chłopaka objęły mnie w pasie i mocno przytuliły do siebie. Czułam się tak świetnie, a nie powinnam się tak czuć, przecież mnie skrzywdził! Zabrakło nam tlenu, więc oderwaliśmy się od siebie.

-Mikołaj! Przeziębicie się!- krzyknęła mama Mikołaja, na co szybko odskoczyliśmy od siebie i spojrzeliśmy na drzwi.- Wejdźcie do środka!
-Wejdziesz?- spytał.
-Nie uważam tego za dobry pomysł- odpowiedziałam, patrząc w ziemię.
-Angelika daj mi szansę- złapał mnie za brodę i podniósł ją tak, żebym patrzyła mu w oczy.- Zacznijmy od początku.
-Czyli od kiedy?
-Ty zerwałaś z Filipem, ja jestem już cały i zdrowy. Jesteśmy w sobie zakochani...
-Nadal nie rozumiem jak mogłeś mi to zrobić!
-Do cholery!- krzyknął- Nie możemy o tym zapomnieć?!
-Zraniłeś mnie! Więc...
-Będziesz mi to wypominać do końca życia?!
-A może i jeszcze dłużej- mruknęłam.
-Sama się ranisz, trzymając mnie na dystans- powiedział.
-A mi się właśnie zdaje, że w ten sposób mniej cierpię!- odkrzyknęłam.

-To po co oddałaś mi pocałunek?!

I to było pytanie za sto punktów. Czemu? A najgorsze! Dlaczego podobał mi się ten pocałunek?! Chciałam mieć go w dupie! Nie myśleć o nim. Ale to cholerne uczucie, które do niego darzę, kurwa. Faktycznie ma rację z tym dystansem. Czasami mnie to nawet boli...Jestem zmęczona już byciem smutną i samotną. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Chłopak stał przez chwilę spięty, po czym przycisnął mnie do siebie.

-Tylko ty się dla mnie liczysz- szepnął mi do ucha.- Więc wejdziesz.

Kiwnęłam głową i ruszyłam za nim w stronę drzwi, w których jeszcze przed chwilą stała jego mama.
Weszłam i ściągnęła buty.

-Dobry wieczór- powiedziałam.
-Cześć Angelika. Słyszałam, że rodzice są w delegacji, więc jeśli chcesz to możesz spać u nas- odparła jego mama, która robiła nam herbatę.

Spojrzałam na Mikołaja, który szczerzył się od ucha do uch. Chyba było to spowodowane propozycją, którą dostałam od jego mamy. Normalnie masakra z tym gościem....Jego uśmiech po prostu mówił "masz może coś przeciwko żebym spędził tę noc razem z tobą".

-Nie martw się, mamy pokój gościny- uśmiechnęła się do mnie, a potem popatrzyła na Mikołaja.- Chyba nie myślałeś, że będzie spała u ciebie w pokoju....
-A może tak myślałem?! I co teraz mamo?
-Nic,  jeszcze będziecie mieli czas na amory. Bo w przyszłym tygodniu jedziemy w góry!
-Do babci?- zapytał Mikołaj.
-Do babci, a ty Angela i twoi rodzice z nami.




Ewelina

Patrzyłam jak Karolina wyciska krem z filtrem na dłoń i nakłada go na ramiona Pawła. Ten jak i każdy poranek na Chorwacji był słoneczny, więc leżeliśmy na plaży. Śmieszyło mnie jak Karolina kręciła się za Pawłem z butelką kremu, szukając śladów zaróżowienia.

-Gotowe- Karolina z trzaskiem zamknęła butelkę.- Jesteś chroniony przez następną godzinę.
-Karolina. Nie przesadzaj- powiedział z uśmiechem do niej.

Plaża była prawie pusta. Po lewej siedziała rodzina z dziećmi. Wszyscy próbowali ukryć się w cieniu parawanu. Kawałek dalej była grupa nastolatków obrzucająca się wodorostami. Adam podał mi puszkę koli z koszyka. Jak na chłopaka całkiem nieźle spakował ten koszyk. Trochę niezdrowych i trochę zdrowych rzeczy + chłodne napoje. Pociągnęłam łyk i oparłam się na łokciach.

-O czym myślisz?- zapytał.
-Nie chcesz wiedzieć.
-No dawaj- zachęcał mnie.
-Chyba o życiu...
-O czym konkretnie?
-Co się wydarzyło w tym roku i no wiesz ogólnie- uśmiechnęłam się do niego
-Dobra poddaję się- zaśmiał się.- Chodźmy do nich- skinął głową w kierunku naszych przyjaciół.

Uśmiechnęłam się i wstałam z ręcznika. Dobrze, że mam Adama. I dziadków. I przyjaciół. Szkoda tylko, że Konstancja wyjechała, ale nawet jeśli odeszła, to wspomnienia zostaną.
Zawsze zostają. Są jak narkotyk.



______________________________________________________________

Przepraszam za błędy.
Prosiłam o przeczytanie notatki, ponieważ zostaje nam jeszcze tylko epilog. I
chciałam zapytać was o zdanie:
CZYJĄ PERSPEKTYWĄ CHCIELIBYŚCIE EPILOG? Proszę o odp w komentarzu!
Dziękuję, za wszystkie komentarze! Niektórzy ujawnili się czy też pojawili pod koniec opowiadania. Niektórzy nazywają siebie moimi krytykami, ale cieszę się z tego :) 
Ogólnie jak każdy chyba człowiek, nie lubię krytyki. W tej sprawie jednak przydaje się ona. Jeżeli ktoś ma jakieś zastrzeżenia. Komuś się coś nie podoba >>>>pozostawcie swoje zdanie w komentarzu!
Teraz chciałabym się zwrócić, do mojej krytyczki, która ujawniła się już na kilku moich blogach :) Ruda to do ciebie hahaha! Dzięki za szczerość! Wiedz, że liczę się z twoim zdaniem (jak z każdym zdaniem innego komentatora). 
Kolejna sprawa (Ruda o tym wspomniała) w blogu są literówki. I ja o tym wiem XD Dlatego pod każdym rozdziałem PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY. Są one z tego powodu, że po napisaniu rozdziału, nie wracam do początku tylko od razu publikuję ;)
Proszę o podanie perspektywy, którą chcecie w epilogu! Pozdrawiam.
Ps: Chciałabym pozdrowić serdecznie moją najdroższą Konstancję! To dzięki tobie Konstancja jest chyba najlepszym bohaterem z tego co się orientuję po komentarzach. jfkdanj;lfq;jhfr;ojqgerhjoi kc!






7 komentarzy:

  1. Hahaha kochanie.Pierwsza pisze więc zaczne od tego że … dziś mam dzień dobroci dla zwierząt i nie będę krzyczeć za tę literówki.Rozdział cudo.Chcę więce. I…EJ NO TO JUŻ KONIEC. I do epilogu mianuje Nati Angelika Konstanzja i Ewelina.koffam -Ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie <3 To <3 Świetne <3
    Ale Konstancja :o
    Czo jej jest... Musiało ją to naprawdę zranić :<
    No, ale taka słodka parka z Natalii i Marcina ♥
    No i doszedł Mikołaj i Angelika *.*
    Ja chcę zobaczyć w epilogu: Natalię, Marcina, Angelikę, Mikołaja, Konstancję, Michała, Ewelinę, Adama, Karolinę i Pawła :3
    Chyba wymieniłam wszystkich... No cóż, tak wyszło ;)
    Pozderki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALALA
    Wiem skarbie, że Cię to boli, że to Konstancja wyszła najlepsza :D haha No bo Konstancje ogólnie są the best xD
    ja ci ciągle powtarzam, że masz pełno błędów i mnie nie słuchasz xDDDDDDDD
    rozdział o no nie mogę no super gites hiper tralala
    a epilog hmmm... ykhymKonstancja.... nie chcę nikogo faworyzować ykhymKonstancja... ale myślę, że dobrze by było gdyby epilog był z perspektywy... ykhymKonstancji... :D
    nie no poważnie to ja bym chciała Nati, A i KK (znaczy się KW xD)
    +Konstancja jak zawsze najlepsza.

    ~Twoja najukochańsza przyjaciółka, najwierniejsza fanka i Twój osobisty pierdolec- dostarczacz wrażeń
    Kocham Cię :*
    Konstancja (PP♥)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam się rozpisać a le ci na górze wszystko powiedzieli ;ccc
    Rozdział świetny , cudo i w ogóle THE BEST ;**
    Nie mogę uwierzyć że Kostka wyjechała :/
    Angelika wybaczyła Mikołajowi jest dobrze
    Natalia i Marcin *v*
    Chorwacja - zajebioza ^^
    Prolog - po trochu od każdego takie jest moje zdanie :>>>
    Miałam karę na kompa dlatego dopiero teraz przeczytałam *0*
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział! Szkoda że to już koniec. :(
    ps. dodałam nowy rozdział zapraszam:
    moj-wlasny-aniol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, do epilogu mianuje Angelikę, Natalie i Mikołaja :P
    Szkoda że to już koniec :(

    OdpowiedzUsuń