piątek, 28 marca 2014

#9 "Muszę cię o coś zapytać"

Konstancja wyszła z domu. Szła spotkać się z dziewczynami. Patrzyła na mijające ją pary. Niby zakochani są wspaniali, ale ona jakoś tego nie czuła. Nie wiedziała czy to co zaszło między nią, a Michałem było prawdziwe... No bo w końcu zdarzyło się to na imprezie. Halo?! Przecież tam wszyscy byli pijani i pierdolili trzy po trzy, więc skąd mogła wiedzieć czy on coś do niej czuje? Westchnęła, bo wiedziała, że rozwiązanie jest tylko jedno. Otóż musi z nim szczerze pogadać, a dobrze o tym wiedziała, że nie jest w tym najlepsza...

-Hej wszystkim- przywitała się z wszystkimi dochodząc do wyznaczonego miejsca spotkania.
-No dobra, to skoro już jesteśmy wszystkie...Opowiadajcie jak było!- krzyknęła Ewelina.
-Najpierw zrobiłam coś w kostkę, bo musieliśmy zaliczyć Trzy Korony- opowiadała Natalia.- Potem ona i Mikołaj poszli gdzieś tam, a ja zostałam w domu z Marcinem. Poznałyśmy też byłą dziewczynę naszych kochasiów. Nie uwierzycie, ale była większą suką od Aśki. Nie no żartuję tej to nikt nie pobije. O i jeszcze był taki chłopak Bartek! Pokazał nam kilka kroków. Prze typek z niego był, bo ledwo co za nim nadążałyśmy. Oczywiście uwzględniłyśmy wszystkie jego wskazówki w układzie.
-Nowy układ?- zdziwiła się Ewelina.
-Myślałam, że stary był dobry...- dodała Ewelina.
-Stara daj spokój tamten może był dobry, ale mam przeczucie, że ten będzie lepszy. W ogóle czemu nie pokarzecie go teraz?- zaproponowała Konstancja.
-Nie tutaj, chodźmy na salę, do szkoły. Przy okazji wyjaśnimy co i jak Angelice, bo halo zbliża się początek roku szkolnego.

Tsaaa początek roku szkolnego, oznacza kolejne spięcia z Aśką. Trzeba się wziąć w garść i pokazać jej kto tu jest królem- myślała Ewelina. Uśmiechnęła się pod nosem i pobiegła za dziewczynami, bo jak się okazało przez jej rozmyślanie została z tyłu i nie słyszała dalszych opowieści z hot Zakopanego.



*   *   *

-No i tak to mniej więcej wygląda- zakończyła pokaz Angelika

Natalia tym razem nie tańczyła. Stała z boku i analizowała co można jeszcze poprawić albo dodać. Potrzebny był im układ, który zrobi wrażenie na wszystkich. Nie żeby poprzednie nie robiły, ale to nowy rok szkolny. Nowe wyzwania i nowi przeciwnicy, dlatego ten musiał zostać w pamięci wszystkich, którzy będą go oglądać.

-Jest świetny! Będzie się super prezentować podczas "Autumn Talents"- cieszyła się Ewelina.

Na cieszenie jest jeszcze za wcześnie. Czegoś w nim brakuje, ale czego?! Natalia rozejrzała się po sali. Zobaczyła zupełnie nieobecną Konstancję. A tej co się dzieje?

-"Autumn Talents" Wow, jakie światowe, a tak w ogóle to o co chodzi? A i wytłumaczcie mi co z tą waszą szkołą jest nie tak!?- napowietrzała się zdezorientowana Angelika.
-To zacznijmy od początku- tłumaczyła Natalia. Usiadła na ziemi, a reszta za nią.- Nasza szkoła jest jakby to ująć taka artystyczna czy coś w tym stylu.
-Eeee?
-Idiotka. Nie umiesz tłumaczyć- wtrąciła się Karolina.- Mamy tutaj klasy profilowane. Ja i Ewelina chodzimy na profil muzyczny. Czyli zajęcia ze śpiewu, gra na instrumentach i reszta tych teorii muzycznych. Poza tym mamy normalne lekcje, ale wszystkie klasy mają do wyboru plastykę lub zjęcia muzyczne. 
-No tak, a co z chłopakami. Bo wspominali coś, że mają własną kapelę? 

Blondynka przytaknęła jej głową. 

-Racja. Mikołaj, Marcin i Michał chodzą do klasy sportowej. Znaczy w sumie to koszykarskiej no i własnie zamiast plastyki wybrali zajęcia muzyczne. W tamtym roku było takie zadanie żeby stworzyć kapelę no i się zgrali. Dołączyli jeszcze do nich Adam i Paweł.
-A oni czasem nie są o rok starsi?- pytała Angelika.
-Są, to już klasa maturalna. No a tych dwoje chodzi do sms i tak samo wybrali zajęcia muzyczne.
-No dobra o tobie i Ewelina już wiem, a wy?- spojrzała na Natalię i Konstancję.

Dziewczyny popatrzyły po sobie i w końcu Konstancja zaczęła jej opowiadać, no w sumie to bardziej tłumaczyć.

-Mój żywioł to woda. Zabrzmiało to dziwnie. O już wiem jak z tej bajki Winx. No, ale przechodząc do rzeczy to ja chodzę do klasy pływackiej. Zamiast wf mamy basen i ciągłe treningi. I tak samo zajęcia muzyczne. Poza tym nie chwaląc się umiem grać na perkusji i czasem brzdękole na gitarze- popatrzyła na swoje paznokcie.
-No i na koniec ja- zaczęła Natalia.- Ja jestem klasą taneczną. Zajęcia taneczne z różnych stylów i tak samo zajęcia muzyczne.

Dziewczyna po mału analizowała wszystkie informacje, które dostała od przyjaciółek? Nie wiedziała czy może je tak nazywać, no ale w sumie to czas pokarze kto przyjaciel, a kto wróg. Angelika podjęła decyzje i była już w stu procentach pewna jaką klasę wybierze.

-Chwila, a te jesienne talenty czy jak tam im było?- zapytała.
-Aaa to. Szkoła ma umowę z taką jakby wytwórnia czy tam programem albo stroną internetową TALET MIX. Wiesz robią z ciebie gwiazdę. Co jakiś czas dostajemy od nich zadania, kto wygra ten jest sławny. No i w tym roku tak jak w tamtym organizują "Autumn Talents". Pokazujesz im jakiś swój talent. Spodobasz się wygrywasz. Zawalisz przegrywasz- kończąc to Ewelina uśmiechnęła się krzywo.
-Dlaczego mam takie przeczucie, że nie przepadacie za nimi?
-W sumie dla nas to obojętne. Po prostu jak ktoś coś wygra dzięki nim staje się inną osobą. Tak było z Aśką...
-Tą byłą dziewczyną Mikołaja, co robiła imprezę i chciała podgrzać pizzę w zmywarce?- Angelika zaczęła po mału kojarzyć fakty/
-Zgadza się teraz jest jak to ona zwykła się nazywać "super nową"- Karolina zrobiła cudzysłów w powietrzu.- A my z Ewelą znosimy jej humorki, bo chodzimy z nią do klasy...
-Przykro mi, a teraz wstawać moje drogie panie. Zrobimy odjazdowy układ, wygracie to i zmienicie ten stereotyp o zmianie ludzi- zachęcała Angelika.
-Czy ty myślisz, że jesteś tu po to żeby robić nam układy?

Natalia widząc minę Angeliki szybko poprawiła swoją wypowiedz.

-Miałam na myśli, że od dzisiaj należysz do naszego zespołu!



*   *   *

Michał szedł spotkać się z chłopakami. Mieli do obgadania kilka spraw. Jednak jego to nie obchodziło, właściwi jakby sam miał to powiedzieć to go to jebało. Była taka sprawa, a właściwie osoba, która męczyła go. Minął jakieś dwie dziewczyny, które zachichotały na jego widok. Pojebane czy co? A z resztą i tak nie był nimi zainteresowany. Jego myśli zajmowała jedna osoba, teoretycznie to jego dziewczyna. Ale czy to było na serio? Sam nie wiedział to co zaszło działo się na imprezie. 

-Halo!? Ziemia do pana myślącego o niebieskich migdałach!- zawołał za nim Adam.
-O cześć, sory nie zauważyłem was- przyznał, bo faktycznie tak było.
-Nom, spoko. Co tak ci siedzi w głowie?- zapytał ponownie kumpel.

Nie co tylko kto, poprawił go w myślach Michał. Na szczęście nie zdążył na to odpowiedzieć, bo przyszła reszta chłopaków.

-No to zawijamy do szkoły- powiedział Marcin.
-Pojebało? Nie dość, że muszę chodzić przez 10 miesięcy i tracić swój czas, to na dodatek mam tam iść w wakacje. Po moim kurwa trupie- mruknął Paweł.
-Skarbie, twój czas nie jest aż tak cenny jak ci się zdaje, poza tym i tak wakacje dobiegają końca. Ile ci jeszcze zostało może 3 dni? Także zawijaj dupę bo inaczej sam osobiście cię tam zaniosę- Marcin posłał chłopakowi oko.
-Zjeb.
-Nie takie imię krzyczałeś wczoraj w nocy...- odparł Marcin.
-A tak na serio to musimy tam iść. Obgadać co zagramy na "Autumn Talents" i zacząć przygotowania.
-Racja, a macie w ogóle jakieś pomysły?- zapytał Adam.



*   *   *

-Zamknij się pedale, bo zaraz nas usłyszą!
-A wtedy mamy przejebane...- dodał Adam.
-Hej no! Raz w dupę to nie pedał!- mruknął Mikołaj.

Chłopaki stali w drzwiach i obserwowali tańczące dziewczyny. Mieli szczęście, bo jeszcze ich nie zauważyły. Każdy z nich wodził wzrokiem za swoją wybranką. Nagle skończyła się muzyka. Okazało się, że wyłączyła ją Natalia.

-Hej słyszałyście to?- zapytała  pozostałych.

Na te słowa, chłopaki stanęli na baczność i zaczęli się wycofywać. Nie chcieli mieć nic wspólnego z wnerwionymi dziewczynami, bo wtedy jest naprawdę bardzo, bardzo źle. Jeszcze pomyślały by sobie, że ich szpiegują, a tak wcale nie było...Nie no tak na serio to było, ale nikt ich nie widział i nikt nie słyszał. Grupką powędrowali do sali muzycznej. Robiła ona wrażenie. Na ścianach wisiało pełno instrumentów. Był tu chyba każdy jaki istniał. Co sobie zażyczyłeś to było. Jednym słowem- odlot!

-Panowie, narad. Co zaśpiewamy?- zapytał Mikołaj.
-Hmmm a co z piosenką Akona- Yure so beautiful?- podsunął pomysł Paweł.
-Eeee nie to stare.
-Fakt, poza tym śpiewaliśmy to w tamtym roku, jak było zadanie zrób kapelę, lol.
-Myślcie, myślcie, myślcie- mruczał Mikołaj.
-A co z tą, no wiecie jaką.
-Nie Paweł, nie wiemy jaką. Przecież nie czytamy ci w myślach...- zaśmiał się Marin.
-Też fakt, ale ważne, że ja wiem jaką! Byłem z Karoliną w kinie na takim filmie "Percy Jacson i coś tam" no i tam była taka piosenka. Wiecie dawała takiego kopa i ogólnie wpadała w ucho.
-No wiesz próbują to sobie wyobrazić, ale jedyny obraz jaki mam w głowie to ty i Karolina obściskujący się...- walnął Marcin.
-Jak ty mnie dobrze znasz- westchnął.- No w każdym bądź razie ludziom się podobała, więc myślę, ze to dobry pomysł. Znajdę ją na chacie i potem wam pokażę, ok?
-Zgoda.

W tym samym czasie dziewczyny postanowiły zrobić sobie przerwę. Tylko Angelika i Konstancja zostały na sali. Natalia, Karolina i Ewelina musiały siku. Idąc do toalety usłyszały chłopaków. No więc jak to ludzka ciekawość ruszyły w tamtym kierunku. Schowały się z boku i ich obserwowały. Kiedy Karolina usłyszała jak Paweł opowiada o tamtym wieczorze zaczęła się śmiać. To były początki ich związku. I jej chłopak miał racje ta piosenka była świetna! Jeżeli ją zagrają to wygraną mają w kieszeni.

-Idiotko, zamknij się, bo nas usłyszą!- upomniała ją Natalia.
-Już usłyszeli!- zawołał Marcin.- Czyżbyście nas szpiegowały?
-My eeee nie, no co ty- tłumaczyła Natalia.- My tylko przechodziłyśmy obok i usłyszałyśmy taką cudowną muzykę. Gratulacje chłopaki jak to zagracie na pewno wygracie!
-A wiesz dzięki, ale zważywszy na to, że my wcale nic nie graliśmy tylko robiliśmy burzę mózgów to zostańmy przy tym, że przyznasz się, że po prostu nie możesz żyć beze mnie i musiałaś mnie zobaczyć- puścił oko do Natalii.
-Ty jesteś ostatnim człowiekiem na ziemi, którego chciałabym oglądać.

Na te słowa cała paczka wybuchła śmiechem, a Natalia mimo tego uśmiechnęła się do Marcina. On miał coś w sobie, coś co jej się podobało, ale jeszcze nie wiedziała co. Po chwili do reszty dołączyły dwie brakujące osoby. przyjaciele pośmiali się jeszcze, Wysłuchali kolejnych sprzeczek Natalii i Marcina, po czym ruszyli do domu.

-Konstancja zaczekaj!- zawołał dziewczynę Michał.
-No okokokok.
-Odprowadzę cię do domu.

Para szła w ciszy. I nie była to taka cisza w której ludzie czują się dobrze. Im po prostu było źle, źle z tą niewiedzą. Mieli świadomość tego, że muszą o coś zapytać.

-Muszę cię o coś zapytać- powiedzieli równocześnie, po czym wybuchli śmiechem.
-Ty pierwsza.
-Nie ty pierwszy.
-Proszę ty, jesteś kobietą, a one mają pierwszeństwo.
-Dzisiaj są twoje urodziny- palnęła Konstancja.- Więc śmiało nie krępuj się.
-CO? Przecież ja urodziny miałem miesiąc temu...
-No wiem, ale to śmiesznie brzmiało. Dobra no to chciałam cię zapytać oooo- popatrzyła na niego. Chłopak patrzył na nią z pytaniem narysowanym na twarzy.- Zapytać eeee oo, zapytać ooo, kurwa zapytać o to czy jesteśmy parą?

Michał uśmiechnął się pod nosem, postanowił jeszcze podroczyć się z dziewczyną.

-A chcesz?
-Nie wnerwiaj mnie. Jasna odpowiedź. Tak czy nie?!
-Hmmm wybieram czy.- lecz po chwili się poprawił widząc minę dziewczyny.- Tak jesteśmy, zależy mi na tobie.
-No mi na tobie też, więc tego no. O już jesteśmy pod moim domem. Jak ten czas szybko leci! To pa!- pocałowała go w policzek o odeszła.
-Ej Kostka!- zawołał za nią.
-Hmmm?
-Przecież to nie jest twój dom...
-Czy ty chcesz się ze mną kłócić?! Jak mówię, że mój to mój!- odwróciła się i spaliła buraka. Jej chłopak miał całkowitą rację.

Co ten chłopak z nią robi. Ona przy nim nie jest sobą...Zawsze wszystko miała poukładane, wszystko wiedziała, a tu w jej życie wpada z buta taki Michał i wszystko rujnuje. Rujnuje, ale w pozytywnym sensie. Podeszła do niego złapała za rękę i znowu zaczęła się wędrówka.

-Wiesz ładnie się rumienisz...
-Ja się nie rumienię!- odparła.
-Nie rumienisz?! Aha rozumiem, że to ja tak na ciebie działam. Spoko, jak dla mnie wporzo.
-Hmmm mówiłeś coś?
-Nic tylko, że mam najładniejszą dziewczynę na świecie.
-Weź nie zajeżdżaj mi tutaj tanimi tekstami na podryw, albo z telenoweli...
-Kurde, ten tekst faktycznie jest z telenoweli. Oglądałem z babcią, nie bardzo mogłem się połapać kto jest kim, ale co tam...A tak a propo ładnie dziś wyglądasz.
-Dzięki, ale przestań, bo spłonę już z tej czerwoności.
-Ha, czyli przyznajesz się, że się rumienisz! Wygrałem, wygrałem!
-Ja wcale tak nie powiedziałam, głupolu.
-Mniejsza, ale ładnie ci by było w czerwonym, głupolu.


_______________________________________________________________________

Miałam trochę czasu i dodaję kolejny. Pobawiłam się trochę i zmieniłam narrację. Podoba się? Czy mam wrócić do poprzedniej? I dla tych co mają czas czy coś w ten deseń, to zmieniłam zdjęcie Marcina i Mikołaja. tamte średnio mi się podobały...Przepraszam za błędy.

Natalia ;)

wtorek, 25 marca 2014

#8 "You're so beautiful"

Marcin

Wstałem i leżąc w łóżku rozmyślałem o wczoraj. Mikołaj dalej nie wrócił...Ale dawn. O wilku mowa. Drzwi otwarły się na oścież, a w progu stał nie kto inny jak nasz zaginiony. Podniosłem się na łokciach.
-Gdzie byłeś Synu Marnotrawny?- zapytałem.
-Hmm a wiesz tu i tam.
-Eh jedno słowo, sześć liter. Dorota.-zacząłem. Nic nie odpowiedział czyli miałem rację. Jego problem, jego sprawa.- Ymm przebieraj się i jedziemy na zakupy.
-Znowu?!- westchnął.- Powiedz mi po co tym kobietom tyle ciuchów?! Bluzka na śniadanie, koszula na miasto, bokserka, sweter, bluza. One są nienormalne...
-Spokojnie, spokojnie,  jedziemy do Tesco. Robimy dzisiaj grilla, bo przecież jutro wyjeżdżamy.



*   *   *

Wszystko było już przygotowane. Ja z Mikołajem pykałem sobie w kosza jeden na jednego. Bo co jak co to jego dziadkowie mieli zarąbisty dom. Brakowało tylko basenu, no ale już nie przesadzajmy. Dziewczyny puściły sobie muzykę i tańczyły. Mówiły coś tam o jakimś układzie, ale szczerze to mało mnie to interesowało. Po jakiejś godzinie rozpaliliśmy grilla.
-Idę do kuchni po żarcie, Natalia idziesz ze mną?- zapytałem z nadzieją.
-Pojebało cię?!- odpowiedziała.- Skarbie wiem, że miałeś nadzieję, ale nadzieja matką głupich.
-Skarbie, chciałem cię poinformować, że właśnie przeszliśmy na etap słodkich słówek- puściłem jej oko  i udałem się w kierunku domu.
-Zaczekaj, idę z tobą!- zawołała Angelika.
Oho szykuje się kazanie. Wpadliśmy do kuchni, a Angelika nadal nie odezwała się słowem. Hmm dziwne. Wyciągnęliśmy jedzenie i podzieliliśmy co kto niesie. Po chwili nie wytrzymałem i pierwszy się odezwałem.
-No powiedz to.
-Ale co?
-No to, myślałem, że przyszłaś tu żeby mi nawtykać na temat Natalii.
-Hola, hola zwolnij. Oboje wiemy, ze ci się podoba i to twój biznens co z tym zrobić ja jedynie mogę ci doradzić co i jak...
Ma rację. W ogóle sam nie wiem od kiedy Natalia mi się podoba. No bo zawsze była fajną laską, umiała komuś dopiec. Od pewnego czasu coś mnie do niej ciągnie, a właściwie to od Imprezy u Aśki. Jak usnęła mi na kolanach to poczułem odpowiedzialność. Prawie taką jak za ukochane zwierzątko tylko, że Natalia na pewno nie jest zwierzątkiem. Jest na to za ładna.
-Ymm Marcin mogę cię o coś spytać?
-Yep, śmiało- odparłem.
-Czy yyy czy Mikołaj był wczoraj, no wiesz wtedy kiedy zniknął czy on był z Dorotą?
Normalnie to nie wydał bym kumpla, bo brat brata nie sprzedaje, ale lubię ją. Wróciła i wywróciła nasze życie do góry nogami. Wniosła taką świeżość czy coś w tym rodzaju...a z resztą
-Też obstawiam tą wersję. Na prawdę przykro mi...
-Nie rozumiem czemu ci przykro. Nie wiem w ogóle czemu o to zapytałam. Przecież on ma prawo robić to co chce. A no i trzymam kciuki za ciebie i Natalię- zaśmiała się.
Bardzo szczery uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Wyszliśmy i zastaliśmy niezłą awanturę. Otóż Dorota kłóciła się z Natalią, a Mikołaj mierzył wzrokiem blondyna, który chyba miał na imię Bartek. Wróć Dorota?!
-Wtf?! Co ona tu robi?!- zapytałem wkurzony. Jeszcze jej tu brakowało.
-No kurwa próbuję jej właśnie uświadomić, że to prywata impreza. O ile można to nazwać imprezą, bo robimy grilla, no ale mniejsza o to. Nikt cię tu nie zapraszał! Dotarło?! Czy mam przeliterować!?- wnerwiona Natalia wyglądała bardzo zabawnie, ale tutaj nic nie było do śmiechu.
-Jest takie jedno słowo- podszedłem do Doroty- Wykurwiaj!
-Oj Marcin, Marcin, a ty znowu swoje- powiedziała.
-Nikt cię tu nie chce i w sumie nikt cię tu nie zapraszał- wtrąciła się Angelika.
-Jeśli mogę coś dodać, to tak a propo ja ich tu zaprosiłem- krzyknął Mikołaj, a po tym wszyscy ucichli.




Natalia 

Po niecałej godzinie kłótni postanowiłyśmy sobie darować. Zgarnęłam Angelikę i poszłyśmy dopracowywać układ. Niech no tylko dziewczyny go zobaczą! A co do tej lasi to mnie wnerwiała, ale do póki nie wtrącała się, mogła tam sobie siedzieć i bajerować chłopaków. Wisi mi to. Razem z Angeliką udało nam się zrobić układ.
-Yhymm, włącz muzykę- powiedziałam.
-Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłaś?
Odkąd wróciła z Marcinem z kuchni jest jakaś nieobecna...Eh lepiej sama włączę tą muzykę.
-I raz, dwa, trzy- policzyła Angelika i zaczęłyśmy tańczyć.
Ręka, ręka, biodro, biodro. Yhymm to było dobre. Lubiłam z nią tańczyć. Miała w sobie coś takiego. Nie inaczej, ona posiadała taki styl i nikt jej w tym nie dorównywał. I mówię to szczerze. Na prawdę szczerze. Po chwili Angelika stanęła, a ja popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Zgubiłam się, kurwa.
Oczy mało nie wyskoczyły mi z orbit. Ona się zgubiła?Ona się zgubiła, niemożliwe! Coś jest nie tak.
-Hej co zaszło między tobą, a Marcinem w kuchni? Bo od tego czasu jesteś jakaś nieobecna.- zapytałam oczywiście nie zrobiłam tego, bo sama byłam ciekawa co tam robili...Nie wcale.
-Nic, a nic. Tylko gadaliśmy...
-O czym?
-Szczerze? O tym, że Mikołaj wczoraj był u Doroty...
-Aha, o to chodzi! Jak chcesz możemy jej zajebać- uśmiechnęłam się.- Ale z drugiej strony, mówiłam ci, że to już nie jest ten sam Mikołaj, którego znałaś... Zmienił się, ale ja dalej jestem za tym żeby ją sklepać.
-Dobra, wróćmy do tańca- uśmiechnęła się i wstała.
Zrobiłyśmy tak jak chciała. Po chwili zauważyłam blondyna, który nam się przyglądał.
-Chcesz się przyłączyć?- zapytałam.
-Jasne, chociaż lepiej jest na was patrzeć- puścił mi oko.
Stanął pomiędzy nami, nie żeby jakoś się wrył, nie wcale...I zaczął powtarzać nasze ruchy. Był całkiem niezły.
-Nie mówiłeś, że interesujesz się tańcem- zaczęła Angelika.
-Nigdy nie pytałaś- odparł i tańczyliśmy dalej.
Potem chłopak pokazał nam parę kroków, które starałyśmy się zapamiętać, ale szło nam to bardzo opornie. Hehehehe to się nazywa talent. On stanął między nami i wiedział co i jak, a my? My po raz dziesiąty ćwiczymy te same kroki i jesteśmy w czarnej dupie. Najczarniejszej jaka istnieje i mówię serio.  Usłyszałam głośne śmiechy, więc spojrzałam w ich kierunku. Zobaczyłam chłopaków śmiejących się z czegoś co powiedziała Dorota. Mam nadzieję, że to nic o nas, bo inaczej już nie żyje. Luknęłam jeszcze na Marcina, ale szybko wróciłam do tańca, bo nasze oczy się skrzyżowały. Obserwowałam ruchy Bartka i starałam się je powtarzać, niestety myślami byłam gdzieś indziej. Właściwie to przy kimś, a ten ktoś miał na imię Marcin. On ma takie ładne błękitne oczy, nie żebym je obserwowała czy coś...Nie no bez przesady jeszcze by pomyślał, że jestem jakąś psycholką, albo gorzej! Że mi się podoba, ha!  W ogóle dlaczego ja o nim myślę? Przecież ja go nawet nie lubię.
-Ja już mam dość, Bartek na prawdę bardzo fajnie tańczysz, właściwie jesteś świetny, ale nie mam dzisiaj humoru- powiedziała Angelika i udała się w kierunku huśtawki.
Iść za nią? Czy nie iść? Zdecydowanie iść. Dopiero ją odzyskałam. Zostawiłam zdezorientowanego Bartka i poszłam za nią.
-Ej mała, nie przejmuj się tym pacanem. Chodź pójdziemy tam do nich, zjemy kiełbaskę Dorocie. Nie ważne, że będziemy grube, ale przynajmniej zrobimy jej na złość.
-Tylko, że to nie jest tak łatwo. Po powrocie nie liczyłam na nic związanego z nim. No bo to samo tak jakoś wyszło...
-Jebać to, no chodź nie daj jej satysfakcji.
Wstałyśmy i wróciłyśmy do reszty. Zjadłyśmy kiełbaski, a potem zaczęła się bardzo interesująca rozmowa. Znaczy zależy jeszcze dla kogo.
-Ej chłopaki dalej gracie na gitarach?- zapytała nasza Dorotka.
-Yhymm, nawet w szkole mamy swój zespół- odpowiedział jej Mikołaj.
-Serio? To jestem waszą pierwszą fanką!- zapiszczała.
-Nie pierwszą i nie ostatnią- odparł jej Marcin.
-Macie ze sobą może gitary?- zapytała, na co chłopcy kiwnęli jej głową.- Jejku! Przynieście je i zagrajcie coś! No dziewczyny, a wy nie chcecie? A z resztą po ja się was pytam przecież to i tak nie ważne, ja chcę!
Uśmiechnęłam się do niech krzywo. Boże widzisz i nie grzmisz?!
-Ej jak to mają zespół? Myślałam, że oni chodzą do sportowej i grają w kosza- szepnęła Angelika.
Chyba nie chciała żeby nasza "ukochana fanka numer jeden" usłyszała, a z resztą ona i tak była teraz zajęta. rozmawiała o czymś z Bartkiem.
-Bo tak jest, ale w naszej szkole masz do wyboru zajęcia artystyczne albo muzyczne i oni woleli muzykę niż mizianie pędzlem. No i w tamtym roku mieliśmy takie zadanie żeby zrobić kapelę czy coś w ten deseń.
-My?
-Nom, my tez z dziewczynami mamy, nom- odparłam.- Wytłumaczę ci jutro jak spotkamy się z dziewczynami po powrocie.
Kiwnęła mi głową i ucichła, bo chłopcy przyszli. Dorota była w nich wpatrzona jak w obrazek. Zastanawiałam się,no bo którego by wybrała jakby miała wybierać. Obaj są przystojni. Nie no Marcin trochę bardziej, ale każdy ma własne zdanie. Zaraz! Cofam to co pomyślałam. No zaczęło się przedstawienie na żywo! Czułam się prawie jak na koncercie, nie no tak na serio to nie czułam.
When I see you- Mikołaj zaczął śpiewać.

I run out of words

To say (oh oh)

I wouldn't leave you

Cause your that type of girl to make me stay (oh oh)

I see the guys tryna holla

Girl I don't wanna bother you

Cause you're independent and you got my attention

Can I be your baby father?

Girl I just wanna show you

That I love what you're doin hun

I see you in the club

You gettin down good

I wanna get with you, yeah

I see you in the club

You showin thugs love

I wanna get with you

Potem przyszła pora na refrenik, zaśpiewany w duecie.

You're so beautiful

So damn beautiful


Said you're so beautiful


So damn beautiful


Your so beautiful


Beautiful


Beautiful


Beautiful


Your so beautiful


Beautiful


Beautiful


Beautiful


Your so beautiful


Popatrzyłam na Angelikę. Jakoś nie wykazywała specjalnego zainteresowania. Patrzyła się przed siebie i ani razu nie zerknęła na Mikołaja, a ten za to usilnie chciał wywołać to zęby ona na niego spojrzała. Dory aparat z  niego. Najpierw rucha jakąś babkę, a potem, a z resztą....

Like the clouds you- teraz przyszła kolej Marcina.

Drift me away, far away (yeah)


And like the sun you


Brighten the day, you brighten my day (yeah)


I never wanna see you cry cry cry


And I never wanna tell a lie lie lie


Said I never wanna see you cry cry cry

And I never wanna tell a lie lie lie


Byłam pod wielkim wrażeniem. Myślałam, że on tylko rapuje w zespole. Nie wiedziałam, że umie tak śpiewać! Popatrzyłam na niego, niefortunnie chłopak patrzył w moim kierunku. Uśmiechnęłam się do niego. To jak śpiewał było po prostu piękne! Ha, i co Dorotka głupio ci?! Kurde nam tą piosenkę. Znam na sto pro, ale teraz za chuja sobie nie przypomnę kto to śpiewa. Zapytam kiedyś przy okazji. Znowu śpiewał Mikołaj, a Angelika chyba się wkurwiała , bo wstała i wróciła do domku. Da, da, da.

____________________________________________________________________________

Rozdział wcześniej, bo miałam trochę czasu. Rekolekcje i te sprawy. Przepraszam za błędy.
Natalia ;)

czwartek, 20 marca 2014

#7 "Daylight"

Natalia

Obudziłam się. Chciałam wstać, ale nie mogłam, bo ktoś się do mnie przytula. Łaaaa to Marcin, otworzyłam oczy zdziwiona. Wzięłam te jego łapy i strzepnęłam z siebie tym samym budząc do.
-Dzieńdoberek słoneczko.
-Ja ci kurwa dam słoneczko, wypad z łóżka- pchnęłam go, a chłopak spadł na ziemię.
-Oj chyba zbliża ci się okres słonko, bo z takimi humorkami...
-Masz coś jeszcze do powiedzenia? Jak nie to wypad.
-No wiesz spaliśmy razem, nie chciałbym żadnych niespodzianek...
-Wypad! Czy mam przeliterować?!
-Kręcą mnie ostre dziewczyny- poruszył śmiesznie brwiami.
-No fajnie. Powtarzam po raz setny wypad. Chcę się przebrać, dotarło?
-A to nie ma sprawy ja chętnie popatrzę. Mogę ci nawet pomóc odpiąć to i tamto- puścił mi oko.
No nie! Boże jak ten człowiek mnie wnerwia! Nienawidzę go! Wstałam z łóżka i po prostu wypchnęłam go za drzwi. No cóż inaczej się nie dało. Szłam do łazienki się odświeżyć i zobaczyłam puste łóżko Angeliki...Hmmm a gdzie ona się podziała?


*   *   *

Przebrałam się i zeszłam na dół.
-Dzień dobry babciu, dziadku- przywitałam się na wejściu.
Miałam dobry humor dopóki zobaczyłam Marcina siedzącego i szczerzącego się przy stole.
-Hej mała.
-Mała to jest twoja- popatrzyłam na babcię i dziadka- Znaczy masz bardzo mały zasób słów, ciągle te same teksty...Zmienił byś sobie płytę.
-Że ja? Ja tu dziadkowi Zbyszkowi krzyżówki od zawsze pomagam rozwiązywać. Co nie dziadku?
Taa on i krzyżówki, hahahahahaha dobre.
-Dobry- do kuchni wszedł Mikołaj, nadzwyczajnie uśmiechnięty.
-Słoneczko, a ty co taki uśmiechnięty jesteś?- zapytał Marcin.
-A tak bez powodu- odparł.
-To ja pójdę obudzić Angelikę- zaproponowałam i wystrzeliłam długą do pokoju po Angelikę.
Zastałam ją śpiącą w pokoju Mikołaja. W jego łóżku! Zgarnęłam wodę mineralną z blatu i udałam się w jej stronę. Oczywiście pięćset razy potknęłam się o jakieś graty chłopaków. Co za idioci. I tak zgadza się myślę o nich obu, że są takimi samymi idiotami. A nie zaraz Marcin jest jednak trochę większym. No, ale wracając do sytuacji tutaj obecnej, to wylałam ciurkiem całą wodę na Angelikę.
-Pojebało?!- wystrzeliła jak strzała z łóżka i stanęła na prostych nogach.
-Ubieraj się, bo mamy dzisiaj wolny dzień i zaplanowałam nam zakupy. I nie chłopcy jeszcze o tym nie wiedzą, ale się dowiedzą.



Mikołaj

Ale nas wrobiły. Z Marcinem chodziliśmy za dziewczynami po całej galerii i robiliśmy za tragarzy. One są nienormalne. No bo błagam jak można stać i rozmawiać na temat koloru bluzki.
-Nie Mikołaj weź tą, bo ta bardziej pasuje do twojej karnacji- przedrzeźnialiśmy je z Marcinem stojąc przed sklepem.
-Oh kochana zobacz jakie cudeńko, no wiem widziałam to u takiej dziewczyny i brzydko wyglądała. tak racja.
Po piętnastu minutach wyszły z trzema nowymi reklamówkami z Bershki. Nie wiem co one tam tyle robiły, ale coś podpowiada mi, że debatowały nad najlepszymi kolorami tej jesieni. Angelika podawała mi reklamówkę, zamachnęła się i przed przypadek zarąbała nią w jakąś dziewczynę.
-Kurwa!- krzyknęła tamta- Uważaj sobie, dobra?!
-Dobrze, przepraszam ja yyy nie chciałam.
-Chciałaś, nie chciałaś, ale mi nią zajebałaś. Dlatego uważaj sobie idiotko.
Przyjrzałem jej się i rozpoznałem w niej znajomą mi osobę. Angelika już szykowała jakąś riposte żeby odpowiedzieć, a ja wiedziałem, że to źle się skończy. Popatrzyłem na Marcina, ciekawy czy on rozpoznał dziewczynę i tak dał mi znak, że wie o co chodzi.
-Morda!- Natalia znalazła się pomiędzy dziewczynami.- To ty sobie uważaj. Jakbyś nie stała tu jak słup soli to nie oberwałabyś.
-A ty co się kurwa wtrącasz jesteś jej adwokatem? Boże obie tak samo pojebane...
-Może grzeczniej- wysunąłem się przed dziewczyny, a na twarzy pojawił mi się ironiczny uśmiech.
-Mikołaj?
Nie kurwa święty Walenty. Stoję tu od jakiś 5 minut podczas gdy te wydzierają się na siebie jak pojebane, a Dorota dopiero teraz mnie zauważyła. Brawo dla niej! Ale cóż, ona zawsze miała nie równo pod sufitem. W sumie to dlatego zerwaliśmy.
-Dorota, cóż za miłe spotkanie. Niestety my już będziemy się zbierać, wiesz jak ten czas szybko leci...- podniosłem rękę, aby spojrzeć na zegarek, ale okazało się, że ja nie noszę zegarka.
-Marcin!- krzyknęła.- Stary kope lat się nie widzieliśmy!
-No wiesz, jak mój kumpel zrywa z jakąś laską, która była też moją laską to chyba oznacza koniec znajomości- podsunął chłopak nawet nie patrząc na nią.
Tak, owszem zgadza się. Byliśmy tu raz na wakacjach z Marcinem. Nie chciało nam się siedzieć z dziadkiem "Zbyniem" jak lubi nazywać go Marcin i zrobiliśmy rundkę po klubach. No i tak wyszło, że ja i Marcin chodziliśmy z nią w tym samym czasie, nawet o tym nie wiedząc!
-Eeee tam było minęło. Co tu robicie?- zapytała
-Hmm dobre pytanie...no nie wiem są wakacje więc może odpoczywamy, zwiedzamy i te sprawy...- podsunęła Angelika.
-Nie ciebie pytałam. A jakie macie plany na dzisiaj?
-Raczej żadne, ale ciebie w nich nie ma- odparł Marcin bez emocji.
Nie dziwię mu się. Wtedy bardzo się pokłóciliśmy i doszło nawet do rękoczynów. Prawie straciliśmy przyjaźń, ale wtedy uświadomiliśmy sobie, że to jej wina i, że jest zwykłą dziwką. Hehehe. Popatrzyłem na Natalię. Stała spokojnie i obserwowała sytuację.
-Oj przestań Marcinku, było minęło...
Marcinku?! No błagam co to ma być...!? Mina Angeliki wyrażała obrzydzenie. Patrzyła na Dorotę z niesmakiem. Może to przez zazdrość. Bo nie chcąc nic mówić to Dorota miała wygląd i kobiece kształty. Oczywiście Angelice też ich nie brakowało, ale pewnie niesmak na jej twarzy wywołany był zaistniałą sytuacją.
-Marcinku?!- powiedzieli równocześnie Marcin i Natalia.
Ale się zgrali. Nie mogę. Wybuchłem śmiechem.
-Jakiś problem?- zapytała Dorota.
-Jedynym problemem to jesteś ty- odparła Angelika.
-Stało się coś? Czekam na ciebie już z dobre 10 minut, a ciebie dalej nie ma- jakiś blondyn podszedł do Doroty.
-Nie, nie już miałam iść. Po prostu spotkałam dawnych znajomych- mówiła. Co jak co, ale ona moją znajomą nie jest....- Jeżeli nie macie żadnych planów, to zapraszam do klubu. Idziemy dzisiaj z Bartkiem na imprezę i przyda nam się towarzystwo, prawda?
Chłopak kiwnął jej głową, nie odpowiedział, bo zajęty był wgapianiem się w Angelikę, a potem przerzucił się na Natalię. Co jak co, ale za bardzo nie krył się z tym.
-Tak, tak na pewno przemyślimy twoją propozycję- odparłem i odszedłem, a reszta za nami.



*   *   *

Siedzieliśmy wszyscy na polu. Pomału już się ściemniało. 
-Nudzi mi się, może poszlibyśmy na tą imprezę do waszej yyyyy do waszej znajomej- zaproponowała Natalia.
Ona sama nie wie w co ma zamiar się wpakować...To się źle skończy, ale kłopoty to moje drugi imię więc siedziałem cicho.
-Ty tak naprawdę czy udajesz?- zapytał ją Marcin.
-I tak nie mamy nic lepszego do roboty...
-Ja to znalazł bym kilka zadań i to z tobą w roli głównej.
Dziewczyna nic mu nie odpowiedziała, pociągnęła Angelikę i weszły do domu. Zapewne, aby się przebrać. Rany ja nie rozumiem dziewczyn...Po co tyle razy się przebierać!? Tego nie ogarniesz...
-Stary, to się źle skończy- zaczął Marcin.
-Wiem- zaśmiałem się- Wrzuć na luz, ile razy wpadaliśmy w kłopoty!? Były one o wiele, wiele gorsze od spotkania byłej dziewczyny- przyjaciel pokiwał głową.- No właśnie, a przypomnij mi ile razy wyszliśmy z nich cało? No właśnie dlatego, nie przejmuj się.
-Racja. Poprowadzisz auto czy ja mam to zrobić?- zapytał.
-Eeee no jak chcesz mi to obojętne. 
-To prowadź, bo ty lepiej znasz te drogi w Zakopanym. Ej a tak w ogóle to nie wiemy gdzie ta impreza...
-Stary to Dorota, zastanów się gdzie ona może bawić...
-Daylight?
Trafił w sedno. Jeżeli nie powiedziała gdzie to pewnie chce nas sprawdzić. Albo po prostu nie zapytaliśmy jej o szczegóły, ja pierdole, ale intrygi wymyślam.
-Nie wiem, poczekaj- wyciągnąłem telefon i napisałem do niej sms.
Odpowiedź dostałam po chwili i Marcin zgadł nazwę klubu. Stara, poczciwa Dorota nic się nie zmieniła. Dalej bywa w tych samych miejscach.



*   *   *

-O jesteście!- ucieszyła się Dorota.
Taaa rzeczywiście ma się z czego cieszyć. Boże jaka ona jest pusta! I do tego pojebana. 
-Chcesz zatańczyć?- zapytał blondasek Angeliki.
Popatrzyłem na niego i zacząłem się cieszyć. Czekałem na to aż Angelika mu odmówi. A skąd to wiedziałem? Bo nic mu nie odpowiedziała, tylko popatrzyła na niego bez wyrazu. Ha, co za frajer! No nie mogę! Oparłem się o kanapę przy której siedziała nasza paczka. I mam tu namyśli tylko mnie, Marcina, Natalię i Angelikę. Angelika dopiła drinka, którego jej postawiłem, chwyciła chłopaka za rękę i zniknęli w tłumie tańczących. Mlasnąłem z niesmakiem i usiadłem. Liczyłem na to, że towarzystwa dotrzyma mi Marcin z Natalią, ale oni gdzieś zniknęli. Pozostała mi Dorota. Extra, tyle wygrać....
-Dalej grasz na gitarze?- zapytała.
-Tak. Skoro gramy w pytania, to jak nazywa się twój nowy chłoptaś?- zapytałem
-Bartek i nie jest moim chłoptasiem. 
-Ha, a to nowość!
No, rozbawiła mnie.
-No uwierz zmieniłam się...
-Dziewczyno, przestań pieprzyć, bo i tak ci w to nie uwierzę- zaśmiałem się.
No i nasza rozmowa toczyła się i toczyła. Potem przeszliśmy na drugi poziom i o dziwo tańczyliśmy. Udało mi się zlokalizować Angelikę, która w dalszym ciągu tańczyła z Bartkiem. I szczerze, to nie podobało mi się to, wręcz wkurwiało. Tak kurwa to mnie tak wkurwiało, ale co na to poradzić. Te jego łapy znalazły się stanowczo za nisko! Miałem ochotę podejść i mu je połamać, no ale kulturka nie pozwalała mi na to. Chociaż jakby dostał takim krzesłem przez łeb, to nie zaszkodziłoby mu to...Uśmiechnąłem się pod nosem. Dorota coś krzyczała, ale przez głośną muzykę, nic nie słyszałem, więc poszedłem za nią. Wyszliśmy z budynku.
-Możesz zawieść mnie do domu?- zapytała.
-A czy ja wyglądam na szofera?
-Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie. 
-Bo lubię.
-Ja ładnie proszę. Zawieź mnie do domu, proszę.
-A twój chłoptaś nie może?
-Ile razy mam powtarzać, że to nie jest mój chłoptaś! Zawiózłby mnie, ale niestety jest zajęty twoją laską!- darła się na mnie.
-To masz pecha- ruszyłem w stronę auta. Dziewczyna udała się za mną.- Poza tym to nie jest moja laska.
-Daruj sobie, widziałam jak na nią patrzysz! Na mnie tak nigdy nie patrzyłeś!
-Kurwa, jak miałem na ciebie tak patrzeć jak w tym samym czasie co byłaś ze mną pieprzyłaś się z moim przyjacielem. Z moim przyjacielem!
Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. W aucie panowała cisza. Nikt się nie odezwał. Dorota patrzyła się przez szybę. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. I dobrze, bo ta cisza też mnie wnerwiała. Dziewczyna wysiadła z auta, a ja poszedłem za nią. Weszliśmy do domu. Nikogo w nim nie było da, da, da. Rany jak w horrorze. Zacząłem się zastanawiać czy ona się mnie nie boi. Bo przecież mógłbym jej zrobić krzywdę. Zaśmiałem się pod nosem z tych głupich myśli. W jej pokoju dużo się zmieniło. Rozglądałem się. Na ścianach wisiało pełno zdjęcie. Fajnie to wyglądało.
-Dobra, to ja będę się zbierał.
-Nie czekaj!- podniosłem brwi w niemym pytaniu.
Dziewczyna nie odpowiedziała mi tylko po prostu mnie pocałowało. Hmmm no ciekawie. Niestety nie miałem czasu na takie rzeczy, bo muszę wrócić do klubu po resztę. To przecież ja odpowiedzialny szofer Mikołaj!
-Nom, miło było cię widzieć, ale skarbie sexu nie będzie- odparłem i wyszedłem.
Schodziłem po schodach i zastanawiałem się dlaczego to zrobiłem. Żaden normalny chłopak nie odmówił by tak wyglądającej lasce. Obecny Mikołaj na pewno by jej nie odmówił. Zatrzymałem się. Angelika już się dla mnie nie liczy, bo to nie ja ją zostawiłem i zniknąłem bez słowa. W sumie to nic nikomu nie jestem winien. Kurwa, obróciłem się na pięcie i wróciłem do pokoju Doroty.



Angelika

-Zimno ci?- zapytał Bartek.
Bartek był kolegą Doroty i był tysiąc razy lepszy od niej. Przystojny i w ogóle..
-Nie dzięki, ale te nasze tańce tak mnie rozgrzały- uśmiechnęłam się.
Staliśmy na polu. Dochodziła 24. Pora wracać do domu. O tej porze mieliśmy spotkać się przy samochodzie. Po chwili dołączyli do nas Natalia i Marcin.
-Dobra, to ja spadam szukać Doroty. A ty wisisz mi drinka- powiedział do mnie Bartek.
-Niby dlaczego?- zapytałam zdziwiona.
-Bo jak cię zobaczyłem to upuściłem swojego- puścił do mnie oko i wrócił do klubu.
Przyjrzałam się reszcie stojącej przy aucie. Nikt nic się nie odzywał. To dziwne.
-Na co czekasz- Natalia walnęła Marcina.- Otwórz auto.
-Spokojnie lala, ale to Mikołaj ma kluczyki poza tym to nie tym autem przyjechaliśmy- odpowiedział.
-Ale przecież tu zaparkowaliśmy!
Na miejscu naszego znaczy auta Mikołaja stało inne. Pozostaje, więc pytanie gdzie do cholery jest Mikołaj!?



___________________________________________________________________________




Dorota Kowalska- była dziewczyna Mikołaja i Marcina. Ma 17lat. Mieszka w Zakopanym i lubi tańczyć














Bartek Krupa- kolega Doroty. Ma 17lat. Mieszka w Zakopanym i lubi tańczyć















Ymm no to są nowi bohaterowie, ale nie zagoszczą tu długo. Bardzo ucieszyły mnie komentarze pod poprzednim postem. Mam nadzieję, że ten jest znośny i przepraszam za błędy. ;)

Natalia.

piątek, 14 marca 2014

#6 "Pięć pytań"

Angelika

Obudziłam się. Było zimno, ale nic dziwnego bo okno było otwarte i do pokoju wpadło nam mnóstwo górskiego powietrza. Popatrzyłam na Natalię, która w dalszym ciągu spała. Jak wczoraj padła to już nie wstała i usnęła w ciuchach. Heh. Podeszłam do jej łóżka i zobaczyłam wibrujący telefon. Odebrała, mam nadzieję, że nie będzie zła...
-Halo! Natalia gdzie ty jesteś? Widziałaś gdzieś Angelikę, bo ona też zniknęła. W ogóle nie mogę się do was dodzwonić. Ale wy jesteście głupie!- krzyczała na mnie Konstancja.
-Konstancja nie drzyj się! Spokój! Z tej strony Angelika.
-Gdzie wy jesteście?
-A słuchaj na wakacjach pod palmami i Mikołaj z Marcinem są z nami- odpowiedziałam ze śmiechem.
-Aha fajnie, że mnie wzięłyście....Aha.
-Sorcia, ale wszystko było robione na szybkiego. Następnym razem weźmiemy cię ze sobą.
-Dobra, a gdzie Natalia?
-Śpi.
-Daj mi ją do telefonu.
Posłuchałam i tak zrobiłam. Położyłam telefon z włączonym głośnikiem koło śpiącej Natalii.
-Halo? Natalia śpisz?- darła się lub pytała Kostka.
-Yhym- mruknęła Natalia.
-Natalia śpisz?
-Yhym.
-Natalia śpisz?
-Yhymm
-Jak śpisz to się kurwa obudź! A więc Natalia śpisz?
-No teraz już nie- odpowiedziała wnerwiona blondynka, która wstała.- Co jest stara? Czego dusza pragnie?
-A nic chciałam cię tylko obudzić. Nie za ma co!- zaśmiała się Konstancja.
-Przybiłabym ci piątkę, ale przez telefon się chyba nie da- krzyknęłam.
Natalia popatrzyła na mnie z mordem w oczach. I coś mi się zdaje, że jakby wzrok mógł zabijać już byłabym martwa.
-A no wiesz to w końcu ja! Co tam? Jak tam? Zdobyliście już jakieś szczyty?
-Sokolice i się wyjebałam.- odpowiedziała jej Natalia.- A najlepsze w tym jest, że boli mnie noga i nie muszę dzisiaj wchodzić na Kasprowy Wierch, a reszta tych frajerów tak!
-Co zrobiłaś?! Hahahahahahaha po tobie bym się tego nie spodziewała. Ej dobra dziewczyny muszę kończyć, bo Michał chyba przyszedł. Pa i miłego zwiedzania gór!
-No pa! I miłej randki.- rozłączyłyśmy się
-Idź się przebrać, a ja lecę pogadać z rodzicami co i jak- zaproponowałam.
Ja i Mikołaj, plus nasi rodzice szliśmy zdobyć Kasprowy Wierch. Natalia z pilnującym ją Marcinem zostawali w domu. O rany ale im zazdroszczę. Wróciłam do pokoju, przebrałam i uczesałam wysokiego kucyka. Kurde, ale mi się nie chce tam iść. Ranyyy. Przed domem czekał na mnie Mikołaj. Z jego winy wnioskowałam, że też nie był szczęśliwy.


*   *   *

-Już nie mogę. Zróbmy przerwę- marudziłam zmęczona.
-Zraz będzie schronisko- odpowiedział mi Mikołaj.
-Jesteś zły czy coś?- zapytałam.
-Nie a czemu?
-No bo nic nie mówisz i w ogóle...
-Nie mówię nic dlatego, że my nie mamy ze sobą o czym rozmawiać- wzruszył ramionami.
-Ale jak to nie mamy!? Możemy pogadać np o....- myślałam o czym by tu pogadać, no bo przecież nie o pogodzie...- Masz rację nie mamy o czym...
-Widzisz, ale skoro masz potrzebę rozmowy to możesz mi opowiedzieć co robiłaś i jak żyłaś po tym jak  uciekłaś bez słowa, W sumie tak! Pogadajmy o tym!
Oho! Ma mnie! Nie lubię tego wspominać. Nie ja tego nie nawidzę!
-Chamsko...ale wiesz co wyjaśniłam raz to Natalii i tobie też to wyjaśnię. Znaczy mam zamiar wyjaśnić. Raz na zawsze zapamiętaj sobie, że dla mnie też to było ciężkie! Zostawiłam najlepszą przyjaciółkę i chłopaka, którego kochałam bez słowa! Nie patrz się na mnie zdziwiony to chyba jasne, że mi się wtedy podobałeś- i podobasz dalej dodałam w myślach...- Nie przerywaj mi! Jeszcze nie skończyłam! Jak wyjechałam przez pierwszy miesiąc cały czas płakałam wieczorami, dlaczego? Bo tęskniłam! Dlaczego nie napisałam i uciekłam bez słowa? Bo to i tak by nie wyszło jakbyście oboje wiedzieli, że się przeprowadzam. A tu proszę wróciłam i pokrzyżowałam wam plany! Macie pecha, ale jak macie z tym jakiś problem to powiedzcie a nie...A teraz już nie mam ochoty na rozmowę z tobą. widzimy się na szczycie.
Wyprułam do przodu. Nie chciałam żeby widział jak załzawiły mi się od tego wszystkiego oczy. Te wakacje to był beznadziejny pomysł...



Natalia

Przebrałam się i wyszłam. Niestety nie zastałam już Angeliki. Zeszłam na dół. Babci i dziadka też nie było. Posmarowałam nogę maścią i usiadłam przed telewizorem. Włączyłam go i zaczęłam oglądać głupie programy. Po chwili usłyszałam kroki. O nie a jak to jakiś włamywacz? Albo gorzej! Jakiś gwałciciel? Chwyciłam pilota i przyczaiłam się, czekając na podejrzanego. Niestety, okazał się nim Marcin, który przyszedł do kuchni napić się czegoś.
-Co tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
Myślałam, że zostaję sama...No lol.
-Potrzebujesz niańki, więc oto jestem.
-Bardzo śmieszne, ha, ha, ha! 
-Jesteś zła?- zapytał z podniesionymi brwiami.
Czy byłam zła? Jasne! Nie za bardzo mi się uśmiecha siedzenie w domu z gościem, który wyruchałby kanapę gdyby tylko mógł...
-Owszem, ale o ile pamiętam to ty wczoraj byłeś zły...
-No widzisz, cudownie mi przeszło. Co oglądamy?- zapytał siadając na kanapie.
-Chyba co ja oglądam, a ty spadaj stąd.
-Rany nie graj niedostępnej.
-Ja nie gram skarbie, ja taka jestem a teraz spadaj stąd.
Nie odpowiedział i jeszcze bardziej się rozłożył.
Nie zwracając na to uwagi siadłam jak najdalej od niego i wróciłam do oglądania głupiego filmu. Nie zamierzam się do niego odzywać. O tak to moje postanowienie. On chyba obrał ten sam cel, bo pół godziny w ogóle się nie odzywał, albo zasnął....Popatrzyłam na niego, nie jednak po prostu oglądał.
-Widziałem! Patrzyłaś się na mnie!- powiedział. Nie odpowiedziałam. Łooo nawet dobrze mi idzie.- No przestań! Odezwij się do mnie! 
-Masz pięć pytań- odpowiedziałam, bo znudziła mi się już ta cisza.
-No dobra to od teraz, tak?
-Właśnie straciłeś pierwsze pytanie.
-Hej, ale dlaczego? Nie ma tak! Kurwa.
-Oj już drugie, jak przykrooo.
-To nie sprawiedliwe, no dobra. Jesteś zła?
Zastanowiłam się przez chwilę.
-W sumie to nie- wzruszyłam ramionami.
-Jak myślisz kiedy oni wrócą?
-Nie mam zielonego pojęcia. Zostało ci ostatnie pytanie.
-Wyjdziesz za mnie?- oczy o mało nie wyszły mi z orbit.- No co nie wiedziałem czy mam 5 pytań na całe życie, czy na teraz. Dlatego wolałem nie ryzykować.
-Ty jesteś nienormalny- odpowiedziałam i wstałam z kanapy.
-Gdzie idziesz?- zapytał.
-Twoje pytania już się skończyły- odparłam.- Nie no spać mi się chce, idę się położyć. 
-Pomóc ci wejść?- zapytał.
-Nie dam radę- powiedziałam i zaczęłam wchodzić po schodach.
Powiem, że było to bolesne przeżycie. Za każdym razem, znaczy za każdym schodkiem krzywiłam się z bólu, a byłam dopiero w połowie. O nieeee! Po chwili zostałam wzięta na ręce. Taaa to był Marcin.
-Dzięki, ale nie będę mówiła do ciebie mój bohaterze. Nawet o tym nie myśl!
-Spoko, na razie wystarczy mi to "dzięki"- odparł.
po chwili byliśmy już w moim pokoju. No poprawka w pokoju, który dzieliłam z Angeliką. Chłopak położył mnie na łóżku, a sam usiadł na ziemi. Poparzyłam na niego wyginając brwi.
-Robię za twoją niańka, co nie? Dlatego wolę nie ryzykować.
Uśmiechnęłam się. Może on nie był taki zły?
-Nie wierzę, że to mówię, ale na ziemi będzie ci nie wygodnie....
-Eee tam da się przeżyć. Nie będę kład się z tobą, bo zwyzywasz mnie od pedofilów- uśmiechnął się.
-Racja, ale zrobię wyjątek. I nie to nie jest propozycja łóżkowa!
-Oh jakaż to szkoda...nie no spoko.- położył się obok mnie.
Po jakiś 5 minutach poczułam jego ręce na swoich biodrach.
-Ale łapy przy sobie!- warknęłąm
-Oj nie przeżywaj- powiedział i przytulił się do mnie.



Angelika

Pff, co on sobie myśli? A z resztą zero myślenia o Mikołaju. Zdobyliśmy szczyt! Jestem z siebie dumna. Całe szczęście, że nasze "mamusie przewodniczki po tatrzańskich szlakach" wpadły na genialny pomysł, aby w drogę powrotną zjechać kolejką. Tak też zrobiliśmy po godzinnym czekaniu w kolejce po bilety. Potem szybciutko autkiem do domciu. Byłam mega zmęczona. Nogi masakrycznie mnie bolały. Szybka kolacja z babcią i dziadkiem. Dziwnie było tak siedzieć mając na przeciwko Mikołaja, dlatego podziękowałam za kolację i udałam się do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i wpadam wyżalając się Natalii:
-Ja z tym pacanem, nie wytrzymam! On jest pojebany, kurde no!
Nikt mi nie odpowiedział dziwne...Popatrzyłam i zastałam Natalię i Marcina, śpiących. Byli wtuleni w siebie. O jejku! Jak słodkooo! Ci ludzie potrafili by się zabić nawzajem, a tu proszę, taki niecodzienny widok. Ta chwila musi być upamiętniona! Wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Pięknie! Do pokoju wpadł Mikołaj. Taaa jeszcze jego tu brakowało.
-Masz pięć pytań- wyjechałam z buta, bo wiedziałam, ze zaraz o coś zapyta.
-Jesteś zła?
-Owszem, jestem.
-A co to ma znaczyć?- wskazał na naszych zakochanych.
-A bo ja wiem.
-Masz gdzie spać?
O fuck! Ma rację. W odpowiedzi pokiwałam przecząco głową.
-Masz piżamę czy śpisz nago?- zapytał i poruszył śmiesznie brwiami.
-Idiota. Jasne, ze mam piżamę. Zostało ci ostatnie pytanie...
-No co tylko się upewniam...Wiesz mi by tam nie przeszkadzało jakbyś spała bez niej...Ale jak tam wolisz. Teraz weź ją grzecznie i zapraszam w moje skromne progi. No i na koniec wiem, ze zostało mi ostatnie, ale wykorzystam je kiedy indziej, bo nie wiem czy miałem pięć pytań na całe życie czy na teraz...
Posłuchałam i zrobiłam to co mi kazał. Po czym powędrowałam za nim do jego pokoju. Było by tu przyjemnie, gdyby nie mieszkali tu chłopcy. Po ziemi walały się ubrania i duperele. Hej czy to jest kanapa?! Dlaczego oni mają kanapę a my nie?!
-Rozgość się- odezwał się Mikołaj.
Jakby można było się rozgościć w takim burdelu to już dawno bym to zrobiła....Nie ukrywając czułam się tu niekomfortowo albo nieswojo. Mikołaj postanowił się wykąpać, a ja planowałam zrobić to samo, kiedy on wyjdzie. Wyszłam na balkon. Zostało jeszcze 2-3 dni i powrót do domu. Potem rozpoczęcie roku szkolnego. O właśnie! Ciekawe z kim trafię do klasy...Rany dojdę na początek 2klasy liceum. Wszyscy już będą się znali, a ja jak ta sierotka Marysia...Ehh. Przynajmniej dziewczyny będą . Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. O moja kolej na kąpiel! Udałam się w kierunku łazienki.
-Trzeba było powiedzieć, że chcesz się wykąpać to poszlibyśmy razem- Mikołaj puścił mi oko. Podniosłam brew w niemym pytaniu.- Przynajmniej zaoszczędzilibyśmy wodę.
-Hah, dobre, ale nie ciesz się tak, bo śpisz na tej kanapie- której my nie mamy, dodałam w myślach.
-Oj kochanie chyba sobie kpisz.


__________________________________________________________________________
No i kolejne. Podoba się to pozostawcie po sb ślad. ;)
Natalia 

piątek, 7 marca 2014

#5 "Ałaaa!"

Angelika

Ta impreza to było dno, mega głębokie dno. Najgłębsze dno jakie istnieje. Nie no może trochę przesadzam...Przynajmniej Mikołaj zerwał z Joanną i jest wolny. Ta jego laska była niezdrowo pierdolnięta. Podeszła do mnie i zaczęła się wydzierać, że psuję jej imprezę. Pojebana.
Zeszłam na dół żeby coś przekąsić. Jestem bardzo głodna, wczoraj Mikołaj odwiózł nas wszystkich i było tak późno, że od razu powędrowałam do łóżka. W kuchni zastałam mamę. Co dziwne śniadanie było już przygotowane.
-Co jest?- zapytałam.
-O dobrze, że wstałaś. Jedz te kanapki i wracaj do pokoju się pakować.
-Że co?
-Wiem, że w tym roku nie byliśmy na wakacjach. Mieliśmy na głowie te sprawy związane z przeprowadzką, ale został nam jeszcze niecały tydzień wakacji, dlatego jedziemy do Zakopanego. Pojedziemy z państwem Kwiatkowskimi i tak Mikołaj też jedzie. Zatrzymamy się w domu babci Mikołaja. Będzie jak za dawnych czasów!
-No spoko, że teraz się o tym dowiaduję. A czy Mikołaj bierze jakiegoś kolegę czy coś w ten deseń?
-Tak chyba Marcina...a co?
-No to ja biorę Natalię!Dzięki mamo jesteś extra, to ja już spadam na górę!
Kurde no i z wrażenia nie zjadłam tego śniadania. Rany....Złapałam telefon leżący na biurku i napisałam do Natalii. Po kilku minutach dostałam pozytywną odpowiedź. Oh yeah, oh yeah, zaczęłam tańczyć. Nie zauważyłam szafy i w nią wpadłam, ale to dobrze, bo wybudziła mnie z transu. Przecież muszę się jeszcze spakować!
-Szafo, wielkie dzięki za przypomnienie o pakowaniu- powiedziałam i poklepałam ją.
A gdy zczaiłam się, że mówię do mebla myślałam, że zejdę ze śmiechu.



*   *   *

Obudziłam się. Upsss chyba mi się trochę przysnęło. Natalia siedziała obok i słuchała muzyki. Byliśmy w trakcie podróży do Zakopanego. To najlepsze miasto w Polsce!
-Tato, zróbmy przerwę. Muszę siku- poprosiłam.
-Już się robi- zjechał na stację benzynową.
-Co jest?- zapytała Natalia wyciągając słuchawkę.
-Siku! 
Wyszłyśmy z auta. Chłopcy już stali na polu i rozprostowywali kości. Jakim cudem oni już tu są?! Przecież jechali za nami.
-Czemu się zatrzymaliśmy?- zapytał Mikołaj
-Siku, muszę siku! Rany czy aż tak trudno się domyślić!?
-Dobra, no to nie zatrzymujemy. A ty Nati? Bo wiesz jak ci niewygodnie w aucie to moje kolana są wolne- mówił Marcin.
Postanowiłam się zatrzymać żeby usłyszeć ciąg dalszy rozmowy.
-Marcin! Ty pojebany idioto! Nie mów do mnie Nati! Poza tym raz mi się zdarzyło, a wy będziecie mi to wypominać przez całe życie...
Zaśmiałam się pod nosem, bo miała rację.
-No bo Marcin powiedział, że jest zainteresowany- zaczął Mikołaj, ale przerwał gdy zobaczył jak kręcę głową dając znak żeby tego nie kończył. Obiecałam Marcinowi pomoc z Natalią, ale nie w ten sposób.- Zainteresowany mną, ale widocznie to już nie aktualne. Stary, ja też mam uczucia!
Ufff dobrze, że Mikołaj z tego wybrnął.
-Ja naprawdę muszę siku!- krzyknęłam i pobiegłam do WC.


*   *   *

Podróż ciągnęła się niemiłosiernie. Pomimo, że cały czas rozmawiałam z Natalią, było nudno! Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy. Ale już chyba niedaleko, bo byliśmy w Krościenku. Wjechaliśmy na rynek i zaparkowaliśmy. Wtf!? Po co?
-Myślałam, że jedziemy do Zakopanego?
-No właśnie!- poparła mnie Natalia.
-Bo jedziemy, ale razem z Martą ustaliłyśmy, że dzisiaj wejdziemy na Trzy Korony. Prawda, ze fajnie?- odpowiedziała mi mama.
-Że co ustaliłyście?!- wybuchłam.
Nie ma to jak zgadają się dwie matki pełne dziwnych pomysłów. Ciekawe co na to chłopaki...A z resztą. No to zajebiście, ale niech nie wyobrażają sobie, że będę darła jak głupia przed 3h pod górę. Mina Natalii mówiła to samo.
-A co wy myśleliście, że przyjechaliśmy w góry żeby siedzieć na dupie?! Jak tak to jesteście w dużym błędzie!- tłumaczyła mama.
Popatrzyłam błagalnie na tatę.
-Na mnie nie patrz, mi też się to nie podoba- odparł.
No i wyszło tak jak zawsze. Z moją mamą się nie da dogadać! A jeszcze jak dołączyła do niej mama Mikołaja to była istna masakra. Wszyscy szliśmy zdobyć Trzy Korony. Wyglądaliśmy prawie jak pielgrzymka. Później rodzice byli daleko, daleko przed nami. A to pech..
-Pierdole, już mi się nie chce- mruknęłam.
-To jest jak jajko, po prostu musisz to znieść- pocieszał mnie Marcin.
-Stary co ty wyjeżdżasz z taki cytatami?!- zapytał Mikołaj.
Mniejsza o to, trzeba szybko coś wymyślić, bo jak nie to jeszcze 2h drogi przed nami. Myśl, myśl, myśl Angelika myśl!
-Już wiem!- krzyknęłam.- Natalia, zrób sobie coś w nogę!
-Co?! W ogóle czemu ja?!
-Bo ty nie jesteś córką mojej mamy! Wiesz jaka ona jest....Jak ty sobie coś zrobisz, no chyba, że wolisz udawać, że coś sobie zrobiłaś...No to wtedy wrócimy na dół.
Tak to superowy plan. Jak już wszystko ustaliliśmy, to znaleźliśmy rodziców, którzy czekali na nas na rozstaju szlaków.
-Dobrze, że jesteście!- zawołał mój tata.- Jakoś udało nam się z Andrzejem dotrzeć do waszych upartych matek. Jest już za późno żeby wchodzić na Trzy Korony.
-Tak, brawo tato!- pochwaliłam go.
-Niestety, wasze matki są bardzo uparte...- mówił tata Mikołaja.- Wymyśliły, że w takim razie wejdziemy na Sokolicę.
-No kurwa!- przeklnął Mikołaj.- Znaczy się kurde.
-Udam, że tego nie słyszałem. A teraz chodźcie musimy je dogonić. Nie martwcie się jeszcze jakieś 30min drogi.
No cóż....nasz plan może i nie wypalił, ale przynajmniej chodź troszeczkę dopięłam swego. Warto było wejść na Sokolicę, bo widoki były piękne!



Natalia

Widoki były prze cudowne! Właśnie schodziliśmy szlakiem na dół, do aut. Zamyślona, nie zauważyłam kamienia i wywróciłam się. No pięknie...
-Natalia! Nic ci nie jest?- Angelika podbiegła do mnie.
Ta to ma refleks szachisty...leżę tutaj już z dobre 2min. Ale bym śmiała jakby ona teraz też się wyjebała.
-Eeee nie wiem- odpowiedziałam po chwili namysłu. Przyjaciółka pomogła mi wstać i dopiero teraz poczułam ból w kostce.- Ałaaa! Co za zasrany kamień! W ogóle czemu on tu stał?! Hmm no ja się pytam!
-Uspokój się! Skręcona?- zapytała, a ja popatrzyłam na nią jak na idiotkę. Skąd mam wiedzieć czy skręcona?!- Możesz na niej stanąć czy nie?
-Tak mogę chodzić, ale boli.
-Ok będziesz żyć. Chodź pomogę ci. Potem pomyślimy co i jak.
O jaka wspaniałomyślna Angelika! Ha!
-To twoja wina! Kazałaś mi sobie coś zrobić, to kurwa zrobiłam!
-Nie pierdol tylko chodź, musimy zejść ze szlaku bo robi się ciemno. Chcesz żeby zjadł nas jakiś niedźwiedź?!- zapytała.
-Tu nie ma niedźwiedzi idiotko, ale masz rację chodźmy bo mi zimno.
-A właśnie, że są! Patrz na znaki! I mogłabyś na przyszłość patrzeć pod nogi ciemnoto.
Złapała mnie jakoś dziwne i ruszyłyśmy. Wyglądałyśmy pewnie jak dwie przytrzymane dziewczyny. A nie w sumie my tak normalnie też wyglądamy...Schodziłyśmy i schodziłyśmy. Noga mnie bolała, a droga powrotna strasznie mi się dłużyła. Było mi zimno i w ogóle jedna wielka beznadzieja.


*   *   *

Marcin pomógł mi wysiąść z samochodu. Staliśmy z walizkami przed domem babci Mikołaja. Domek wyglądał tak rodzinnie. Ale extra. Jak doszłyśmy do auta ze szlaku wszyscy już na nas czekali. Jak dowiedzieli się czemu nam tak długo zeszło to chłopaki zaczęli się zwijać ze śmiechu. Jakby nie bolała mnie ta noga to obu bym ich wtedy sklepała...Wzięłam tabletki przeciw bólowe, a potem znajdę jakąś maść na stłuczenia itp. 
-Daj pomogę ci- powiedział Marcin i złapał mnie za rękę.
-Łapy przy sobie.
-Oj przestań chcę ci pomóc, a ty już jakieś scenariusze układasz. Nie pitol i daj tą rękę.
Posłuchałam chłopaka i podałam dłoń którą poprzednio wyrwałam z uścisku. Nie wiem jak to zrobił, ale przerzucił ją sobie przez szyję i było mi łatwiej iść. Weszliśmy do domu albo chaty nie wiem jak tutaj się na to mówi. Babcia, bo tak kazała do siebie mówić wyprzytulała wszystkich. Dziadek był spoko ziomkiem. Heh ale to zabrzmiało. Dostaliśmy pokoje. Chłopaki i ja z Angeliką mieliśmy na górze. Pech chciał, że prowadziło tam tysiąc pięćset sto dziewięć stet schodów...Marcin podszedł i bez niczego wziął mnie na ręce.
-Puszczaj mnie ty idioto!- zaczęłam go okładać rękami.
-Kurwa czy choć raz mogła byś się zamknąć!? Oboje wiemy, ze i tak nie dasz rady wejść po tych schodach- warknął zdenerwowany na mnie.- Babciu sorka za to słownictwo.
-Nic nie szkodzi, Mikołaj widzisz ty też mógłbyś sobie znaleźć dziewczynę jak Marcin, a nie tylko żyjesz na na ciągłych melanżach- powiedziała babcia do swojego prawdziwego wnuka.
-Łoooo babciu skąd to słownictwo? Ja nie szukam na razie miłości, a to też nie jest dziewczyna Marcina, ona wręcz go nie cierpi.- mówił Mikołaj i miał racje. Chodź raz!- No tak ona mu się....- i nie dosłyszałam, bo weszliśmy do pokoju w którym już czekała Angelika.
Marcin postawił mnie i wyszedł bez słowa. O pewnie jakiś bulwers. 
-Jak tam?- zapytała Angelika.
-Eee nie wiem. Idę spać, a ty rób co chcesz- powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.


______________________________________________________________________________
I jest kolejny. I nie wiem co tu napisać. Może tylko, że cieszę się, że komentują nowe osoby. To jest jakby motywacja, dlatego zostawcie po sobie ślad. ;)
Natalia