środa, 23 kwietnia 2014

#13 "Halloween albo trochę wcześniej"

Angelika

Dwa tygodnie później...


Dzisiaj piątek, weekendu początek. Oh yeah! Zgarnęłam plecak z łóżka i wyszłam z domu. Pogoda z czasem się ochładzała, no ale co się dziwić w końcu koniec października. I tak jeszcze nie było źle, bo w dalszym ciągu mykam w krótkim rękawku. Jakieś auto zatrąbiło na mnie. Ziewnęłam i pokazałam kierowcy FUCK YOU. Jak ja nienawidzę takich natrętów, którzy myślą, że są super extra, bo trąbną na laskę. I tak przecież jej nie wyrwą. Zerknęłam na bok, auto podejrzanie zwolniło. O kurwa, no to jestem w dupie! Przyśpieszyłam i skręciłam w bok. Okej chyba je zgubiłam...Zadowolona z siebie szłam, lecz po chwili auto zajechało mi drogę. Dupa, dupa, dupa! Zaczęłam rozglądać się, szukając drogi ucieczki, której nie było. W mojej głowie cały czas powtarzało się jedno zdanie "Ślepa uliczka, koniec drzwi". Oj ślepa, ślepa, ale nie poddam się tak łatwo. Jeżeli ktoś chce odebrać moją cnotę, porwać mnie czy coś w tym stylu to ma duży problem. Niczego nie oddam za darmo! A co, będę walczyć. Najpierw muszą mnie pokonać. Wyciągnęłam zaciśnięte pięści przed siebie, a w głowie przeklinałam swoją drogę do szkoły. Obiecywałam sobie, że jeżeli wyjdę z tego cało to nigdy więcej, nie pójdę na skróty. A mama potarzała: "Nie ma drogi na skróty, wszystko trzeba sobie wypracować", a ja jej kurde nie słuchałam. Teraz mam za swoje! Ręce trzęsły mi się jak galaretki, a w głowie miałam obrazy jak leżę zakrwawiona na chodniku, albo w jakimś ciemnym miejscu z zawiązanymi rękami i zaklejoną buzią. Po chwili z auta ktoś wysiadł. O mało nie dostałam palpitacji serca z tych emocji. Moim przyszłym oprawcą był Filip. Opuściłam ręce i groźnie na niego spojrzałam.

-Gościu daruj sobie te gierki. Nie jesteśmy przyjaciółmi, a nawet kolegami, dlatego asta la vista!- warknęłam.
-Ale o co ci chodzi?! Chciałem być grzeczny i podwieźć cię do szkoły.
-Yhymm już ja znam te sztuczki, odwal się. Sama sobie poradzę.
-No nie daj się prosić, to tylko podwózka.

Z jednej strony byłam mega wnerwiona, trochę przestraszona i nie lubiłam go, ale z drugiej strony czemu mam nie skorzystać? Trzeba brać co dają. Kiwnęłam głową i wsiadłam do auta. Panowała cisza i to taka bardzo nieprzyjemna. Nic dziwnego. Nie lubię gościa, bo dla mnie ma on jakieś nieczyste zamiary. No bo halo, kto normalny raz cię ciśnie, a później udaje zakochanego? Może być sobie przystojny, ale to i tak nie zmieni faktu, że Natalia mówiła mi, że koleguje się z Aśką. Aśką pindą. Podjechaliśmy pod szkołę, a ja wysiadłam z auta. Rozwalały mnie te spojrzenia ciekawskich ludzi. Rozumiem, że Filip może robić za jakąś elitę, ale błagam niech mnie zostawią w spokoju.

-Dzięki- powiedziałam, kiedy ruszyliśmy do budynku szkoły.- A teraz przyznaj się po co to robisz?
-Może nie teraz, bo jakbyś nie zauważyła w tej chwili jesteśmy atrakcją- powiedział i przyciągnął mnie do siebie.

Miałam ochotę odgryźć mu tą rękę, którą trzymał mnie w pasie. Moje plany zmieniły się o 360 stopni, kiedy zobaczyłam Mikołaja. Był zły, a było widać to po palcach, które aż zbielały mu od mocnego uścisku i grymasie na jego twarzy. Hehehe w to mi graj. Dolałam jeszcze benzyny do ognia i pocałowałam mojego towarzysza w policzek.

-Miałem zapytać cię, czy nie wybrałabyś się ze mną dzisiaj, na imprezę Haloween'ową, ale rozumiem, że to znaczyło tak- uśmiechnął się.
-Dzisiaj? O ile pamięć mnie nie myli to Haloween jest dopiero za tydzień- zdziwiłam się.
-Kurwa i teraz niech ktoś powie, że ta szkoła nie jest pojebana! Baby od angielskiego to organizują, będzie dyskoteka na sali gimnastycznej, ale i tak pewnie opiekuni strzelą se kielona jak ostatnio i obudzą się w schowku na miotły...Podjadę po ciebie o 18.30, pasuje ci?- zapytał.
-Dla mnie spoko- odparłam.

W tłumie odnalazłam Natalię i ruszyłam w jej kierunku. Nie wyglądała na zadowoloną.

-Co to miało być?! Uwierz mi, Filip to nie najlepsze towarzystwo- zaczęła.
-Wiem o tym, ale czemu miałabym nie wykorzystać takiej sytuacji na powkurwianie trochę Mikołaja?
-Mam nadzieję, że wiesz co robisz. No, a jakby co to wal do mnie- uśmiechnęła się.



Marcin

Szedłem zadowolony. Wszystko i wszystkich miałem w dupie. Bo niby czemu mam się przejmować? Laski patrzyły na mnie i uśmiechały się zalotnie, ale nie interesowało mnie to. Normalnie podszedł bym zagadał, z jakąś bym się przespał. Taka jednorazowa przygoda, ale od pewnego czasu mam tego dość. Serdecznie dość. Szukałem w tłumie jednej dziewczyny. Dziewczyny na której mi zależało, której zdanie sobie bardzo ceniłem, ale lubiłem ją też wkurzać. Przeliczyłem się jednak, że znajdę ją w szkole już przed ósmą. Fajnie by było zacząć wkurwiać już od samego początku dnia. Może miałaby dobry dzień i dała zaprosić się na imprezę? Rany marzenie...No, ale cóż wszystkiego mieć nie można. Wyszedłem ze szkoły, udałem się na tyły zwane "palarnią". Na lajcie spalę sobie fajeczkę i będzie extra. Z daleka zauważyłem już Mikołaja, który chodził w tą i z powrotem, a po chwili zajebał pięścią w mur. Ałłł to musiało boleć. Cicho podszedłem do niego.

-Co jest?- zapytałam.

Pięć sekund i byłem przyszpilony do ściany. Kumpel trzymał mi rękę pod gardłem. Hohoho cóż za zaskoczenie. Nie mogłem oddychać, z zaskoczenia przygryzłem sobie wargę i czułem, że leci mi krew, ale jebać to! Uśmiechnąłem się.

-O kurwa, stary przepraszam- odsunął się ode mnie jak poparzony.- Nic ci nie jest?
-Ktoś tu się podszkolił,bo o ile dobrze pamiętam to ja zawsze wygrywałem w naszych bójkach. Tylko nie mów, że oglądałeś na youtube filmiki o sztukach walki?- starłem ręką lecącą mi krew.- Albo nie, nie odpowiadaj, nie chcę słyszeć odpowiedzi. Pytanie nr2: Co ci jest?
-Masz fajkę?- zapytał.

Posłusznie wyciągnąłem opakowanie, wzięliśmy po jednej i rozpoczęliśmy zabawę.

-Ja widziałem Angelikę z Filipem. Nie mogła sobie znaleźć jakiegoś kujona? Oczywiście, że nie! Musiała znaleźć sobie zajebanego imbecyla Filipa. Kurwa Filip jebany z konopi...
-Jakby znalazła kujona to zabiłbyś go na miejscu, a poza tym nie mów mi, że się boisz?!

Odpowiedziała mi cisza. No piękne, zaciągnąłem się fajką. Kurde te papierosy to bardzo zły nałóg...

-No nie Mikołaj Kwiatkowski się boi!? Stary mieliśmy gorsze problemy, dlatego bierz dupe w troki i na imprezie będzie cała twoja, a teraz chodźmy do szkoły. Ty musisz zajrzeć do pielęgniarki, bo ta ręka, która miała bliskie spotkanie z murem nie wygląda za dobrze...- zaproponowałem.
-Racja stary, a i ty mnie nie wyśmiewaj, bo to ty jesteś człowiekiem żyjącym całe życie na melanżach, każda dupa twoja, a Natalia może cię mieć od tak- pstryknął palcem.

Miał rację, to też zły nawyk, trzeba to zmienić. Chyba muszę założyć sobie listę "ZŁE NAWYKI MARCINA".



*   *   *

Dopiero po 4 lekcji znalazłem Natalię. I tak pamiętam, że jest ona podstawowym punktem ZŁYCH NAWYKÓW MARCINA, ale mam do niej sprawę. Właściwie to interes. Zaczepiłem dziewczynę, która stała z koleżankami i nie były te dziewczyny, które jestem w stanie tolerować. Gdy tylko podszedłem do nich wpatrywały się we mnie jak w obraz. Patologia. 

-Kochanie, mam do ciebie interes- złapałem Natalię za ramię i odciągnąłem od tłumu psycholek, które wzdychały przy każdym słowie, które powiedziałem.
-Marcin ty pojebany idioto! Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy razem?! Dotrze to kiedyś do twojego łba?!
-Ciebie też miło widzieć, a teraz zamknij się i słuchaj! Nie latał bym jak pojebany szukając cie przez cały dzień, gdybym nie miał powodu- warknąłem.

Nie no tak na serio to bym to robił, bo ostatnio coś mi się pojebało i właśnie tak robię, ale od dzisiaj to się zmieni! Nie lubię nowego siebie i muszę wrócić do poprzedniego Marcina. Dobrze, że nikt nie słyszy moich myśli, bo zamknęli by mnie w psychiatryku pewnie...

-Nie drzyj na mnie mordy! Serdecznie ci gratuluję, bo dla mnie to też duża ulga- nie dało nic się odczytać z jej twarzy. 

Naddawała by się do gry w pokera. Muszę z nią kiedyś zagrać, ale w takiego rozbieranego oczywiście...Pewnie i tak przegrałbym, ale spróbować zawsze można. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie wiem czy ta dziewczyna robi to specjalnie czy nie ma zielonego pojęcia jak na mnie działa. Dla niej byłbym w stanie zrobić wszystko, dlatego muszę się ogarnąć, bo wyjdę na zwykłą ciotę. Frajera, który płaszczy się przed laską. No błagam...

-Słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzał,a i było by o wiele łatwiej jakbyś przestała drzeć się na mnie i przerywać mi jak idiotka. 
-Do rzeczy Jankowski, bo nie mam całego dnia na sterczenie tu z tobą!
-Czy Angelika i Filip to coś poważnego? Bo Mikołaj nie jest zachwycony tym faktem...
-Ehhh mi też nie jest do śmiechu, wiesz jaki jest Filip...
-Tsaaa człowiek o wielu twarzach. No więc musimy się postarać żeby nic z tego nie wyszło, czaisz? Bo jak nie to będzie źle...
-Spoko, nie ma co się martwić, bo ona to robi z jednego konkretnego powodu. I nie wygląda mi to na nic poważnego...
-Dobrze to zaczynamy dzisiaj na imprezie. Idziesz na nią, nie?- zapytałem.


Kiwnęła głową, nie liczyłem na lepszą odpowiedź, więc odszedłem. Rozejrzałem się jeszcze za Angeliką i dostrzegłem ją. Tak jak się spodziewałem rozmawiała o czymś z Filipem. Robi się nie ciekawie...Wsadziłem ręce w kieszenie i udałem się na sektor sportowy.



Karolina

Piątek nadszedł szybciej niż się spodziewałam. Nie cieszyłam się bardzo na tą imprezę Haloween'ową. Pocieszające i mega śmieszne było to, że organizowali ją tydzień przed prawdziwym terminem tego pożal się Boże święta. Spojrzałam na swój strój. Nie stroiłam się zbytnio, bo po co?! Zeszłam na dół, rodziców nie było w domu. Zadzwonił dzwonek. To pewnie Paweł!

-Cukierek albo psikus?- zapytał Paweł, szczerząc zęby w uśmiechu.
-Bez urazy, ale nie wyglądasz mi na bachora bawiącego się w te rzeczy...
-Nie widzę powodu, by być nieuprzejmą, droga pani- wziął mnie za rękę.- Jesteś gotowa? Powóz zajechał.

Roześmiałam się.

-Masz zamiar zachowywać się tak cały wieczór?- zapytałam.
-Oczywiście, ale ty już za mną szalejesz- puścił mi oko i otworzył drzwi do auta.

Chłopak odpalił auto i ruszyliśmy. Ja wpatrzona byłam w niebo. Było takie ogromne...Obserwowałam też Pawła kącikiem oka. Wyglądał tak swobodnie za kierownicą chevroleta. Był zupełnie rozluźniony. Odwrócił się do mnie.

-O czym myślisz, kotku?- zapytał.
-O niczym konkretnym.

Skręciliśmy na szkolny parking. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do szkoły. Nasz cel to sala gimnastyczna. Doskonale wpisywała się w klimat Haloween. W niektórych miejscach były przeróżne dekoracje, np. strach na wróble, z głową przechyloną pod dziwnym kątem.

-Ale upiorny- przysunęłam się do Pawła.- Wygląda, jakby miał zaraz ożyć.

Paweł ogranął mnie ramieniem.

-Nie bój się- powiedział.- On poluje tylko na te dziewczyny, które są niedobre dla swoich chłopaków.


Natalia

-Był sobie chłopak. W szkole był bardzo lubiany i przeważnie każda dziewczyna chciała z nim być. Jego mama miała tylko jedno oko i pracowała jako sprzątaczka w szkole do której uczęszczał chłopak. Chłopak unikał swojej mamy, nie chciał by ktokolwiek go z nią widział. Pewnego dnia mama chłopaka chciała się dowiedzieć w końcu jakie jej syn ma oceny w szkole. Weszła do jego klasy, by porozmawiać z jednym z nauczycieli. Dla chłopaka było to bardzo krępujące, z tego względu, że jego mama miała tylko jedno oko i bał się co powiedzą na to jego znajomi. Wszyscy mówili: ” FUUUU! To Twoja mama?!”. Chłopakowi było bardzo głupio i nie chciał więcej mieć ze swoją mamą nic wspólnego. Gdy chłopak skończył 18 lat, wyprowadził się od swojej mamy. Miał dziewczynę i dzieci. I od czasu wyprowadzki nie zamienił ze swoją mamą ani jednego słowa. Zerwał kontakt. Pewnego dnia, mama chłopaka chciała go odwiedzić. Zadzwoniła do drzwi. Otworzyły dzieci. Przerażone zaczęły krzyczeć: ” TATO, RATUJ...POTWÓR!” Chłopak zaczął na nią krzyczeć i kazał jej odejść i nie wracać. Przez kolejny tydzień chłopak miał na sumieniu, to co powiedział do swojej mamy. Postanowił pójść do niej, by ją przeprosić. Zadzwonił do drzwi, ale nikt nie otwierał. Zdziwił się, że trawa w ogrodzie nie jest skoszona. Mama chłopaka wpadała zawsze w szał gdy trawa była długa. Poszedł do sąsiadki, by zapytać czy nie wie gdzie jest jego mama. Sąsiadka na to...
-Konstancja! Ogarnij downa i przestań opowiadać jej te historie, bo później będzie bała się iść spać!-zeszłam na dół.- Ania idź na górę, zostajesz w domu z Rafałem, a tata zaraz przyjdzie.

Siostra posłuchała mnie i udała się na górę, a my wyszłyśmy z domu. Michał już na nas czekał, siedząc w aucie.

-Hej- pocałowała chłopaka Konstancja, siadając z przodu.

Ja musiałam kisić ogóra z tyłu. Na, ale jakoś to przeżyję...

-Ej Kostka- przerwałam im tą jakże romantyczną chwilę, bleee.- Dokończ tą historię, którą opowiadałaś Ani.
-Ha! Najpierw się na mnie darłaś żebym przestała ją straszyć, a teraz sama chcesz koniec usłyszeć! 
-No dokończ, dokończ- prosiłam.
-Ale o co chodzi?- zapytał Michał, prowadzący auto.
-O nic!- uciszyłam go.- Kostka, dokończ.
-Na czym ja to skończyłam? A tak. Sąsiadka na to: ” Ty jeszcze nie wiesz? Twoja mama... ona...ona ... nie żyje. Zostawiła dla Ciebie jakiś list.” Chłopak usiadł w ogrodzie i zaczął czytać: Mój synku. Nienawidziłeś mnie i wstydziłeś się mnie. Pomimo to, zawsze Ciebie kochałam i chciałam dla Ciebie wszystkiego co najlepsze. Chcę byś wiedział, że jak miałeś 4 latka, Ty i Twój tata mieliście wypadek samochodowy. Twój tata niestety zmarł, a Ty straciłeś oko. Nie chciałam by przez to dokuczali Ci w szkole i nie chciałam byś był znienawidzony i traktowany jak potwór przez innych. Dlatego oddałam Ci moje oko. Cały czas patrzyłeś na świat moim okiem. Kocham Cie. Twoja mama. :((
-No nie chyba zaraz się poryczę! I po co to opowiadałaś, teraz się rozmażę!- mruknęłam.
-Ja też! Chociaż nie znałem początku- zachlipiał Michał.
-Sama mi kazałaś! Wiec się nie rzucaj!

Weszliśmy do szkoły, a ja zgubiłam zakochanych. Trudno. Szłam korytarzem i stwierdziłam, że ten kto robił te dekoracje musiał mieć nieźle najebane. Wyglądały dziwnie. Przy wejściu na salę gimnastyczną zastałam Joannę. Lepiej nie mogłam trafić...

-Udanej zabawy- uśmiechnęła się sztucznie.
-Lepszego gustu, bo jak mniemam to ty robiłaś dekoracje, racja?- odparłam z chytrym uśmieszkiem.
-Lepiej pilnuj sobie przyjaciółeczki.
-Czy ty mi grozisz?- podniosłam brew.
-Tylko ostrzegam.

Co za, wredna, pojebana gnida. Mam jej serdecznie dość. Odłożyłam torebkę i ruszyłam na parkiet taneczny. Wciśnięta między dwa męskie ciała, pozwoliłam ponieść się rytmowi muzyki. Ich dłonie wędrowały po moim ciele. Przeszkadzało mi to, ale jak się bawić to się bawić! Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie. Spojrzałam w mrok w poszukiwaniu mojego obserwatora. Na skraju parkietu, dokładnie naprzeciwko mnie, oparty o ścianę stał Marcin. Popijał sobie piwo, a jego oczy przewiercały mnie na wylot. Zaraz! Skąd on ma piwo?! Przecież to impreza szkolna. W sumie jak na niego to wcześnie się zjawił. Zwykle wpada spóźniony jakieś 30minut. Uśmiechnęłam się do Marcina i przylgnęłam do chłopaka, który tańczył tuż za mną. Uniosłam lewe ramię i oplotłam jego szyję. Objął mnie w tali. Kiedy zaczął się następny utwór, odeszłam od mojego chwilowego towarzysz i ruszyłam to Marcina.

-Co robisz?- zapytałam.
-Próbuję stosować się do mojej listy- mruknął i pociągnął łyka piwa.
-I jak ci idzie?
-Nie za dobrze- westchnął.- Z powodu tej oto listy postanowiłem też nie wtrącać się w sprawy między Angeliką i Mikołajem. Niech się dzieje co się ma dziać.
-Aham czyli zero planów jak ich spiknąć?
-Zero, zero- uśmiechnął się.

Odpowiedziałam mu tym samym. Wyciągnęłam mu butelkę z ręki, co trochę go zdziwiło. Sama miałam ochotę się napić. Jeden łyk, drugi i oddałam.

-Nudno tu i dalej zastanawiam się co za idiota robi imprezę tydzień przed Haloween?!- zaczęłam.
-Jebać go, chodźmy się przejść- zaproponował.

Ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Przystanęłam jeszcze żeby zgarnąć torebkę. Rozglądając się dostrzegłam Ewelinę i Karolinę tańczące na scenie. Nie za bardzo wiedziałam co robił Paweł, ale wyglądało mi na to, że pilnuje żeby nie spadły. Kolejny rzut okiem i natrafiłam na tańczącą Angelikę. Angelikę z Filipem. Pokręciłam głową, to dziewczyna nie wie w co się pakuje. Z daleka dostrzegłam przepychającego się w jej kierunku Mikołaja. Oho! Szybko znalazłam Marcina. Złapałam go za rękę i pociągnęłam żeby stanął. Oboje w ciszy obserwowaliśmy dalsze losy naszych przyjaciół. Mikołaj dotarł do nich, pokłócił się z Filipem, potem z Angeliką i nagle pocałował ją. Oboje z Marcinem rozdziawiliśmy buzie.

-Oh oni tak szybko dorastają- westchnął.

Nic nie odpowiedziałam, bo sczaiłam się, że w dalszym ciągu trzymamy się za ręce. Wtf?! Z jakiej to racji!? Jednak nie puściłam go tylko posłusznie stałam z nim, jakby to określiłam moja siostra Ania "w parze". Powróciłam do obserwacji. Za późno, Mikołaj zadowolony z siebie odszedł od mojej przyjaciółki. No cóż zrobił to co zamierzał. Zaradny chłopak. I znowu. Nie scziłam się nawet kiedy wyszliśmy ze szkoły. W jego obecności nie jestem sobą. Stop cofnij, wypluj to! To jest cholerny Jankowski! Największy podrywacz jaki istnieje. Oczywiście wliczając w to Mikołaja.

-Palant, idiota, debil jakich mało- urwałam usłyszawszy śmiech.
-Zdajesz sobie sprawę, że mówienie sama do siebie to choroba?- uśmiech nie znikał z ust Marcina.

Ja jebie. Czy ja to mówiłam na głos? Też mądry się znalazł...Przez to wyzywanie jak przypuszczałam w myślach, a okazało się zupełnie inaczej...nie zauważyłam, że jesteśmy w dzielnicy. Wyglądała na tą droższą. Skręciliśmy w stronę jakiegoś domu. O ile można go tak nazwać, bo wyglądał bardziej na rezydencję...

-Witaj w moim domu- mruknął z niesmakiem Marcin, puszczając mnie w drzwiach.
-Hmm? Czemu taki nie smak w głosie? Tu jest przepięknie!
-Tsaaa jak widać mam kupę kasy, ponieważ starzy czymś tam się zajmują- zaśmiał się.- W zasadzie to nawet nie wiem czym, a mam przejąć tą firmę. Potem spadkobiercom zostaje mój syn i tak w kółko.

Hola? Hola? Nie zapędziłeś się gdzieś? Co ma znaczyć patrzenie się na mnie przy słowie "syn". Po moim trupie. Ja żadnych bachorów mu rodzić nie zamierzam! Idę na studia, halo? Poza tym dlaczego ja w ogóle o tym myślę?! Pfff ja gościa nawet nie lubię! I nie mam zielonego pojęcia co tu robię?

-Idź do góry po schodach, na końcu korytarza, ostatni pokój na lewo- pokierował mnie.- Ja przyniosę coś do picia, ponieważ pani Danusia ma dzisiaj wolne.

Pani Danusia? Wypowiedział to słowo z taką czułością...Pewnie zastępowała mu matkę, której nigdy nie miał. Znając życie rodzice całymi dniami pracowali, a rodzeństwa nie miał. Biedny...U mnie w domu non stop coś się dzieje. Z dwójką młodszego rodzeństwa rozpierdol gwarantowany. Nie będę pytać go o nic, bo może nie być gotowy. Kiedyś pewnie mi powie. Jak będzie miał ochotę i jeżeli zabijemy się nawzajem. Weszłam do typowo męskiego pokoju. Jednak o dziwo panował tu porządek. Wow! Wielkie łóżko wolę nie myśleć po co...O fuuu! Czy to!? Na stoliku nocnym leżała paczka prezerwatyw. Przynajmniej ma jakieś zajęcie....Na przeciwko wielka plazma, play station. Wierza, a obok niej chyba ze trzy gitary. Pianino z nutami, heh. Piłki do kosza i nogi w koncie. Dużo szaf i własna łazienka. Ohhh marzenie...Kolejne drzwi. Weszłam i zastałam stół do bilarda a obok ogromna kanapa i popielniczka na stole. Fuuu papierosy! Wróciłam, usiadłam na łóżku i czekałam, czekałam i czekałam, aż w końcu się doczekałam.

-Pani wiskey- usiadł koło mnie z butelką i dwoma szklankami.

Wstałam podeszłam do wielkiej wierzy i włączyłam ją. Chłopak otworzył butelkę i nalał trunku. Wypiłam, lecz po chwili z radia poleciała fajna piosenka, którą lubiłam. Poderwałam się, upiłam jeszcze dwa łyki. Czas na taniec! Zaczęłam bujać biodrami w rytm muzyki. Pociągnęłam chłopaka, kiedy zobaczyłam jak wodził oczami zgodnie z moimi ruchami.

-Chodź, ty nigdy nie tańczysz!
-Bo ja nie tańczę- mruknął i wrócił do poprzednich czynności.

No cóż, musiała wystarczyć mi lampa, którą porwałam do tańca. Przez cały czas moich wygibasów, upijałam łyk alkoholu, który trzymałam w ręce. Gdy znudził mi się taniec sexy laski, zaczęłam trzepać głową jak metalowiec. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który uważnie mi się przyglądał.



Marcin

Wtedy zdałem sobie sprawę, że pomimo naszych kłótni i częstych niezgód ona nie może znajdować się na mojej liście. Po prostu nie może! Widok tańczącej Natalii był piękny, była młoda, piękna i chyba nie zdawała sobie sprawy, że wielu mężczyzn traci dla niej głowę i obawiam się, że ze mną już to się stało. Odłożyła szklankę na komodę i uważnie mi się przyjrzała.

-Za dużo wypiłaś.
-Tylko troszeczkę- zachichotała.

Nie poznawałem jej. Po alkoholu zachowywała się inaczej. Westchnąłem pod nosem. Byłem zaskoczony widząc jak dziewczyna idzie w moją stronę całkiem prosto. Pomimo tego, że wypiła sporo nadal szła jak modelka i to jeszcze w szpilkach!!! Kurwa ja to bym się zabił na takim czymś...Stanęła przede mną, sciąnęła te zabijacze z nóg i przyglądając mi się przechyliła głowę na bok.

-O co ci chodzi?- zapytałem.

Nie odpowiedziała mi tylko mnie pocałowała. Po chwili odwzajemniłem jej pocałunek. Kuźwa muszę to gdzieś zapisać. Ona sama z siebie mnie pocałowała. Nasz pocałunek stał się namiętny i dziki. O rany podoba mi się to! Oderwała się ode mnie i pchnęła na łóżko. Usadowiła się na mnie i ponownie wbiła w moje usta. Z takiej racji, że byłem mężczyzną i ona bardzo mi się podobała nie protestowałem. Pozwalałem się wykorzystywać. Objąłem w tali i przysunąłem do siebie. Blondynka zaczęła mi odpinać koszulę. W jednej chwili oderwałem się od niej i chwyciłem jej ręce w swoje.

-Jesteś pijana.
-Nie jestem, poza tym to nic nie znaczy.

Chciała ponownie mnie pocałować, ale nie pozwoliłem. Była pijana. W normalnej sytuacji na pewno bym się zgodził, bo dla mnie lepiej była by łatwiejsza. Ale to nie jest normalna sytuacja! To jest dziewczyna, którą darzę dużym szacunkiem. I nie mogę jej tak wykorzystać...

-Powinnaś iść spać...

Przejechałem ręką po jej włosach i uśmiechnąłem się.

-Nie chcę spać- marudziła.
-Natalia jeżeli będziesz trzeźwa i będziesz miała na to ochotę to nie ma sprawy, ale nie teraz jak jesteś pod wpływem.

Chciałem żeby robiła takie rzeczy na trzeźwo żeby potem ich nie żałować. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą, po chwili położyłem się koło niej. Wtuliła się we mnie i zasnęła.



____________________________________________________________________

Rozdział wcześniej, bo pewnie w pt nie bd czasu. Zauważyłam, że lubicie parę Natalia-Marcin dlatego jest ich tutaj trochę więcej. Poza tym sama lubię ich perspektywy. Także ten. Rozdział nie jest sprawdzany, dlatego przepraszam za błędy. CZYTASZ=KOMENTUJESZ=RADOŚĆ AUTORKI : )))
Natalia ;)





8 komentarzy:

  1. Już sama nie wiem co mam napisać. Robi wrażenie . Natalia i Marcin *-* dwa ostre charakterki. Cudna ta część.
    Czekam nn
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo poprostu cudo . KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ♥♥♥
    Czytam to już trzeci raz i w niektóre fakty nie mogę uwierzyć xD
    I co ja tu widzę... czyżby nowa Natalia w bohaterach ^.^
    Pozdrawiam i weny życzę... ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja uwielbiam czytać o tej naszej parze ♥♥♥
    Marcin + Natalia = ♥
    Ale bardzo lubię też czytać o Karolinie i Pawle ;)
    Weny :*********
    Misio :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu świetny :3 podoooba mi sie :)) //Normalna
    PS u mnie też będzie rozdział:) już niedługo

    OdpowiedzUsuń
  6. aAa aAa były sobie kotki dwa ♥
    Normalnie uwielbiam akcje Filip - Angelika - Mikołaj. No i jeszcze ją pocałował przy wszystkich! Rach :33
    I tak historia Konstancji rozwala xD pewnie (jakbym to ja zrobiła ) na końcu zaczęła się śmiać xD A no i wgl kc powodzenia na j. Angielskim misiek! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa jak potoczy się dalej miedzy Angeliką i Mikołajem :P Ciekawe co z tego pocałunku wyniknie :)
    Marcin i Natalia będzie z nich boska para *.* Marcin zachował się fer w stosunku do dziewczyny nie wykorzystując sytuacji kiedy była pijana widać ze się zmienić dla niej :P Mam nadzieje że ona to doceni :)
    Czekam na kolejny :* Dużo weny:*

    OdpowiedzUsuń